Mieszkańcy ulicy Burgaskiej na gdańskiej Morenie nie mogą doczekać się końca remontu osiedlowej ulicy. Prace trwają tam od czerwca i nic nie wskazuje, by miały się szybko skończyć. Jak mówią mieszkańcy, jezdnia jest bardzo dziurawa, ma wysokie krawężniki i jest niebezpieczna, gorsza niż nawierzchnia przed remontem. – Cała ulica jest poryta – mówi jedna z mieszkanek.
MIESZKAŃCY SIĘ BOJĄ
Aleksander Nowaczek, prezes Lokatorsko-Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej podkreśla, że remont drogi zablokowały dwie rodziny, które skutecznie zaskarżyły wspólne pozwolenie na budowę, które zostało wydane dla istniejącego i nowego odcinka drogi pożarowej. Mieszkańcom nie podobał się pomysł wycinki kilku drzew. Nieoficjalnie przyznali jednak, że boją się, by w przyszłości przedłużona ulica nie posłużyła dojazdowi do pobliskiej działki dewelopera.
– Zarząd nie zamierza ustanawiać służebności na terenach spółdzielczych, ponieważ działka inwestora posiada dostęp do drogi publicznej – podkreśla Nowaczek.
WSPÓLNA KANALIZACJA
Spółdzielnia chce złożyć jeszcze raz pozwolenie na budowę, które będzie rozdzielało fragment budowanej i remontowanej drogi. Przedstawiciele spółdzielni przyznają, że z powodów ekonomicznych lepiej nie rozdzielać remontu istniejącego odcinka i dobudowy nowego. Obie inwestycje będą miały między innymi wspólną kanalizację.
– Chciałbym żeby to było jak najszybciej, ale ze względu na warunki pogodowe i procedury, które trwają, pewnie jakiegoś grilla majówkowego będziemy mogli odpalić – mówi Nowaczek.
Spółdzielnia wraz z drogowcami zamierzają zabezpieczyć na zimę plac budowy.