– Mieszkańcom Słupska zostaną wypłacone środki w ramach programu 500+. Będziemy starali się odzyskać te środki od rządu, tak jak robi to wiele gmin w przypadku innych zadań zleconych – mówił prezydent Słupska Robert Biedroń.
Polityk krytycznie wypowiadał się o flagowym programie rządu Prawa i Sprawiedliwości.
SŁUPSK DOWIADUJE SIĘ W MEDIÓW
– Słupsk jest oddalony o kilkaset kilometrów od Warszawy, ale żadna informacja jeszcze do nas nie dotarła. O wszystkich pomysłach dowiadujemy się z mediów. Te pomysły nas przerażają, bo za każdym razem, kiedy w Warszawie podejmuje się jakieś decyzje, to ktoś musi za nie zapłacić i bardzo często płacą za to samorządy – powiedział Biedroń pytany, jak Słupsk jest przygotowany do programu 500 Plus.
– Według nas potrzebne co najmniej dziesięć etatów, by ten system dobrze funkcjonował. Dziesięć etatów, a dwa etaty to jest duża różnica. Kto za to zapłaci? Samorządy – skomentował Robert Biedroń. – Ja w ostatnich trzech latach na zadania zlecone przez rząd, tylko i wyłącznie w Słupsku, dopłaciłem 7 mln zł.
DROGA SĄDOWA
Polityk przekonywał, że jest to powszechny problem, z którymi zmaga się większość samorządów. – Wiele gmin próbuje odzyskać te środki na drodze sądowej – mówił. – Słupsk nie wstrzyma wypłat w ramach programu 500+, ale będziemy starali się odzyskać te środki od rządu, tak jak robi to wiele gmin w przypadku innych zadań zleconych. My zresztą jako miasto też się przymierzamy do tego, by wystąpić na drogę sądową przeciwko władzom centralnym, tj. przeciwko wojewodzie pomorskiemu, i odzyskać te środki.
– To są pieniądze mieszkańców mojego miasta, których nie powinienem wydawać na zadania zlecone. Te zadania zlecone powinny w stu procentach się finansować. A dzisiaj w żadnej gminie w Polsce z 2,5 tys. gmin one się nie samofinansują – mówił Robert Biedroń.
Anna Moczydłowska