Domowe pupile w lesie stają się mordercami. „Instynkt bierze górę”

W domu łagodne, w lesie stają się bezwzględnymi mordercami. Leśnicy apelują, by nie wyprowadzać psów bez smyczy. Według ich badań 70 proc. właścicieli nie przestrzega tego zakazu. W ciągu roku w Nadleśnictwie Gdańsk ujawnianych jest kilkaset przypadków zagryzienia saren i jeleni.

Właścicieli luźno puszczonych psów udaje się ukarać jedynie raz na dwa miesiące. – Każda z tych osób twierdzi, że jej pies jest albo wyszkolony, albo jest takim sympatycznym kanapowcem, że zwierzakom nic nie robi. Tymczasem tu nie chodzi o głód, ale instynkt, który bierze górę – mówi Zbigniew Klawikowski, szef Straży Leśnej z Nadleśnictwa Gdańsk.

– Do przykrego wypadku doszło w sierpniu między innymi w rejonie Gdańska Kiełpinka – relacjonuje Zbigniew Klawikowski. Jak mówi, do leśników zgłosiła się właścicielka mieszańca wyżła, która twierdzi, że biegała w lesie. W pewnym momencie pies zerwał się ze smyczy, dopadł sarnę i zagryzł.

TWÓJ PIES ZAGRYZŁ SARNĘ? SŁONO ZA TO ZAPŁACISZ

Leśnicy przyznają, że standardem w takim przypadku jest mandat za puszczanie psa luzem i uśmiercanie zwierzyny. Wynosi tysiąc złotych. Dodatkowo kierują wezwania do zapłaty z tytułu bezprawnie pozyskanej zwierzyny. W przypadku sarny to 3600 złotych.

Gdańszczanka, choć dostała mniejszy mandat, kary nie uniknęła. – Dla nas to akurat było przykre, bo łatwiej jest karać kogoś, kto idzie w zaparte. Natomiast pani ewidentnie była rozbita całą sytuacją. Niestety, takie są przepisy, że musimy też dochodzić wartości zwierzyny – mówią leśnicy.

Nadleśnictwo Gdańsk każdego dnia odwiedza około 50 tysięcy turystów. Leśnicy podkreślają, że dziko puszczone psy mogą być zagrożeniem również dla nich.

Sebastian Kwiatkowski/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj