We wraku niemieckiego tankowca ciągle jest pełno paliwa. Eksperci ostrzegają: „Zatoce Gdańskiej grozi katastrofa. W każdej chwili”

franken

Zatoce Gdańskiej może grozić katastrofa ekologiczna, uważają naukowcy z Instytutu Morskiego w Gdańsku. Chodzi o zatopiony pod koniec II wojny światowej niemiecki tankowiec T/S Franken.

130-metrowy wrak z oderwaną 50-metrową częścią dziobową leży w Zatoce Gdańskiej na głębokości 70 metrów, 6 mil na południe od Helu. Jak mówi dr inż. Benedykt Hac z Zakładu Oceanografii Operacyjnej, statek jest największym, ale jak się okazuje także najniebezpieczniejszym wrakiem na dnie zatoki. – Zaopatrzeniowiec mógł przewozić 9500 ton paliwa: ciężkiego, lekkiego i benzyny lotniczej. Do tego 306 ton olejów smarnych i 973 tony amunicji, wyjaśnia.

GROZI NAM WYCIEK PALIWA

Według wyliczeń w chwili zatopienia przez radzieckie samoloty 8 kwietnia 1945 roku „Franken” był niemal w pełni załadowany. Z analizy zniszczeń wraku wynika, że w nieuszkodzonych zbiornikach może do dziś zalegać ponad 5 tysięcy ton oleju napędowego i 1000 ton produktów naftowych. – W okolicach wraku przez ostatnich 60 lat nie znaleziono śladów informacji o wyciekach paliwa, zauważa dr Hac.

Podstawowym problemem jest natomiast stan konstrukcji. Stal w słonawym środowisku morskim ulega degradacji. W ciągu roku znika średnio 0,1 mm poszycia. Po 70 latach z 10 mm poszycia zostały więc już tylko 3 mm, mówią naukowcy. Ich zdaniem w najbliższej przyszłości wrak może się po prostu zawalić. Nagle uwolnione paliwa spowodują nieuchronne skażenie okolicznych plaż i środowiska morskiego.

Dr Hac zapowiada zawiadomienie służb odpowiedzialnych za sytuacje kryzysowe. – Być może mamy 10, może 20 lat ale czas działa na naszą niekorzyść.

Franken podczas bombardowania fot. Instytut Morski w Gdańsku

WIELE ZALEŻY OD KOSZTÓW

Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, Andrzej Królikowski nie jest zaskoczony rewelacjami naukowców. W rozmowie z Radiem Gdańsk zapowiedział jednak poważne podejście do problemu. Planuje spotkanie z pracownikami Instytutu Morskiego i sprawdzenie ile nowych informacji o wraku mają naukowcy.

– Jeśli uda się znaleźć sposób na inwentaryzację i oczyszczenie wraku, to taka operacja po stosownych analizach i badaniach zostanie przeprowadzona. Wiele jednak zależy od kosztów, mówi.

Urzędnicy decydowanie uspokajają, że katastrofa nam nie grozi. – To nie jest bomba ekologiczna. Patrzmy na to spokojnie, apeluje Andrzej Królikowski.

Zdaniem naukowców operacja wyssania paliwa z wraku mogłaby kosztować kilkanaście milionów złotych.

CMENTARZYSKO WRAKÓW

Tymczasem w Zatoce Gdańskiej zatopionych jest ponad 150 wraków. Kilka z nich naukowcy uważają za szczególnie niebezpieczne. Wśród nich Stuttgart, leżący przy wejściu do gdyńskiego portu. Wokół wraku ciężkie paliwo rozlane jest na powierzchni 35 hektarów.

Sebastian Kwiatkowski/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj