– Nie potrafię powiedzieć, ilu w sumie było kandydatów. Łącznie ze wszystkich portali pewnie około 50. Przestałam ich zliczać po 19, zniechęcona tragicznym obrotem spraw – mówi Sandra z Gdańska, poszukująca partnera na studniówkę w internecie.
Statystyki pokazują, że w studniówce bierze udział 86 proc.* wszystkich uczniów liceów i techników. Większość zabiera na uroczystość partnera. Ale co zrobić, gdy nie jesteśmy w stałym związku lub nie mamy bliskiego przyjaciela odmiennej płci? Poszukać kandydata lub kandydatki w sieci. Robi tak coraz więcej nastolatków.
SĄ SPECJALNE STRONY
W internecie działa kilkanaście stron kojarzących pary na studniówkę. Najpopularniejsze to Udana Studniówka i Bank Czasu. Licealiści umawiają się też na Facebooku np. na fanpage’u „Szukam Partnera Studniówka 2015”. Osoba poszukująca lub oferująca towarzystwo zamieszcza na tablicy ogłoszenie i podaje swojego maila lub numer kontaktowy. Gdy pojawia się zainteresowana/y, kontaktują się i ustalają szczegóły prywatnie.
Tworzenie pary to transakcja wiązana – zapraszający z góry płaci za dwie wejściówki, wynajęty dotrzymuje towarzystwa podczas całej imprezy. Z reguły nie przewiduje się dodatkowej zapłaty za sam udział.
fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz
SANDRA – 50 KANDYDATÓW, ZERO TRAFIEŃ
Sandra ma 19 lat i uczy się w jednym z gdańskich liceów. Na zamieszczenie ogłoszenia zdecydowała się po tym, jak większość osób w klasie zadeklarowała przyjście z partnerem.
– Zauważyłam, że większość osób planuje iść z kimś. Nie było też tak, żeby jakaś grupka dziewczyn postanowiła solidarnie iść bez partnerów i dobrze bawić się w swoim towarzystwie. Jakoś specjalnie w klasie się nie przyjaźnimy – opowiada.
Pierwsze ogłoszenia, od razu na kilku portalach, zamieściła w kwietniu ubiegłego roku. „Byłabym szczęśliwa, gdyby to była osoba, dzięki której jak najlepiej zapamiętam ten dzień” – napisała, podała adres mailowy i numer komunikatora internetowego.
PARTNER IDEALNY- CZY ISTNIEJE?
Pierwsze zgłoszenia dostała jeszcze tego samego dnia, z najbardziej interesującymi kandydatami umówiła się na spotkania prywatnie. Ostatecznie żaden nie przeszedł rekrutacji. – W sumie napisało do mnie około pięćdziesięciu chłopaków, po 19 przestałam zliczać. Nie znalazłam nikogo odpowiedniego. Nie sądzę, żeby to była wina moich wygórowanych oczekiwań. Zresztą z czasem obniżyłam swoje wymagania.
Jakie cechy zdaniem Sandry powinien mieć partner idealny? – Po pierwsze, przystojny. I to w typie zapierającym dech. Wysoki, męski, wysportowany, o ciemnych włosach i oczach, zniewalającym uśmiechu – przyznaje. – Powinien doskonale tańczyć i znajdować w tym pasję, po prostu czuć muzykę. Mógłby zarażać swoim entuzjazmem innych, mieć różne talenty i zainteresowania, być niebanalny i oryginalny. Do tego powinien mieć nienaganne maniery, mieszkać w tym samym mieście co ja i mieć własny samochód – dodaje.
Sandra potencjalnemu partnerowi chciałaby też dać kilka przydatnych wskazówek np. co do ubioru. – Oczekuję, że będzie miał na sobie elegancki garnitur. Kiedyś wdałam się w dyskusję z jednym z kandydatów na temat zalet i wad krawatów i muszek i czy lepszy jest garnitur czarny czy granatowy. Chyba niepotrzebnie, i tak nic z tego nie wyszło.
– Teraz żałuję, że zapłaciłam za dwie osoby na studniówce. Z perspektywy całego życia, dla dojrzałych osób studniówka nie jest ważnym wydarzeniem. Dla mnie chyba też już nie – ocenia.
fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki
MALWINA – „BENDE TWOIM PARTNEREM, PODAJ SZCZEGULY”
– Decyzję o poszukiwaniu podjęłam spontanicznie. Bardziej z ciekawości, czy w ogóle ktoś się zgłosi. Jestem otwartą osobą, mam całkiem sporo znajomych. Na poprzednią imprezę szkolną, czyli połowinki jako partnera zabrałam mojego byłego chłopaka. Niestety to była moja najgorsza uroczystość – on się upił, nie lubił tańczyć. Kompletna porażka – tak swoje poszukiwania uzasadnia 18-letnia Malwina z Kościerzyny.
Weryfikację przeprowadziła w nieco inny sposób, niż poprzednia bohaterka. Postawiła na „sprawdzanie” kandydatów w sieci i własne wyczucie.
Kryteria? Musi lubić taniec, być otwarty, zabawny i na poziomie. – Pierwszy pan nie przeszedł rekrutacji. Okazało się, że był dużo starszy i mieszkał 500 kilometrów od miejsca imprezy. Ponoć odległość nie stanowiła dla niego problemu. Ale nie wiadomo jakiej wdzięczności by za to oczekiwał – dopowiada.
– Później zamieściłam ogłoszenia także na innym portalu. W ciągu tygodnia otrzymałam w sumie 38 odpowiedzi. Za oferty typu „Bende twoim partnerem. Podaj wiencej szczegulow” od razu dziękowałam. Nie wiem, czy ci panowie myślą, że nastolatki nie zauważą tych błędów.
IDEAŁ MOŻNA ZNALEŹĆ
W końcu pojawiła się kandydatura, która przykuła uwagę Malwiny. Marcin w pierwszej wiadomości napisał o tańcu, który uwielbia. Wkrótce okazał się wymarzonym partnerem. – Wszystko w miły i kulturalny sposób, tak że chciałam czytać dalej. Oczywiście zaznaczyłam, że nie musi udawać mojego chłopaka. Występował jako znajomy. Przed imprezą nie musiałam mu mówić, jak ma się zachowywać, bo spełnił wszystkie moje najdziwniejsze kryteria.
Wszystko wskazuje na to, że przyjaźń będzie miała ciąg dalszy. – Marcin został moim partnerem na studniówkę, a także dobrym kumplem. Jest znakomitym rozmówcą. Studniówka stała się naszą wspólną imprezą, na pewno nie ostatnią. Kontakt na pewno będzie kontynuowany – zapewnia.
fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki
DANIEL – PRZYSTOJNY BRUNET DOTRZYMA TOWARZYSTWA
„21-letni mężczyzna, 1,80m wzrostu, brunet, komunikatywny, pogodny, dobrze tańczący, spokojny, biorący życie od tej lepszej strony, wiecznie uśmiechnięty. Odpowiem na każdy e-mail” – tak na jednym z portali reklamuje się Daniel, student z Gdyni.
Dlaczego zdecydował się zostać partnerem? – Nie tak dawno sam przeżywałem studniówkę, wspomnienia z tej imprezy są ciągle żywe. Lubię do niej wracać, tym razem chciałbym to przeżyć nie samemu, lecz z kimś. Chce jeszcze raz poczuć ten klimat – mówi w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk.
Daniel wcale nie twierdzi, że jest kandydatem idealnym. Recepta na udany bal – chodzi o spontaniczność i bycie sobą. – Nie ma jednego wzorca, każdy szuka osoby pasującej do niej, z którą nawiąże nić porozumienia. Ja nie gram nikogo i każdego traktuję tak samo – mówi i dodaje, że jak dotąd te metody sprawdziły się na sześciu imprezach, w których uczestniczył w roli partnera.
TRZEBA PASOWAĆ
Daniel jest otwarty na wszelkie wytyczne dotyczące wyglądu. – To przecież ważne, żeby para pasowała do siebie kolorystycznie – tłumaczy. – Przyjmuję wszystkie wskazówki co do doboru koszuli, krawata. A co do zachowania, jeśli ktoś jest inteligentny, to sam umie się zachować, nie trzeba mu mówić co i jak. Najważniejsza tego wieczoru jest dziewczyna, z którą idę, nie mogę narobić jej wstydu.
Jeśli Daniel odmawia towarzystwa na studniówce, to tylko z powodu braku czasu lub trudności w dojeździe. Bywa i tak, że partnerka okazuje się pomyłką. – Nie odmawiam ze względu na wygląd, ale na charakter np. jeśli osoba jest obcesowa. Po co męczyć się z takim kimś? Oboje wyszlibyśmy niezadowoleni. Dlatego spotkanie przed imprezą to podstawa. Można przekonać się, z kim naprawdę się umówiliśmy. Internet i świat realny to przecież zupełnie dwie różne rzeczy – podsumowuje.
fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki
ZNAK CZASÓW
Rozmówcy potwierdzają, że szukanie partnera w sieci nie jest oznaką słabości albo samotności, ale szansą na poznanie kogoś nowego i weryfikację swoich oczekiwań. – Nie jesteśmy nieudacznikami. Takie poszukiwania to po prostu znak czasów.
Jeśli czegoś nie masz, a możesz zaoferować coś innego – to czemu tego nie wykorzystać? Chodzi o obopólne korzyści i zapamiętanie tego balu do końca życia.
Imiona i szczegóły dotyczące bohaterów na ich prośbę zostały zmienione. Dane kontaktowe do bohaterów do wiadomości redakcji.
*sondaż magazynu Perspektywy