Farmaceuci z Okręgowej Izby Aptekarskiej w Gdańsku rozpoczynają akcję informacyjną związaną z zatrudnianiem w aptekach coraz większej liczby techników farmacji. Twierdzą, że takie działania stosują głównie właściciele aptek, którzy nie są farmaceutami.
– Technikom płaci się znacznie mniej, ale wiedzę mają też mniejszą, mówił szef Izby Paweł Chrzan. – Technik nie ma wyższego wykształcenia, czasem są to ludzie nawet bez matury. Uczą się zawodu jedynie przez dwa lata. Studia na uczelni medycznej trwają pięć lat, plus półroczny staż. Trudno tu mówić o porównywalnym wykształceniu. Oczywiście nie można generalizować. Są bowiem technicy, którzy się dokształcają. Jednak często te braki wychodzą. Zgłaszają się do nas pacjenci ze skargami, że źle ich poinformowano lub nawet wprowadzono w błąd w kwestii zażywania leków, czy interakcji.
Technicy farmacji mają prawie takie same uprawnienia, jak magistrowie. Nie mogą jedynie wydawać leków z kategorii trucizn i leków narkotycznych. – Chcemy uświadomić pacjentów, by byli wyczuleni na to, kto im udziela pomocy. W aptekach, gdzie właścicielami nie są farmaceuci, czasem pracuje więcej techników niż magistrów. Oczywiście teoretycznie technicy muszą pracować pod nadzorem farmaceutów, mówił Paweł Chrzan.
Paweł Bobkowski, współwłaściciel apteki w Gdańsku Stogach zatrudnia wyłącznie pracowników po studiach medycznych. – Zatrudnienie magistra jest droższe, ale przyjąłem taką zasadę, by zatroszczyć się o naszych pacjentów i zapewnić im jak najlepszą poradę. Jestem pewien ich wiedzy i umiejętności. Mam też informację zwrotną od pacjentów, że dostają fachową pomoc.
W niektórych pomorskich aptekach pojawią się plakaty „Zaufaj mi – jestem farmaceutą”. Zawód technika farmacji będzie wygaszany w szkołach od 2018 roku, ale technicy zachowują prawa i będą funkcjonować na rynku przez kolejne 20-30 lat.