Straż Graniczna tłumaczy zatrzymanie 26-latka: „Musieliśmy zareagować. Nie mamy do tego pana zastrzeżeń”

– Nie mamy do tego mężczyzny żadnych zastrzeżeń. To nieprawda, że został skuty w kajdanki. Nasi funkcjonariusze zachowali się prawidłowo – tak sprawę zatrzymanego na lotnisku 26-latka pochodzenia armeńskiego komentuje Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. Sprawa, która miała miejsce na lotnisku w Rębiechowie wzbudza ogromne kontrowersje. Po tym jak pasażerka samolotu z Gdańska zgłosiła obsłudze, że jeden z mężczyzn wygląda jak terrorysta, ten został wyprowadzony z pokładu. Po złożeniu wyjaśnień, został zwolniony. Jednak kiedy chciał następnego dnia odprawić się na lotnisku, usłyszał, że jest na liście terrorystów linii Wizzair.

SŁOWA O UŻYCIU BOMBY

– Dyżurny portu lotniczego zgłosił kierownikowi straży potrzebę interwencji w samolocie, ze względu na to, że na pokładzie jest osoba, która miała używać słów o użyciu bomby. Nasi funkcjonariusze udali się na pokład. Dotarli do mężczyzny wskazanego przez załogę. Przed podjęciem interwencji, zawsze informują podróżnych o użyciu środków przymusu bezpośredniego w razie niestosowania się do poleceń. Nie było takiej potrzeby. Mężczyzna wyszedł razem z naszymi funkcjonariuszami po to, by złożyć wyjaśnienia – opowiada kapitan w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.

BEZ KAJDANEK

Strażnik tłumaczy też, że mężczyzna nie został skuty w kajdanki. – Nie było takiej potrzeby. Nie był też zamknięty w celi. W placówce straży granicznej złożył obszerne wyjaśnienia. Tak samo osoby siedzące blisko niego. Nasi funkcjonariusze stwierdzili, że nie ma przesłanek, by stwierdzić, że ten mężczyzna popełnił przestępstwo albo wykroczenie.

NIE MOŻEMY BAGATELIZOWAĆ

– To mogła być zwykłe nieporozumienie. Jeżeli pojawi się sygnał o mogącym pojawić się zagrożeniu, nasi funkcjonariusze zawsze reagują, nie bagatelizujemy tego, nawet jeśli sprawa okaże się żartem czy nieporozumieniem. Wygląd, pochodzenie, rasa, kultura i obywatelstwo nie mają tu najmniejszego znaczenia. W kwietniu przekonał się o tym 22-latek, który krzyknął w terminalu, że ma dwie bomby. Spotkały go konsekwencje – dodaje Juźwiak.

TO BYŁA TRUDNA NOC

Rzecznik przyznaje jednak, że funkcjonariusze ABW byli przy składaniu wyjaśnień. Całe zdarzenie miało miejsce w czwartek, podczas wielkiej ulewy. – Pytanie o to, dlaczego mężczyzna znalazł się na liście terrorystów trzeba jednak złożyć przewoźnikowi. My nie mieliśmy żadnych podejrzeń co do tego pana. To była trudna noc, wtedy mocno padało. Samolot ostatecznie nie poleciał. Nasza interwencja była prawidłowa – kończy.

Straż graniczna wydała także oświadczenie w tej sprawie.

W odniesieniu do podanych dziś przez „Radio Gdańsk” informacji na temat zdarzenia z udziałem funkcjonariuszy Straży Granicznej, do którego doszło w ostatni czwartek, 14 lipca, informuję, że tego dnia około godziny 22 funkcjonariusze Straży Granicznej z gdańskiego lotniska otrzymali od dyżurnego portu wezwanie, by przeprowadzić interwencję na pokładzie samolotu mającego odlecieć do Londynu. Według załogi, w samolocie był mężczyzna, który miał mówić o ładunku wybuchowym i katastrofie w przestworzach, a załogę poinformowała o tym jedna z pasażerek. Po wejściu do samolotu funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych poprosili wskazanego przez załogę pasażera o opuszczenie samolotu, wcześniej zgodnie z procedurami informując go o użyciu środków przymusu bezpośredniego w razie niewykonywania poleceń. Takiej konieczności nie było, mężczyzna współpracował ze strażnikami granicznymi, w ich asyście dobrowolnie opuścił samolot i złożył wyjaśnienia. Funkcjonariusze na tę okoliczność rozpytali też świadków, w tym także kobietę, która powiadomiła załogę. Mężczyzna zaprzeczył, jakoby używał słów mówiących o jakimkolwiek zagrożeniu. W rozmowie z funkcjonariuszami potwierdzili to również świadkowie. Po złożeniu wyjaśnień wszyscy opuścili pomieszczenia Placówki Straży Granicznej w Gdańsku.

kpt. SG Andrzej Juźwiak
rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku

Anna Michałowska

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj