Scenariusz i obsada to nie wszystko. Jak powstaje słuchowisko idealne?

sluchowisko 8

Jedni czekają na nie tygodniami. Inni – trafiają zupełnie przypadkiem. Jedno jest pewne – dobrze zrealizowane pozostaje w pamięci na długo. Czym naprawdę jest słuchowisko radiowe i jak wygląda „od kuchni”?

Wydaje się, że to nic trudnego – ot, paru aktorów przychodzi do radia i czyta scenariusz. Realizator dokłada do tego dźwięki i et voila, gotowe. Nic bardziej mylnego. Na sukces składa się wiele czynników.

DOBRY SCENARIUSZ TO NIE WSZYSTKO…

… ale od niego wszystko się zaczyna. Często największym problemem okazuje się znalezienie dobrego scenarzysty. Reżyserzy poświęcają dużo czasu na zdobycie skryptu, który przyciągnąłby słuchaczy. – U nas jest wręcz odwrotnie – mówi Jacek Puchalski, realizator mający za sobą dziesiątki słuchowisk dla Radia Gdańsk. – To autorzy dobijają się do radia, przysyłają nam teksty. My staramy się to oceniać i dopiero dobierać do tego reżyserów.

Dobrze napisany tekst to już połowa sukcesu. Bez niego pozostaje nam dobra gra aktorska. A jeśli i tego zabraknie, to mamy do dyspozycji tylko świetne efekty. – A więc klucz do sukcesu to świetny scenariusz, doskonali aktorzy i cały ten entourage słuchowiska, czyli głosy w odpowiednim otoczeniu i gama efektów mówiąca o prawdziwości miejsca akcji.

Najnowszym słuchowiskiem zrealizowanym przez Radio Gdańsk jest „Zawsze się gdzieś wypływa” Pawła Huelle w reżyserii Krzysztofa Babickiego, którego premiera odbyła się 11 listopada. – Tutaj wyjątkowo tekst został zamówiony. Słuchowisko powstało z okazji 70. rocznicy istnienia radia.

GRUNT TO OBSADA?

– Dobrzy aktorzy mogą ożywić kiepski tekst, mówi nasz realizator. – Wspólnie zastanawiamy się nad wyborem obsady czytając scenariusz razem z reżyserem. Mając na uwadze charakter postaci, to jak się zachowują, wyobrażamy sobie aktorów. Jak brzmią, co potrafią…

Ponieważ w radiu kluczowy jest dźwięk, aktorzy nie mogą mieć podobnych głosów. Na antenie nie może być nudno. Zwłaszcza, że trzeba przykuć uwagę słuchacza na niemal godzinę. – Postaci muszą być rozpoznawalne. Drugim warunkiem jest dopasowanie charakteru postaci do aktora. Jeśli mamy w słuchowisku dziadka, to wiadomo, że młody aktor go nie zagra. Natomiast jest jeszcze element ekspresji i sposobu dramaturgii. W słuchowisku Huellego w rolę matki wcieliła się Danuta Stenka. Świetnie pokazała dramat kobiety, która nagle dowiaduje się, że jej przeszłość nie ma znaczenia.

sluchowisko 6

Kiedy scenariusz jest już gotowy, rozsyła się go do aktorów i od tego momentu zaczyna się praca nad tekstem. Bliski kontakt z aktorami to jeden z kluczy do sukcesu słuchowiska. –  Od tych relacji naprawdę wiele zależy. Reżyser znając możliwości aktorów wie, co można z nich wydobyć. Słowem – jeśli aktor i reżyser nawiązują taką wyższą nić porozumienia – to fantastycznie. Nie zawsze jednak tak bywa – zaznacza Jacek Puchalski.

Realizator musi być wyczulony na słowo. – Każda fraza zdania pojedynczego, odpowiednia intonacja słów zupełnie może zmienić komunikat, który dociera do odbiorcy. Ta wiarygodność intencji przekazu jest kluczowa – dodaje realizator.

JEDZENIE PRZED MIKROFONEM, CZYLI EFEKTY SPECJALNE

Las w studiu? To możliwe, choć nie tak proste jakby się wydawało. Nie wystarczy dołożyć do nagrania dźwięków natury. – Do każdej przestrzeni trzeba tak dopasować ustawienia mikrofonu i popracować z aktorami, żeby pokazali ruch i głębokość akcji. Poprzez głębię dźwięku można przekazać wiele emocji i myśli, a nawet snów czy wyobrażeń bohatera. Trzeba znaleźć pomysł na to, żeby słuchacz mógł to wszystko zrozumieć, ale też żeby dał się wciągnąć w atmosferę treści – opowiada Jacek.

Podczas prób aktorzy i reżyser wymieniają uwagi i w trakcie czytania dyskutują o planach. Kiedy już przejdą do nagrań, realizator w studiu opracowuje plan przestrzeni i ustawia mikrofony. – Stawiam na plany jak najbardziej naturalne. Jeśli wejście ma być po lewej stronie, to robię tak, żeby drzwi otwierały się po lewej. Jeśli rodzina je obiad, to nie dogrywamy tego, tylko ustawiamy talerze, kubki i sztućce. Aktorzy jedzą posiłek, naczynia brzdękają, bo to pokazuje nam głębię planu. Przygotowujemy wszystkie niezbędne narzędzia, czyli kieliszki, wódeczkę czy winko, strzelający korek od szampana, otwierana puszka czy odgłos smażenia – wszystko staramy się robić naprawdę – tłumaczy realizator Radia Gdańsk.

Następnie następuje montaż i wybór scen. Należy pamiętać, że w słuchowisku bardzo ważną rolę odgrywa muzyka. – Ma ona wielorakie aspekty. Może podkreślać atmosferę akcji, może oznaczać upływ czasu, może odzwierciedlać charakter czy uczucia postaci, to wreszcie może być równorzędny partner słuchowiska, czyli muzyka, która coś opowiada. Musi być dostosowana do realiów, do czasu akcji i tak dalej.

PRZEPIS NA RELAKS

Słuchowisko w biegu? Zdecydowanie nie polecamy. Jacek Puchalski ma propozycję na miłe popołudnie. – Jeśli znajdziemy się już przed odbiornikami, proszę wygodnie zasiąść w fotelu, ale nie za daleko od głośników. Parzymy sobie dobrą kawę albo herbatę, zamykamy oczy i „zatapiamy się w słuchowisku.

Czy będziecie mieli odczucie, że znajdujecie się w środku i jesteście jednym z uczestników tego wydarzenia? – To test na wiarygodność – czy udało nam się słuchacza na tyle wciągnąć, że znajdzie się wśród nas. Być niemalże uczestnikiem wydarzenia – to jest najbardziej frapujące. Raptem znajduję się w innym świecie. Mam wrażenie, że mnie zaraz ktoś dotknie i będę mógł z nim rozmawiać. Moje emocje są o wiele większe – zachęca realizator „Zawsze się gdzieś wypływa”.

Słuchowisko „Zawsze się gdzieś wypływa” będzie wyemitowane na antenie Radia Gdańsk 6 stycznia. Zapraszamy do słuchania.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj