Chodzi o publiczną deklarację Roberta Biedronia „Palę marihuanę”. Jedno doniesienie złożył mieszkaniec Słupska, drugie lokalna telewizja kablowa Kanał 6. Wnioskodawcy chcą, by policja przeszukała mieszkanie prezydenta Słupska w związku z możliwością posiadania narkotyków oraz ścigała go za propagowanie używania środków odurzających. Robert Biedroń powiedział reporterowi Radia Gdańsk, że doniesienia nie robią na nim wrażenia. Przyznał, że to nie pierwsza taka sytuacja. – Wniosek o ściganie prezydenta Słupska pewnie jest atrakcyjny medialnie, ale apeluję byśmy się nie zajmowali głupotami. To, że ktoś coś pali, nie znaczy, że trzyma to u siebie. Równie dobrze może złożyć doniesienie, że prezydent Słupska przetrzymuje kosmitów, dodał Biedroń.
Prezydent Słupska podkreślał, że z żadnego z użytych publicznie sformułowań się nie wycofuje, ponieważ jest wielkim zwolennikiem legalizacji marihuany.
Oba doniesienia trafiły do prokuratury. Krzysztof Młynarczyk, prokurator rejonowy w Słupsku poinformował, że zostały przekazane policji, która ma przeprowadzić czynności w tej sprawie. Robert Czerwiński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Słupsku powiedział, że sprawa zostanie potraktowana jak każda inna. Na razie nie zdecydowano, jakie kroki podejmie policja.
Robert Biedroń w wywiadzie dla portalu gazeta.pl powiedział: – Palę marihuanę, uwielbiam ją. Sprawia mi przyjemność. Uważam też, że ze względów medycznych powinniśmy ją zalegalizować. To absurd, że w XXI wieku ktoś mi będzie mówił co mam palić, a czego mam nie.
Przemysław Woś/mar