Protest przed Urzędem Marszałkowskim. Związkowcy ze słupskiego szpitala chcą odwołania prezesa placówki

Pikieta trwała godzinę. Marszałek obiecał spotkanie. Związkowcy ze Słupska protestowali w Gdańsku przed Urzędem Marszałkowskim. Domagają się od Mieczysława Struka odwołania prezesa Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Chcą rozmawiać o planach restrukturyzacji placówki, ale tylko wtedy, gdy Andrzej Sapiński zostanie usunięty. Marszałek zaproponował spotkanie w przyszłą środę. „Mieczysław szpital zbaw”, „Olej do głowy i prezes będzie nowy”, „Szpital bez Andrzeja ostatnia nadzieja” – takie hasła skandowali zgromadzeni pod urzędem związkowcy – wśród nich między innymi lekarze i pielęgniarki. Łącznie około stu osób.

– To podsumowanie naszych działań, które prowadzimy już od jakiegoś czasu – mówi Grzegorz Sikora, rzecznik Forum Związków Zawodowych. – Nasze rozmowy z prezesem trwają od roku, ale te spotkania trudno nazwać dialogiem. My jesteśmy gotowi na rozmowy o restrukturyzacji szpitala, ale już bez Andrzeja Sapińskiego jako prezesa. Odeszło już od nas wielu specjalistów. Nie ma dzisiaj jasnego wytłumaczenia, dlaczego ci lekarze już nie pracują oprócz tego, że prezes nie potrafił się z nimi porozumieć. Chcemy, by marszałek zgodził się z nami spotkać. Decyzja o odwołaniu prezesa będzie aktem odpowiedzialności za ten szpital i za pacjentów – kończy Sikora.

CHCĄ ODWOŁANIA PREZESA

Dorota Gardias, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Pielęgniarek i Położnych w Słupsku, mówi, że jeszcze się nie zdarzyło w historii szpitala, by organizacje związkowe i pracownicy czekali z taką nadzieją na odwołanie prezesa.

– To, że jest nas tutaj około stu osób to i tak jest sukces. Ludzie się boją, chcą mieć pracę, a jest zła atmosfera. Ponadto, miesiąc temu prezes mówił o zwolnieniu 60 osób, dzisiaj już się z tego wycofuje, po kilka naszych akcjach.

ROZMOWY 11 STYCZNIA

Marszałek Mieczysław Struk do protestujących nie wyszedł, ale przyjął zaproszenie od związkowców na spotkanie. Rozmowy zaplanowano 11 stycznia w Słupsku. Zaznacza, że chce poznać argumentacje jednej i drugiej strony, chce też wiedzieć, jaka część zespołu utożsamia się z protestującymi. Dodał, że wie o odejściach z pracy ordynatorów i o naganie dla pracownika ale – jego zdaniem – to nie świadczy jeszcze o tym, że prezes nie nadaje się do pełnienia tej funkcji.

– Chciałbym znaleźć proporcje między tym, co słyszę. Dialog jest potrzebny – mówi marszałek. – Jeśli chodzi o realizacje zadań postawionych przed prezesem, nie mamy do niego zastrzeżeń, ze wszystkiego się wywiązał. To co rzeczywiście może być problemem, to brak dialogu – dodaje.

Aleksandra Nietopiel/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj