Podstępne nadciśnienie. Lekarz: „Pierwszym objawem może być udar” [WYWIAD]

narkiewicz

Jedenaście milionów Polaków ma nadciśnienie tętnicze, z czego cztery miliony nie wiedzą o chorobie. Wszystko przez to, że nadciśnienie latami nie daje najmniejszych objawów. Można mieć bardzo wysokie ciśnienie tętnicze przekraczające 200 mmHg i nic nie czuć. Po prostu o tym nie wiedzieć.

 – U mężczyzn około 30. roku życia odsetek chorych sięga 10 procent. Po 50. roku życia wzrasta i nadciśnienie ma połowa Polaków – mówi profesor Krzysztof Narkiewicz, kierownik Katedry Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Taka sytuacja może także dotyczyć ludzi niepalących, szczupłych i wysportowanych.

CHORUJE CO TRZECI POLAK

Joanna Matuszewska, Radio Gdańsk: W jakich okolicznościach osoba chora orientuje się najczęściej, że ma problem z nadciśnieniem? Nie każdy, zwłaszcza młody człowiek, chodzi do lekarza i wykonuje pomiary?

Prof. Krzysztof Narkiewicz: Pierwszym objawem może być nawet udar mózgu. Jest to choroba, w której musimy być aktywni i poszukiwać objawów, musimy mierzyć ciśnienie tętnicze. Polacy niestety bardzo często nie znają wartości swojego ciśnienia. Często też okazuje się, że nigdy go nie mierzyli. Mamy obecnie doskonałe leki, które mogą obniżyć ciśnienie, ale pierwszy ruch należy do pacjenta. I tego nie powinniśmy się bać, trzeba sprawdzać poziom ciśnienia. To jedyny sposób żeby rozpoznać chorobę.

Prof. Krzysztof Narkiewicz/Fot. Joanna Matuszewska

NAJGORSZE JEST STRASZENIE, ALE…

JM: Czy rzeczywiście można mieć w badaniu 200 mmHg i niczego nie czuć?
KN: Nasz organizm ma wielkie możliwości adaptacji do zmiany ciśnienia tętniczego, do zmiany częstości akcji serca. Póki jesteśmy młodzi, możemy nie mieć żadnych objawów. Jednak pamiętajmy, że osoba młoda, która ma skrajne wartości ciśnienia, ma naprawdę duże ryzyko poważnych chorób układu krążenia. Wiem, że najgorszym sposobem namówienia kogoś do badań jest straszenie, sam jestem temu przeciwny, ale trzeba pamiętać, że te osoby mają paręnaście razy większe ryzyko udaru.

RYZYKO UDARU MOŻNA ZMNIEJSZYĆ O POŁOWĘ

JM: Czy nadciśnienie można „odziedziczyć” po rodzicach?
KN: Często wszystko zrzucamy na geny, albo na przewlekły stres. Czynniki genetyczne oczywiście w jakiś sposób nas predysponują do nadciśnienia. Nie jest to jednak równoznaczne, że jeśli nasi rodzice chorowali, to my również będziemy chorzy. Ważne jest jednak, żeby w odpowiednim czasie podjąć kroki zapobiegawcze. Nie będziemy mieli powikłań nadciśnienia tętniczego, jeśli wcześniej podejmiemy działania. W tym celu powinniśmy zmodyfikować styl życia, np. schudnąć, rzucić palenie tytoniu. Poza tym dobra wiadomość jest taka, że jeśli dobrze dobierzemy leki hipotensyjne, obniżające ciśnienie to ryzyko udaru można zmniejszyć o połowę a ryzyko niewydolności serca o czterdzieści kilka procent.

JEDNORAZOWY WYSOKI WYNIK O NICZYM NIE ŚWIADCZY

JM: Jak powinniśmy mierzyć ciśnienie i na co należy zwrócić uwagę, żeby zrobić to prawidłowo?
KN: W momencie mierzenia nie powinniśmy być zestresowani, czy pod wpływem emocji. Nie należy też mierzyć ciśnienia tętniczego po wysiłku. Najlepiej zrobić to na spokojnie. Ważne jest, żeby pomiar wykonać dobrym aparatem. Nie polecam tych wykorzystywanych do pomiarów na palcu czy nadgarstku. To nie są urządzenia wiarygodne. Nie bójmy się pomiaru, bo jednorazowe wysokie wartości ciśnienia nie świadczą jeszcze o nadciśnieniu tętniczym. Nasze ciśnienie jest inne przy każdym uderzeniu serca, zatem w ciągu godziny ono się bardzo zmienia. Jeśli weźmiemy osobę zdrową, która po emocjach, wejściu na II piętro i wypiciu kawy zmierzy ciśnienie, to ono w danym momencie może być wysokie.

SZYBKO PO POMOC JEŚLI PRZEKRACZA 180/110 MMhG

JM: Jaki pomiar powinien nas zaniepokoić?
KN: My lekarze, patrzymy na wartości średnie z kilku pomiarów. Zatem kluczowa rzecz, jeśli mamy zmierzone kilka razy ciśnienie tętnicze dobrym aparatem a wartość przekracza 160/100 mmHg to powinniśmy szybko poszukiwać pomocy lekarskiej, zwłaszcza jeśli jest to 180/110 mmHg. Jeśli zdarzy się to u lekarza, to powinny zostać wykonane następne pomiary w trakcie wizyty i w kolejnych dniach. Jeśli okaże się, że ciśnienie tętnicze jest wyższe, rzędu 200 mmHg i wyższe, trzeba podjąć działanie już tego samego dnia. Przy niższych wartościach, tylko wówczas jeśli są dodatkowe objawy takie jak ból w klatce piersiowej, czy ból głowy. Jeśli tych objawów nie ma, ale wartości ciśnienia były wysokie, to trzeba zaplanować w ciągu kilku dni kolejne pomiary. Jeśli okaże się, że wartości średnie są powyżej 140/90 mmHg trzeba pomyśleć o leczeniu. Nie zawsze jednak musi to być leczenie farmakologiczne. U chorych młodszych może to być wyłącznie zmiana trybu życia.

MŁODZI, ALE Z NADCIŚNIENIEM

JM: Nadciśnienie jest podstępne, bo zwykle kojarzone z osobami starszymi. Tymczasem chorują też ludzie młodzi. Często są zaskoczeni?

KN: Ci pacjenci to głównie mężczyźni około 30 roku życia. Nie są otyli, nie palą, są wysportowani. Jednak mają za wysokie ciśnienie tętnicze i bardzo często obciążający wywiad rodzinny. W tym przypadku jedynym sposobem są kontrola i częste pomiary.

JM: Czy pacjent, u którego stwierdza się nadciśnienie tętnicze musi do końca życia brać leki?

KN: Lekarze oceniają zawsze tzw. ryzyko sercowo-naczyniowe. Patrzymy nie tylko na wartości ciśnienia tętniczego, ale też na dodatkowe aspekty jak stężenie cholesterolu, glukozy, czy jest otyłość, czy jest obciążający wywiad rodzinny. To są bardzo ważne aspekty, które musimy uwzględnić, zwłaszcza u osób po 50 roku życia. Poza tym sprawdzamy, czy nadciśnienie tętnicze doprowadziło do pewnych zmian w układzie krążenia. Patrzymy jak wygląda EKG, czy można powiedzieć, że serce jest już troszkę uszkodzone. Patrzymy na naczynia na dnie oka, na funkcję nerek i jeśli widzimy zmiany, to taki chory powinien brać leki. To jest jedyna szansa, żeby te zmiany zahamować, albo wręcz żeby się cofnęły. Inaczej może być u osób młodych z nieznacznie podwyższonymi wartościami ciśnienia tętniczego. Jeżeli nie obserwujemy zmian w sercu i naczyniach, to wtedy przez kilka miesięcy nie dajemy leków próbując z takim pacjentem pracować nad zmianą jego stylu życia, np. nad ograniczeniem spożycia soli, większym ruchem fizycznym. Natomiast ważne jest, żeby chorzy otrzymujący leki także próbowali zmienić swój sposób życia.

LEKI ZABEZPIECZAJĄ PRZED UDAREM I ZAWAŁEM

JM: Czy często się zdarza, że pacjenci sami odstawiają leki, bo poczuli się lepiej? Czym to może grozić?

KN: Nie wolno tego robić bez konsultacji z lekarzem. Leki obniżające ciśnienie są zwykle bardzo dobrze tolerowane. Często to dwie, albo trzy substancje w jednej tabletce. Można je tak dobrać, że nie powodują najmniejszych działań niepożądanych. Taki lek u większości osób zmniejszy ryzyko zawału serca i udaru oraz innych powikłań. Ryzyko brania jest znacznie mniejsze, niż to związane z niekontrolowanym przyjmowaniem leków przeciwbólowych, czy też przeciwzapalnych, które można kupić bez recepty. Mogą być one groźne zwłaszcza w przypadku jednoczesnego stosowania preparatów kardiologicznych, które mogą słabiej działać.

CZTERY CZYNNIKI RYZYKA

JM: Co pacjent może zrobić, żeby uniknąć chorób układu krążenia?

KN: Po pierwsze znajmy i kontrolujmy wartości ciśnienia tętniczego, a jeśli trzeba przyjmujmy leki. Po drugie znajmy wartości cholesterolu we krwi, bo jeśli jest za wysoki, to też wzrasta ryzyko chorób układu krążenia. Trzecia sprawa – sprawdźmy poziom cukru, czy przypadkiem nie mamy zaburzeń tolerancji węglowodanów. I po czwarte – rzućmy palenie papierosów. Te cztery czynniki w 90 procentach są odpowiedzialne za to, czy ktoś będzie miał udar, albo zawał serca. Walka z nimi jest kluczowa dla naszej przyszłości i może zapewnić nam zdrowie.

JM: Dziękuję za rozmowę.

Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj