Chuligani „świętowali” po meczu? Gdańskie koczowisko Romów zdewastowane

Bijatyka po środowym meczu? Jak pisze Dziennik Bałtycki, najprawdopodobniej kilkunastu chuliganów po spotkaniu Lechii z Legią zaatakowało romskie koczowisko niedaleko stadionu. Romowie i działacze pracujący z nimi na co dzień twierdzą, że policja była poinformowana o groźbach na dwie godziny przed atakiem, jednak policjanci nie zareagowali. 

POLICJA: NA MIEJSCU NIKOGO NIE BYŁO

– Ok. godz. 20.30 otrzymaliśmy zgłoszenie w sprawie wydarzeń na działkach. Sprawdzamy i weryfikujemy to zgłoszenie oraz działania, które zostały podjęte po otrzymaniu informacji. Po godz. 23.00 otrzymaliśmy kolejne zgłoszenie dotyczące tego samego rejonu. Na miejsce wysłano patrol policjantów – mówi DB mł. asp. Lucyna Rekowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Policja przesłuchuje osoby, które zgłosiły się w tej sprawie na komisariat w Nowym Porcie.

Jak dodaje Rekowska, zastępca komendanta miejskiego Policji w Gdańsku wydał polecenie wszczęcia czynności wyjaśniających w całej sprawie. 

DZIAŁACZ NA RZECZ ROMÓW: POLICJA NIE ZAREAGOWAŁA

Tomasz Nowicki z gdańskiego Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, członek miejskiego zespołu tworzącego Model Integracji Imigrantów wyjaśnia, że wieczorem dostał telefon od jednego z Romów, który mówił, że grupa kibiców obrzuciła ich kamieniami. 

– O godz. 20.36 poinformowałem o wszystkim oficera dyżurnego z policji pod dzwoniąc pod numer 112, obiecał „zabezpieczyć teren”. Mimo mojego zgłoszenia policja nic nie zrobiła. Po meczu kibice wbiegli na koczowisko i zdemolowali baraki, potłukli szyby. Romowie uciekli i schronili się w pobliskim lasku. O godzinie 23:07 ponownie zadzwoniłem na policję poinformować o tym, co się tam dzieje. Do tego momentu [czwartek rano – przyp.red.] żaden patrol nie przyjechał – mówi Dziennikowi Bałtyckiemu.

Jak mówi Nowicki, do ataku doszło ok. godz. 22.30-23, czyli w 2 godziny po tym, jak zawiadomił policję o zagrożeniu. Na miejscu w czwartek rano dziennikarze zastali kilka rozbitych szyb i leżące gdzieniegdzie kamienie i szkło.

ROMOWIE: GROZILI NAM

Jeden z zaatakowanych Romów, Canstantin opowiada: – Było ich z pięciu. Jak szli na stadion to walili w bramę i krzyczeli: „Co to k… jest! Jak będziemy wracać to wam pokażemy! Spalimy was!”. (…) Wtedy zadzwoniliśmy do Tomka, żeby wezwał policję – opowiada w rozmowie z DB. – Potem w trakcie meczu myśmy uciekli. Nie było żadnej policji, chociaż przecież Tomek do nich dzwonił. Myśmy też dzwonili. Około 23 ta grupa, to było kilkanaście osób, około piętnastu w tym 2 dziewczyny. Nie wiem czy byli pijani – dodaje.

RODZINA OBJĘTA JEST OPIEKĄ

Piotr Olech, wicedyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego ds. Integracji Społecznej mówi, że po poinformowaniu o sprawie policjanci sprawdzają zgłoszenia. – Ta rodzina już od ubiegłego roku objęta jest systematyczną opieką skontaktowaną przez Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantów, służby i Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie pracują z tą rodziną. Przygotowujemy dla nich ciekawą i konkretną ofertę pomocową, więc smuci mnie ta sytuacja (…). Mam nadzieję, że policja ustali sprawców i wyciągnie konsekwencje – mówi Dziennikowi Bałtyckiemu.

Zdjęcia z miejsca zdarzenia można znaleźć na stronie Dziennika Bałtyckiego.

Dziennik Bałtycki/Maria Anuszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj