Jak namówić Polaków do oszczędzania? Wicepremier szykuje składkową rewolucję. Eksperci: „Jesteśmy za!”

Wicepremier Mateusz Morawiecki proponuje zmianę, po której każdy będzie oszczędzał za pośrednictwem pracodawcy. Ożywienie tzw. trzeciego filaru ma być lekarstwem na małą liczbę osób, które chcą zachować pieniądze.

Poza ZUS i OFE, na emeryturę odkładają tylko te osoby, które się na to zdecydują, złożą odpowiednie dokumenty i same zaczną wpłacać pieniądze na konto. Zmiana proponowana przez Morawieckiego ma za to działać na zasadzie domyślności. To oznacza, że pracodawca będzie zapisywał pracownika do dodatkowego programu emerytalnego i odprowadzał składki z jego pensji. Tymi programami mogłyby być Pracowniczy Program Emerytalny, Indywidualne Konto Emerytalne czy Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego.

 

PRACOWNIK Z WYBOREM

Pracownik miałby jednak wybór. W każdej chwili mógłby się z niej wycofać lub zmienić odprowadzaną kwotę. Nowy system miałby w ten sposób nauczyć Polaków oszczędzania, bo w tym momencie każdy musi na własną rękę rozpocząć dodatkowe oszczędzanie.

O nowym pomyśle dyskutowali eksperci audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadziła Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli prof. Dariusz Filar, ekonomista, pisarz, wykładowca UG, Piotr Górski, prezes Gdańskich Młynów i Piotr Świąc, dziennikarz TVP Info.

POŻĄDANA OSZCZĘDNOŚĆ

Prof. Dariusz Filar popierał pomysł Morawieckiego. Pomysł porównywał między innymi do amerykańskiego pracowniczego programu emerytalnego. – Wszelkie kroki w tę stronę są pożądane. Mamy wciąż bardzo niską stopę oszczędności. Świadomość tego, że świadczenia ZUS nie zapewnią bytu kolejnym pokoleniom, wciąż jest słaba. W związku z tym bardzo potrzebne jest wytworzenie klimatu, w którym pracownicy zaczną myśleć, że muszą odłożyć sami, by zapewnić sobie byt.

BRAK WIARY W ZUS

W Polsce dodatkowe programy oszczędnościowe są mało popularne. Z IKE i IKZE skorzystało do tej pory zaledwie 1,5 miliona osób. Ta liczba staje się jeszcze uboższa po przeczytaniu raportu IKE za 2015 rok. Okazało się, że choć istnieje 850 tysięcy kont, to przez cały rok Polacy wpłacili pieniądze na zaledwie 260 tysięcy z nich.

– W Polsce bardzo mało ludzi płaci składkę ZUS. Między innymi dlatego, że bardzo popularne są umowy śmieciowe – wyjaśniał Piotr Świąc. – Dlatego wszelkie pomysły, które spowodują, że zabezpieczymy się na starość są dobre. Jeśli ludzie sami o to nie zadbają, to ZUS na pewno tego nie wytrzyma. W ciągu kilku lat dziura w ZUS może wynieść nawet 100 miliardów złotych – przestrzegał dziennikarz.

SPRYTNY POMYSŁ

Piotr Górski zaznaczał, że popiera każdą formę oszczędzania. – Ten pomysł jest przy okazji bardzo sprytny. Polega na tym, że rządzący zdali sobie sprawę, że obietnice związane z wiekiem emerytalnym będą bardzo kosztowne, a same emerytury będą niskie. Biorąc to pod uwagę, już zawczasu próbują szukać jakichś zastępczych źródłem finansowania tego, co w przyszłości mamy utrzymać.

Posłuchaj audycji:

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj