Prokuratura rejonowa w Chojnicach zakończyła śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia.
Sprawa budziła spore wątpliwości od początku, bo Robert Ł. nie przyznawał się do winy, a sąd odmówił aresztowania policjanta. Prokuratura zaskarżyła decyzję sądu rejonowego w Słupsku, ale sąd okręgowy zażalenie śledczych odrzucił.
DOCHODZENIE TRAFIŁO DO CHOJNIC
Policjant Robert Ł. to funkcjonariusz pionu kryminalnego, najczęściej pracował przy poważnych sprawach. W związku z tym prokuratura w Słupsku nie chciała prowadzić tej sprawy – policjant stale współpracował ze śledczymi. Dochodzenie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Chojnicach. Śledczy dali wiarę zeznaniom ofiary.
Do zdarzenia doszło w marcu tego roku. Kobieta była sublokatorką policjanta. Zaprosiła go na alkohol, ale twierdzi, że gdy się obudziła, mężczyzna miał ją gwałcić. Kobieta zgłosiła się na policję i złożyła zeznania. Policjant został zatrzymany, ale sąd wypuścił go z aresztu nakładając dozór policji i 15 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.
DOWODY POTWIERDZAJĄ
Prokurator rejonowy w Chojnicach Mirosław Orłowski podkreślił, że zeznania pokrzywdzonej w tej sprawie są spójne i logiczne, a zabezpieczone dowody mają potwierdzać popełnienie przestępstwa. Robert Ł. nie przyznaje się do winy. Według nieoficjalnych informacji zaprzecza, by w ogóle doszło do zbliżenia między nim a kobietą.
Od chwili zatrzymania przez Biuro Spraw Wewnętrznych mężczyzna jest zawieszony w obowiązkach funkcjonariusza. Pobiera tylko połowę wynagrodzenia. W policji pracuje ponad 20 lat. Za gwałt grozi do 12 lat więzienia.
Przemysław Woś/mili