Radni PiS złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie problemów z funkcjonowaniem linii PKM. Ich zdaniem do nieprawidłowości doszło przy projektowaniu, budowaniu i eksploatacji linii. Radni sejmiku, Danuta Sikora i Jerzy Barzowski oraz radna Gdańska, Anna Wirska złożyli już do prokuratury zawiadomienie o domniemanych nieprawidłowościach. – Mamy wątpliwości, czy cała ta linia, budowana za setki milionów złotych i będąca niby-sztandarową inwestycją obecnych władz miasta i województwa, została wykonana poprawnie – mówi radna Sikora.
NADZÓR: TO AWARIA. PIS: TO NIEPRAWDOPODOBNE
Przypomnijmy, pociągi PKM nie kursują już od dwóch tygodni, pociągi stanęły już w trakcie wielkiej ulewy 14 lipca. Jak pisaliśmy niedawno, gotowy jest juz projekt naprawy linii, ale naprawy nie zaczną się do czasu oceny, kto za szkody zapłaci.
Jak powiedział nam wicemarszałek województwa pomorskiego Ryszard Świlski, do końca tygodnia będą pracowały służby ubezpieczyciela.
– Wiemy, że dyskusja na ten temat trwa. To rozmowy na poziomie fachowców, inżynierów, projektanta, służb towarzystwa ubezpieczeniowego. Będzie określone, z której polisy zostaną wypłacone świadczenia dla podmiotu, który będzie przeprowadzał naprawę. Jesteśmy ubezpieczeni od zdarzeń losowych, które się wydarzyły, ubezpieczenie jest w gwarancji budowy kolei. Ubezpieczony jest też wykonawca, firma Budimex – mówi Świlski.
Wicemarszałek dodaje, że zdarzenie z nocy z 14 na 15 lipca zostało przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Gdańsku określone jako awaria. Spółka PKM ma więc status poszkodowanej.
– To nieprawdopodobne, by takie szkody były wypadkową tylko i wyłącznie ulewy, a nie błędów i zaniedbań przy budowie i eksploatacji linii – mówi Danuta Sikora. – Inwestycja powinna być zaprojektowana w taki sposób, że powinna wytrzymać nie tylko taką ulewę, ale dużo większe anomalie pogodowe. Może przy budowie powinno się zastosować inną, trwalszą technologię? – pyta radna w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”.
KILKUMIESIĘCZNE OPÓŹNIENIE
Prace przy naprawie torów, nasypów i urządzeń telekomunikacyjnych będą kosztowały ponad 20 milionów złotych. – Będziemy czekali na decyzję Urzędu Zamówień Publicznych. Procedura przetargowa zajęłaby co najmniej 4 miesiące. – Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Będziemy starali się o uzyskanie zgody na rozpoczęcie prac – tłumaczy Ryszard Świlski.
Nawet jeśli uda się zacząć roboty bez przetargu, to nie ma szans, by skończyły się do wakacji. – Jeśli tak się stanie, to będziemy oddawali linię odcinkami systematycznie począwszy od lotniska – deklaruje wicemarszałek.
W nocy z czwartku na piątek w ciągu 14 godzin spadło w Gdańsku 160 litrów wody na metr kwadratowy. To o blisko 30 litrów więcej, niż podczas ulewy w 2001 r. Tyle deszczu pada średnio w ciągu dwóch miesięcy.