Anna Zalewska zapowiedziała, że jedną z jej pierwszych decyzji będzie przywrócenie do szkolnych stołówek dań z solą i cukrem, pisze Dziennik Bałtycki.
– Najpierw należy dzieci nauczyć racjonalnego odżywiania, a dopiero potem wprowadzać zakazy – powiedziała nowa minister edukacji w jednym z wywiadów. Jednak jej pomysł nie spodobał się dietetykom.
KROK WSTECZ?
Dietetyk Maria Fall- Ławryniuk uważa, że wprowadzenie takiej zmiany to krok wstecz. – Zrobiliśmy dużo w edukacji żywieniowej dzieci. Na początku faktycznie nie było łatwo, ale dzieci już dostosowały się do zmian – mówi Dziennikowi Bałtyckiemu.
DZIECI SIĘ JUŻ PRZYZWYCZAIŁY
Ewa Kulińska, wicedyrektor SP nr 45 w Gdańsku tłumaczy, że dzieci przystosowały się już do zmian. – U nas już od dawna nie ma sklepiku szkolnego (…). Nasi uczniowie chętnie jedzą owoce i warzywa. Co ciekawe niektórych np. rzodkiewki czy papryki, po raz pierwszy próbują właśnie w szkole. I mówią, że im smakuje – wyjaśnia.
Walka z nadwagą wśród uczniów i złymi nawykami żywieniowymi była jednym z priorytetów MEN pod rządami poprzedniej minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Dzieciom nie smakowało jednak jedzenie podawane w stołówkach i przynosiły z domu pieprz i sól. Zmiany spowodowały także protesty właścicieli szkolnych sklepików, wiele z nich zostało zlikwidowanych.
mar