Anna Domińska skomentowała doniesienia dotyczące znalezienia dokumentów potwierdzających, że Lech Wałęsa był TW „Bolkiem”. – To trochę niesprawiedliwe mówić, że znaleźli coś, a jeszcze tego nie pokazali – powiedziała córka Lecha Wałęsy. – Na mojego ojca zostało powiedziane już wszystko, ale mało jest potwierdzonych informacji.
CZAS NA PUBLIKACJĘ?
Anna Domińska, która jest szefową gdańskiego biura Lecha Wałęsy, apelowała do Instytutu Pamięci Narodowej o opublikowanie dokumentów mających świadczyć o współpracy byłego prezydenta ze Służbą Bezpieczeństwa. Domińska zaznaczała, że dopóki ludzie nie poznają wszystkich dokumentów, wszystkie teorie pozostają domysłami. – Ja mogę powiedzieć, że słyszałam, że tam są dokumenty dotyczące pana Kaczyńskiego, bo tak słyszałam, tak mówią.
PRACA ARCHIWISTY
Córka Lecha Wałęsy zwróciła również uwagę na pracę archiwisty. Według niej nie można mieć pewności, że ekspert się nie pomylił. – A kim jest ten archiwista? Skąd on ma aż tak ogromną wiedzę i umiejętności, że po obejrzeniu dokumentu potrafi powiedzieć w stu procentach, że to jest autentyczny dokument? Zaskakujące dla mnie to jest bardzo – tłumaczyła.
TECZKA U KISZCZAKA
Teczka personalna i teczka współpracy tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek z podpisem Lecha Wałęsy – takie dokumenty znaleziono w domu Czesława Kiszczaka. Poinformował o tym prezes IPN Łukasz Kamiński.
– W kopercie znajduje się odręcznie napisany list z kwietnia 1996 roku, w którym Czesław Kiszczak informuje o przekazaniu do Archiwum Akt Nowych akt dokumentujących współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. List jest odręcznie podpisany przez Czesława Kiszczaka. List wraz z paczką zawierającą obie teczki nie został wysłany – informował Kamiński.
TVN24/mili