22 września obchodzony jest Dzień Bez Samochodu. Niestety, jak się okazuje, tylko w teorii. Przynajmniej w Gdańsku. Postanowiliśmy zapytać kierowców, dlaczego nie wzięli udziału w proekologicznej akcji.
Większość mieszkańców Trójmiasta nie zauważyła zmian w ruchu na drodze: – Korki są takie same jak wczoraj – mówi gdański taksówkarz. – Jaśkowa Dolina cała jest zakorkowana, Armii Krajowej też. Klientów do tej pory miałem tylu, co poprzedniego dnia – dodaje.
WIĘCEJ SAMOCHODÓW
Wielu kierowców stwierdziło nawet, że dzisiaj ludzie częściej wybierali podróż samochodem niż w innych dniach. – Ludziom łatwiej jest wsiąść do auta, niż moknąć w drodze na przystanek – tłumaczy jeden z nich. Według mieszkańców brzydka pogoda jest powodem, przez który nie rezygnuje się z samochodu dla ekologii. – Idzie jesień, pogoda się zmienia. Moja córka zawsze jeździ do szkoły rowerem, ale zastanawiałam się dziś, czy w ogóle ją puścić w taką pogodę – opowiada mieszkanka Gdyni. Zaobserwowaliśmy też, że na przystankach stoi mniej ludzi niż zwykle.
Gdańszczanie pytani o Dzień Bez Samochodu, często odpowiadali, że nawet o nim nie wiedzieli. – Przyznam szczerze, że dowiedziałem się o tym przed chwilą, przypadkiem – zdradza maszynista tramwaju. Według niego liczba ludzi podróżujących tramwajem się nie zmieniła.
TAK, ALE TYLKO DLA KIEROWCÓW
Niektórym podróżującym komunikacją miejską na co dzień, nie podoba się to, że za darmo mogą jeździć tylko właściciele samochodów. – Przed chwilą pewien kierowca wsiadł do tramwaju z córką i zapytał, czy córka też może pojechać bez biletu – mówi maszynista tramwaju. – Był zniesmaczony tym, jak mu powiedziałem, że to niemożliwe. Innym pasażerom, nieposiadającym samochodu, nie przeszkadza konieczność zakupu biletu. – Mam bilet miesięczny, więc to dla mnie bez różnicy – tłumaczy jeden z nich.
Dzień Bez Samochodu się nie udał. Dla właścicieli samochodów nie była to specjalna okazja, żeby jednego dnia przesiąść się do tramwaju i choć trochę przyczynić się do zmniejszenia emisji spalin.
Patrycja Oryl