68 tysięcy kur w środku osiedla. Mieszkańcy Czarnej Dąbrówki domagają się likwidacji gigantycznego kurnika

Ferma działa od wiosny tego roku, zdaniem części mieszkańców nielegalnie. Jednak żadna z instytucji zawiadomionych o działalności kurnika nie zakazała właścicielowi działalności. Mieszkańcy mówią, że smród uniemożliwia im normalne życie.

– Nie można wyjść, nie można otworzyć okna. Przyjeżdżają różni inspektorzy i mówią: przecież tu jest wieś. Czy to ma oznaczać, że obok szkoły, boiska i osiedla ma funkcjonować coś, co uniemożliwia nam normalne życie? – pyta jeden z mieszkańców. – Domagamy się likwidacji tego kurnika – dodaje.

Właściciel fermy nikogo nie wpuszcza do środka. Nie komentuje też zarzutów o rzekomą nielegalność prowadzonej działalności.

„DOPROWADZIMY DO ZAMKNIĘCIA TEGO ZAGŁĘBIA SMRODU”

Mieszkańcy skarżą się, że budynek przebudowywano bez zezwoleń, zamurowano stare i wybito nowe okna. Założono wentylatory na dachu i na ścianach. Według protestujących urzędnicy udają, że nic się nie stało.

– Zawiadomiliśmy prokuraturę, odmówiono nam wszczęcia śledztwa. To jest ogromne stado kur tuczonych w tej hali. Z dokumentów wynika, że – by ominąć przepisy środowiskowe – pozornie podzielono je na dwie części. Proszę sobie wyobrazić ile nawozu i o jakim zapachu produkuje codziennie 68 tysięcy kur? Przecież to absurd. Zawiadomiliśmy starostwo i urzędy w Gdańsku, że nielegalnie wybito tu studnię. Wszystko bez reakcji. Nie odpuścimy i doprowadzimy do zamknięcia tego zagłębia smrodu – zapewniają mieszkańcy.

W budynku poprzednio znajdowała się firma produkująca instalacje gazowe do samochodów.

Przemysław Woś/hb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj