Minimalnie 12 złotych za godzinę pracy. To propozycja rządu, która padała już w trakcie kampanii przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi.
Czy wprowadzenie minimalnej stawki 12 złotych na godzinę to dobry pomysł? Jak może wpłynąć na polską gospodarkę? Na te pytania odpowiadali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadził Jacek Naliwajek. Jego gośćmi byli: Walery Tankiewicz – wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia, Krzysztof Dośla – przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność i Mikołaj Konopka – wiceprezes Eurostyl.
NA RAZIE TYLKO HASŁA
Krzysztof Dośla mówił, że wprowadzenie pomysł rządu ma dotyczyć wynagrodzeń wypłacanych w ramach zatrudniania na umowy cywilnoprawne, w tym umowy zlecenia.
– Efekt ma być taki, że nikt nie będzie proponował pracy za 2,5 złotych za godzinę. Takie ustawowe regulowanie dotyczące wynagrodzeń minimalnych mają miejsce w wielu państwach europejskich. W Polsce ma to położyć kres stawkom będącym poniżej wszelkim standardom. Zobaczymy, jak ta zmiana będzie wprowadzana w życie, bo dziś słyszymy tylko i wyłącznie hasła. Ja chciałbym zobaczyć dokumenty – tłumaczył.
„SZANSA” DLA CZARNEGO RYNKU?
Według Mikołaja Konopki, idea wprowadzenia jest słuszna. Pozostaje jednak pytanie: jak to będzie egzekwowane?
– Czy część firm, które nie są konkurencyjne na rynku i nie są w stanie zapłacić takich pieniędzy pracowników, nie zepchną ich do szarej strefy? – zastanawiał się wiceprezes Eurostyl. – Pamiętajmy, że stawka robocza za godzinę, musi iść za wydajnością pracowników. Rynek, pracodawca i pracownik to podmioty, które wyceniają wartość pracy. Pomiędzy tą trójką muszą zajść pewnego rodzaju porozumienie.
ODEJŚĆ OD NĘDZY
Walery Tankiewicz wyjaśniał, że to może być szansa na odejście od nędzy i podwyższenie poziomu życia osób, które teraz zarabiają zbyt mało. – Niedopuszczalne jest, że na rynku pracy pojawiają się takie stawki, jak 4, czy 5 złotych za granicą. Nie może być takiego zjawiska jak ubogi-pracujący, czyli człowiek, który pracuje, a nie stać go na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Przy aktualnych stawkach np. ochroniarz musi pracować dwa razy więcej, żeby nie być nędzarzem – mówił.
Posłuchaj audycji:
Wiktor Miliszewski