Prawie 27 tysięcy osób skorzystało z lodowiska przed ratuszem w Słupsku. To był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Niemal codziennie przed kasami ustawiały się kolejki. To już ostatni dzień korzystania ze ślizgawki.
Dzieci i dorośli są niepocieszeni.
– Szkoda. Mogłoby być trochę dłużej, ale cieszmy się z tego co było. To był dobry pomysł, bo to jedyne lodowisko w Słupsku, a po drugie w centrum miasta i z parkingiem. Może mogłoby być trochę większe, bo jak się chce pojeździć szybciej to się kręci w głowie…
400 OSÓB DZIENNIE
Lodowisko otwarto 17 grudnia. Średnio każdego dnia ze ślizgawki korzystało czterysta osób.
– Pamiętajmy, że lodowisko było nieczynne w Wigilię, na początku stycznia i kilka dni z powodu ulewnych deszczy, także średnią odwiedzających można uznać za bardzo dobrą – mówią obsługujący ślizgawkę na placu Zwycięstwa.
Od jutra lodowisko będzie rozbierane, ale trzeba będzie poczekać aż tafla się rozpuści. Potrwa to nawet tydzień. Lód ma około dziesięciu centymetrów grubości. Pozornie mogło się wydawać, że ustawienie w poziomie na placu Zwycięstwa ślizgawki nie będzie trudne. Jednak plac jest nierówny. Wypoziomowanie tafli wymagało wysypania 150 ton piasku. Teraz trzeba go wywieźć.
150 TYSIĘCY ZYSKU
Lokalizacja lodowiska na Placu Zwycięstwa miała też przeciwników. Na potrzeby ślizgawki zajęto część miejsc parkingowych.
Magistrat szacuje jeszcze wpływy do budżetu miasta, ale biorąc pod uwagę liczbę korzystających można przyjąć, że przychody wyniosły około 150 tysięcy złotych. Część kosztów działalności lodowiska pokrył sponsor – firma Jeronimo Martins z siecią sklepów Biedronka. Uczniowie w ramach lekcji wychowania fizycznego korzystali z lodowiska za darmo.
Przemysław Woś/amo