Prawnik ostrzega: „Władze Gdańska muszą się opamiętać”

Władze Gdańska muszą się opamiętać i zacząć przestrzegać przepisów – tak prawnik Kacper Płażyński komentuje słowa prezydenta miasta w sprawie prywatnych płatnych parkingów.

Paweł Adamowicz powiedział w czwartek w Radiu Gdańsk, że konflikt wokół parkingów na terenach nadmorskich to ustawka polityczno-medialna. Wojewoda pomorski Dariusz Drelich w poniedziałek ogłosił decyzję, że Gdańsk nie miał prawa wydzierżawić terenów w pasie drogowym bez zgody rady miasta.

BEZPRAWNE POBIERANIE OPŁAT?

Podobną opinię w lipcu wydał prawnik Kacper Płażyński. W rozmowie z reporterką Radia Gdańsk przyznał, że miał nadzieję, że władze miasta się zreflektują. – Jest to zaskakujące. Ale mam nadzieję, że miasto zacznie respektować przepisy prawa – mówi Płażyński. – Miasto wydało zarządzenie, które okazało się wadliwe. Po tej decyzji wojewody, w świetle prawa jest nieważne. Tak długo, jak miasto nie zdecyduje się zaskarżyć decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, tak długo zarządzenie będzie nieważne. Oznacza to, że obecnie opłaty za prywatne parkingi na terenach nadmorskich pobierane są bezprawnie. Jest to niezrozumiałe, że miasto upiera się przy swoim, twierdząc, że to akcja polityczna. Mam nadzieję, że sytuacja szybko się wyjaśni i przestanie się mieszkańców oszukiwać.

MIASTO „NAGANIAŁO” KIEROWCÓW

Zdaniem prawnika wszyscy mieszkańcy, którzy czują się poszkodowani przez dokonywanie opłat, mają prawo do roszczenia ich zwrotu z uwagi na pobranie ich na podstawie nieistniejącej podstawy prawnej. Kacper Płażyński uważa też, że prywatni przedsiębiorcy, którym wydzierżawiono parkingi traktowani są przez miasto w sposób uprzywilejowany.

– Miasto za publiczne pieniądze wydało ulotki, w których wskazane są prywatne miejsca parkingowe. A rozdawała je między innymi straż miejska. Uzyskałem również informację na temat zmiany organizacji ruchu na ulicach, gdzie powstały parkingi. Jakie było moje zaskoczenie, jak okazało się, że w okolicach prywatnych parkingów ustawiono znaki zakazu postoju. To pokazuje, jakby miasto doszło do wniosku, już po zawarciu umowy dzierżawy, że będzie pomagać naganiać kierowców na prywatne parkingi. Słyszałem też jak w Radiu Gdańsk prezydent Adamowicz mówił, że miasto dzięki płatnym parkingom chce zwiększyć rotację w pasie nadmorskim. Tymczasem stawiając znaki zakazu postoju, odbiera się szereg miejsc, napychając prywatne biznesy. Można przecież w tej sytuacji postawić miastu zarzut niegospodarności.

Gdańsk zamierza się od decyzji wojewody odwołać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

 

Joanna Stankiewicz/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj