Napadł i 12 razy zranił nożem, by spłacić dług za dopalacze. Bartosz M. Ustki spędzi w więzieniu 5 lat

Więzienie za napad pod wpływem dopalaczy na salon gier w Ustce. Bartosz M. spędzi w więzieniu pięć lat. Jego kolega Robert M., który zlecił napad trzy lata. Bartosz M. napadł, by spłacić dług za narkotyki. W listopadzie 2014 roku zadał pracownicy salonu gier dwanaście ciosów nożem. Ukradł pięć tysięcy złotych i pojechał na lekcje do szkoły.
Bartosz M., uczeń prestiżowego liceum w Słupsku, od połowy roku brał dopalacze. Nazywał je kryształkami. 18-latek to chłopak z tak zwanego dobrego domu. Wysoki, lekko misiowaty. Sympatyczny wygląd spowodował, że rówieśnicy nazywali go Ciastek.

UZALEŻNIONY CIASTEK

Bartosz w czerwcu 2014 roku zaczyna brać dopalacze. Zaopatruje się w Ustce i Słupsku. Z początkiem roku szkolnego zaczyna mieć kłopoty w nauce i jego stany „nieobecności w szkole”, choć na lekcjach bywał, są tajemnicą poliszynela. Nikt nie zawiadamia rodziców ani nauczycieli, że Ciastek bierze dopalacze. Często kupuje je na kredyt. W listopadzie dług u Roberta M. z Ustki miał wynosić dwa i pół tysiąca złotych, choć w notesie kolegi który sprzedawał „kryształki” jest kwota około trzystu złotych.

ZGUBNA RADA

Nieścisłości dotyczących długu nie udaje się rozstrzygnąć. Koledzy spotykają się 4 listopada. Robert M. domaga się zwrotu pieniędzy za środku odurzające. Ma poradzić Bartoszowi M., by napadł na salon gier przy ulicy Marynarki Polskiej w Ustce. Tam obsługuje tylko kobieta, której łatwo się pozbyć – tak radzić ma Robert M.

NAPADŁ, ZRANIŁ I KOPAŁ

6 listopada około 7:00 rano Bartosz M. wychodzi jak zwykle do szkoły. Musi dojechać z Ustki do Słupska. Przed wyjściem z domu, zażywa „kryształki”. Idzie do salonu gier. Rozmienia 50 złotych na drobniejsze banknoty, by zagrać na automatach. Wychodzi z salonu, dzwoni i wysyła smsy. Między innymi do Roberta M., który później stara się dodzwonić do Bartosza. Chłopak wraca do salonu gier i i idzie do łazienki pod pretekstem zostawionego tam telefonu. W toalecie wyciąga z plecaka nóż z 15-centymetrowym ostrzem, który zabrał z domu. Prosi pracującą w salonie gier Natalię H., by zadzwoniła na jego numer, bo nie może znaleźć telefonu. Gdy dziewczyna dzwoni, chłopak od tyłu atakuje ją nożem. Zadaje dwanaście ciosów w twarz, ręce i szyję. Napadnięta się broni, w końcu pada za ladę. Bartosz M. zabiera pudełko z pieniędzmi. W środku jest pięć tysięcy złotych. Odchodząc kopie leżącą dziewczynę.

WINA BEZ WĄTPLIWOŚCI

Policja zatrzymuje go dwie godziny później w szkole. Potem w ręce mundurowych wpada też Robert M., który miał zlecić napad. Zdaniem sądu, wina obu oskarżonych nie budziła wątpliwości. Sędzia Sądu Okręgowego w Słupsku Małgorzata Ziółkowska podkreślała, że w tej sprawie jest niewiele okoliczności łagodzących. – Obaj oskarżeni są bardzo młodzi. Sąd wziął to pod uwagę, ale nie możemy stracić z oczu najważniejszego. Bartosz M. dopuścił się zbrodni. Wprawdzie nie usiłowania morderstwa jak przyjęła wstępnie prokuratura, ale ciężkiego uszkodzenia ciała z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Zadał dwanaście ciosów, spowodował u kobiety czternaście ran, między innymi twarzy. Odchodząc z miejsca napadu, widząc krwawiącą, poranioną kobietę, miał świadomość, że ona żyje, ale jeszcze ją kopnął. To świadczy nie tylko o tym, że nie miał szacunku to własności, bo ukradł, do zdrowia i życia, bo napadł, ale przede wszystkim do godności ludzkiej tak traktując ofiarę. Robert M. potrzebował pieniędzy i dlatego naciskał na zwrot długu.

TERAPEUTYCZNE WARUNKI

Bartosz M. jest tymczasowo aresztowany. Karę będzie odbywał w warunkach terapeutycznych, bo nadal ma się leczyć z uzależnienia od dopalaczy. Podczas procesu przeprosił ofiarę, prosił o wybaczenie i niską karę. Robert M. był tymczasowo aresztowany, ale teraz jest tylko pod dozorem policji. Na ogłoszenie wyroku nie przyszedł. Oskarżeni i ich obrońcy nie chcieli komentować wyroku. Decyzja nie jest prawomocna, a prokuratura żądała surowszych kar. Nie wiadomo, czy strony skorzystają z prawa do apelacji. Poszkodowana w napadzie Natalia H. przed sądem powiedziała, że wybacza Bartoszowi M. i chce, by sąd dał mu szansę, bo jest młody. Kobieta dostała od rodziców 18-latka 50 tysięcy złotych na leczenie poranionej nożem twarzy.

Przemysław Woś/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj