Archeolodzy zaczęli pracę w lesie koło Stutthofu. „Są tam buty i inne przedmioty po więźniach”

garnek

Fragmenty butów, stare butelki, skorodowane naczynia metalowe i ceramiczne. To wszystko znaleźli w środę archeolodzy w lesie niedaleko dawnego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof.

Kilka tygodni temu dwóch historyków amatorów, mieszkańców Pomorza odkryło w tym miejscu resztki skórzanych butów. Według ustaleń mogły one należeć do więźniów z hitlerowskich obozów koncentracyjnych, zlokalizowanych w czasie wojny na terenie Polski. 

CZEKAŁY NA UPORZĄDKOWANIE

Do obozu w Stuthoff w czasie wojny buty zwożono wagonami i tutaj przerabiano na paski lub np. kabury do pistoletów, czy lornetek. Po wojnie resztki obuwia znalazły się w lesie. Kilka miesięcy trwało podjęcie decyzji kto i kiedy powinien uporządkować znalezisko.

W środę rano w tym miejscu rozpoczęły się prace porządkujące teren przylegający do dawnego obozu. – Na razie za wcześnie, by ustalić okres, z którego pochodzą znaleziska – mówi kierujący ekipą archeologów Aleksander Kwapiński.

ARCHEOLODZY: TO BĘDZIE CIĘŻKA I ŻMUDNA PRACA

Wszystkie przedmioty trzeba zebrać, oczyścić, posegregować i wysuszyć. – Na szczęście sprzyja nam pogoda, choć już o 15:00 kończymy pracę, bo zaczyna robić się ciemno. Do dyspozycji mamy wykrywacze metalu, łopaty i własne ręce. To ciężka i żmudna praca – dodaje archeolog.

Prace archeologów z Gdańska nadzoruje dyrekcja Muzeum w Stuthoffie i Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków. – Do pracy wokół muzeum potrzebny jest nam spokój. Dopiero zaczynamy pracę. Teren zostanie dokładnie przeszukany, a znaleziska zinwentaryzowane – mówi Radiu Gdańsk Piotr Tarnowski, dyrektor muzeum.

fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas

Tarnowski zapewnia, że pieniądze na te prace na pewno się znajdą. – Zwłaszcza, że fragmenty butów mogły należeć kiedyś do byłych więźniów. To co ma wartość historyczną na pewno zostanie zachowane – zapewnia.

TERAZ TRZY LATA POSZUKIWAŃ

Cały teren, czyli ponad 100 ha archeolodzy zaczną przeczesywać dopiero w styczniu 2016r. Poszukiwania będą rozłożone na trzy lata. – Teren jest trudny, bagnisty i lesisty, więc archeolog i cała kilkuosobowa ekipa będą mieć sporo pracy – wyjaśnia Marcin Tymiński z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku.

– Na razie zapełniliśmy podeszwami jedną dużą skrzynkę. W drugiej zebraliśmy butelki. W trzeciej przedmioty z metalu, kubki i menażki, nawet czajnik. Nie wiadomo z jakiego okresu podchodzą – dodaje.

Anna Rębas/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj