Brud, przeterminowane jedzenie i zaniżone porcje w co trzeciej kuchni przygotowującej jedzenie dla pacjentów szpitali na Pomorzu. Większość potraw, które dostają chorzy zawiera za mało mięsa, warzyw i owoców. To wyniki kontroli żywienia w szpitalach, którą przeprowadził sanepid. Inspektorzy mieli różne zastrzeżenia do 70 procent kuchni, gotujących dla pacjentów na Pomorzu.
BRUD W WIĘKSZOŚCI KUCHNI
Skontrolowano m.in jadłospisy tworzone w szpitalach. – Ogólnie nie wypadło to najlepiej – mówi Tomasz Augustyniak, Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Gdańsku. – Konkluzja jest taka, że najlepiej wypadły szpitale, które same prowadzą kuchnię, albo zlecają to na miejscu ajentom. Najgorzej było w placówkach, gdzie żywność jest przygotowywana i dowożona z zewnątrz. Choć i tu są wyjątki – mówi Tomasz Augustyniak.
Na zdj. Tomasz Augustyniak, Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny. Fot. Joanna Matuszewska
Inspektorzy sanepidu stwierdzili, że w 13 kuchniach przygotowujących posiłki dla pacjentów było brudno. Pomieszczenia i sprzęt do pracy z żywnością nie spełniały wymagań higieniczno- sanitarnych. Nie odkładano też próbek żywności do badań sanepidowskich oraz stosowano przeterminowane środki spożywcze.
KRÓLUJĄ MORTADELA I PARÓWKI
Podczas kontroli stwierdzono, że pacjentów karmi się zbyt tłustymi pastami i wędlinami, wśród których królują parówki, mortadela, salceson i wątrobianka. Porcje są za małe i podane w nieestetyczny sposób a posiłki mało urozmaicone.
Za mało też jest w nich owoców i warzyw, a kompletnie brakuje jogurtów, kefirów i innych fermentowanych produktów mlecznych. Inspektorzy sanepidu stwierdzili też, że w posiłkach brakuje źródła pełnowartościowego białka, czyli np. mięsa. Nie dba się też o osoby mające alergie, bo w jadłospisach brak wykazu składników je wywołujących.
– Do badań laboratoryjnych pobrano 13 próbek posiłków obiadowych. We wszystkich stwierdziliśmy nieprawidłowości, w tym zbyt dużą zawartość soli. Jedna z próbek miała zbyt niską kaloryczność – wyjaśnia szef inspekcji sanitarnej.
PACJENCI PODZIELENI
Osoby przebywające w szpitalach dzielą się na zadowolonych i tych mniej. Część z nich mówi, że gdyby nie rodzina, to dłuższy pobyt w placówce wiązałby się z głodowaniem. – Spędziłam dwa miesiące w jednej z placówek na Kaszubach, z litości nie powiem której – mówi pani Sylwia.
– Przykładowy posiłek dla ciężarnej kobiety, to jedno jajko na twardo, kupka dżemu i kromka chleba. Do tego pół szklanki cienkiej herbaty. A gdzie owoce, warzywa, jakiś jogurt? Gdyby nie mąż umarłabym z głodu. Nie da się wytrzymać w szpitalu bez dokarmiania przez rodzinę – uważa kobieta.
Innego zdania są pani Ludmiła i jej mąż. Kobieta właśnie została wypisana z jednego ze szpitali w Gdańsku. – Jestem zadowolona. Nie byłam w stanie zjeść tego wszystkiego, co przynoszono mi do łóżka – opowiada pacjentka. – Gdyby poprawić troszkę formę podawania posiłków, żeby były trochę bardziej apetyczne, byłoby idealnie.
JEDZENIE W SZPITALU I … NA FACEBOOKU
Na portalach społecznościowych są strony, na których pacjenci wstawiają fotografie posiłków szpitalnych. Na tle innych regionów Pomorze nie wypada najgorzej. Jeśli pojawiają się zdjęcia, to raczej szpitale są chwalone za jedzenie.
Są jednak placówki, które mimo niewielkich środków, starają się podnieść jakość żywienia. Kilka z nich po ostatniej kontroli sanepidu podjęło działania, by poprawić jakość posiłków. W szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku wprowadzono m.in. dwa dania obiadowe do wyboru w ramach diety lekkostrawnej.
PIERWSZY SZPITAL Z DANIAMI DO WYBORU
Wybór dań to nowość na Pomorzu. Jako pierwszy od stycznia wprowadził go jeden ze szpitali gdańskiej spółki Copernicus. – Tylko u nas pacjent można sobie wybrać, co chce zjeść na obiad – mówi Marzena Olszewska – Fryc, dyrektor ds. pielęgniarstwa i organizacji opieki w szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.
Dyrektor Marzena Olszewska-Fryc. Fot. Joanna Matuszewska
– Do każdego pacjenta przychodzi pani z firmy cateringowej i pyta, na co ma ochotę. Można wybrać z dwóch dań. Rozmawiamy w piątek, więc dziś do wyboru są łazanki z kapustą i kiełbasą, albo dla zachowujących post – naleśniki z musem owocowym i śmietaną. Wczoraj była sztuka mięsa albo kurczak.
Szpital im. Kopernika w Gdańsku od stycznia wprowadził do użytku specjalne kubki do diety płynnej, które ułatwiają spożycie posiłków osobom chorym. – Mamy dwa warianty kubków, jeden z mniejszym, drugi w większym otworem – mówi Mariusz Kopczyk, dietetyk szpitalny.
W KAPSZTADZIE KREWETKI…
Pacjentom podoba się pomysł urozmaicenia w menu. Pan Roman z Gdańska, który jako marynarz trafił kiedyś do szpitala w RPA ze złamana nogą ma nadzieję, że za jakiś czas i u nas będzie podobne żywienie.
– W szpitalu w Kapsztadzie wybrać można było co się chce jeść na każdy posiłek. Zarówno na śniadanie, obiad, jak i kolację. Jajka na bekonie, jajecznica, steki, krewetki masa zup. No, ale do takiego komfortu jeszcze trochę nam brakuje pieniędzy – mówi pacjent.
Na zdj. piątkowe dania obiadowe w szpitalu im. Kopernika w Gdańsku. Fot. Mariusz Kopczyk/Copernicus
TO NIE KONIEC KONTROLI
W województwie pomorskim są 44 placówki, tj. szpitale i samodzielne oddziały szpitalne, które podlegają kontroli sanitarnej. Wśród nich osiem szpitali prowadzi żywienie pacjentów we własnym zakresie, pięć szpitali zleca prowadzenie kuchni na miejscu firmom zewnętrznym. Najwięcej, bo aż 31 placówek korzysta z dowożonych posiłków, przygotowywanych poza szpitalami przez firmy cateringowe.
Kontrola Wojewódzkiej Inspekcji Sanitarnej w Gdańsku odbyła się w grudniu ubiegłego roku. Wystawiono jeden mandat i wydano dwie decyzje administracyjne nakazujące poprawę czystości. Do dyrekcji skontrolowanych szpitali przesłano 18 pism z zaleceniami. Sanepid zapowiada kolejne kontrole.
Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl