„Słuszna idea, ale nie musi być łatwo”. Pytamy ekspertów o program Mieszkanie Plus

– Z punktu widzenia pracowników to wyjście z luki, którą mamy na rynku – powiedział w audycji Ludzie i Pieniądze rzecznik Solidarności – Marek Lewandowski. Wspólnie z innymi ekspertami oceniali zaprezentowany w piątek program Mieszkanie Plus. W ramach programu Mieszkanie Plus rząd chce wybudować w całej Polsce tysiące mieszkań na wynajem.

O pierwszych założeniach nowego programu rozmawiali eksperci w audycji Ludzie i Pieniądze. Program poprowadziła Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli: Bogdan Donke – wiceprezes Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, członek rady naczelnej Polskiej Izby Turystyki, Bolesław Drapella – prezes RoomAuction, Airhelp.com, Marek Lewandowski –  rzecznik Solidarności i Krzysztof Szymborski – prezes Bałtyckiego Terminala Kontenerowego.

NIE MA NIC ZA DARMO

Wedle założeń rządu mieszkania w programie mają być znacznie tańsze od tych, dostępnych aktualnie na rynku komercyjnym. Rządzący kierują program przede wszystkim do ludzi, którzy chcą wynająć lokum, bo nie stać ich ani na kupno, ani na zaciągnięcie kredytu.

– Pamiętam jeszcze czasy spółdzielni mieszkaniowych i wielkich organizacji budujących, więc mam obawy, jeśli chodzi o sprawność molochów. Bardzo mi się jednak podoba cel tego programu, czyli udostępnienie mieszkań Polakom zbyt biednym na kupno lub zbyt zamożnym na skorzystanie z mieszkań komunalnych. Chciałbym usłyszeć, ile to będzie nas kosztowało, bo nie ma nic za darmo. Jeśli podatnicy będą dopłacać parę tysięcy rocznie, to pójdzie to w miliardy. Rząd mówi, że 40 proc. nie ma gdzie mieszkać, więc to ogromna liczba. Cel jest fantastyczny, tylko czy stać nas na to? – mówił Krzysztof Szymborski.

NIE MUSI BYĆ ŁATWO

Problemy mieszkaniowe targają Polską od wielu lat. W tym czasie pojawiały się kolejne projekty rządowe, które jednak nie stały się całkowitym rozwiązaniem. – Było już dużo pomysłów, ale nikt nie będzie kwestionował Mieszkania Plus. Mieszkanie dla każdego to bardzo istotna idea. Jednak nie wiemy, w jakim stanie będą mieszkania, za które będziemy płacić zapowiadane kwoty. Do tego dojdzie koszt mediów. Jak dwie osoby pracują i opiekują się dwójką dzieci, to nie będzie to wcale takie łatwe – tłumaczył Bogdan Donke.

RATUNEK DLA PRACOWNIKÓW NA „ŚMIECIÓWKACH”

Rząd zaznacza, że mieszkania będą przede wszystkim na wynajem. Według Marka Lewandowskiego to „ukłon w stronę pracowników”, którzy ze względu na ewoluujący rynek pracy i dużo „umów śmieciowych”, nie mogą wziąć kredytu na zakup mieszkania.

– Z punktu widzenia pracowników to wyjście z luki, jaką mamy na rynku. Duża ich część jest zatrudniona elastycznie, więc nie mają możliwości wzięcia kredytu hipotecznego. To słuszna diagnoza, warto się temu przyglądać z uwagą. Jestem optymistycznie nastawiony, bo to inwestycja podobnie działająca jak 500 plus. Dzięki tamtemu programowi rynek zabawek się ożywił, lepiej działa też turystyka. Ogromna część pieniędzy wraca w podatkach, więc mam nadzieję, że tak będzie też na rynku budowlanym. Poza tym mieszkań na wynajem jest zdecydowanie za mało i młodzi mają z tym duże problemy – wyjaśniał Marek Lewandowski.

DUŻY POSTĘP

Mieszkania mają być budowane na gruntach państwowych, dzięki czemu będą tańsze niż ich komercyjne odpowiedniki. Ich koszt ma zamykać się w 2,6 tysiącach złotych netto za metr kwadratowy. Cena wynajmu miałaby nie przekraczać 20 złotych za metr.

– Mieszkania na wynajem to spory postęp względem aktualnego programu. Obecny fundusz Banku Gospodarstwa Krajowego nie jest atrakcyjny w porównaniu z cenami rynkowymi. Jeśli zostaną wprowadzone kwoty w wysokości 10-20 zł za metr kwadratowych, to będzie to ogromna różnica. Teraz za metr płacimy 30-40 złotych – wyliczał Bolesław Drapella.

Posłuchaj audycji:

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj