Działacze PiS domagają się dymisji prezesa Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku. Zarzucają Andrzejowi Sapińskiemu łamanie prawa oraz oszukiwanie pracowników.
Działacze zorganizowali pikietę przed szpitalem. Chodzi o wyrok w sprawie udostępnienie informacji publicznej o finansach szpitalnej spółki.
PREZES NIE PRZEKAZAŁ DANYCH
Domagali się dokumentów o lokatach bankowych szpitala, sprawozdań finansowych, wyceny wartości rynkowej nieruchomości należących do Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku oraz bilansu zamknięcie oraz otwarcia szpitalnej spółki. Prezes Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku odmówił przekazania tych danych działaczom Prawa i Sprawiedliwości w kwietniu tego roku.
Politycy zaskarżyli decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, który uznał, że zarząd szpitala rażąco naruszył prawo odmawiając przekazania informacji publicznej. Politycy prawicy w Słupsku uważają, że Sapiński powinien zostać odwołany ze stanowiska. – Pan prezes Sapiński łamie prawo i apelujemy do pana marszałka Mieczysława Struka, by podjął decyzję i zdymisjonował prezesa – mówi Adam Jaworski. Wyrok WSA w Gdańsku jest nieprawomocny, zarząd szpitala może się odwołać do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
OBURZONE PRACOWNICE PRALNI
Zarzuty do działalności zarządu szpitala w Słupsku mają też pracownice pralni. Zostały przekazane do zewnętrznej spółki. – Od miesiąca jesteśmy na tak zwanym postojowym, dostajemy 80 procent pensji. Teraz się dowiadujemy nieoficjalnie, że pralnia ma zostać zamknięta i zostaniemy bez pracy. Czekaliśmy najpierw na pensje za urlopy i zwolnienia lekarskie. Teraz mamy spotkanie z szefem tej zewnętrznej spółki, do której zostałyśmy przekazane 28 grudnia i mamy usłyszeć co z nami dalej. Efekt jest taki, że nasz szpital pierze swoje rzeczy gdzieś pod Tczewem, a my w szpitalu w Słupsku mieliśmy zlecenia z hoteli i promów. Paranoja – mówią pracownice pralni.
Zarząd szpitala wojewódzkiego w Słupsku ma do zarzutów odnieść się jutro na konferencji prasowej. Protesty to również efekt zapowiadanej przez zarząd restrukturyzacji. Pracę w szpitalu stracić ma do 75 osób.
Przemysław Woś/mili