W gdańskich szkołach po kilkudziesięciu uczniów, w Gdyni – nieobecności w normie. Protest rodziców przeciwko reformie edukacji

Piątek 10 lutego to dzień strajku rodziców z Trójmiasta i Pomorza. Nie puszczają dzieci do szkół, bo nie zgadzają się na reformę edukacji. Różnice w nieobecności są dość duże. W Gdańsku w wielu szkołach było po kilkadziesiąt osób, w Gdyni pojawiło się 88 proc. uczniów, co – jak zaznaczają urzędnicy – jest normalne w okresie zachorowań.

To pierwszy tego typu protest w regionie. Rodzice deklarują, że będą go podejmować 10 dnia każdego miesiąca. – Mamy poczucie, że nie da rady w inny sposób tego zasygnalizować. Nie zgadzamy się na to, żeby w ogóle nie konsultować się z nami w sprawie reformy edukacji. Nie zgadzamy się też, żeby przeprowadzać ją bardzo pospieszne, celowo narzucając nam poczucie, że wszystko jest już załatwione i nic się nie da zmienić – mówi mama dwójki uczniów Karolina Janczukowicz.

„TO SWEGO RODZAJU KONIECZNOŚĆ”

– Miałam bardzo duże wątpliwości, czy nie puszczać dziś dzieci do szkoły, bo to decydowanie za nie. Wiem, że jest to jednak swego rodzaju ostateczność. Stawiając na szali ten jeden dzień i to, co nas czeka, jeśli utrzymają się zmiany w oświacie, to trzeba coś zrobić już dziś, by w końcu nas zauważono – dodaje.

– Moje dzieci zostały dziś ze mną w domu, bo chcę dać im lekcję wychowania obywatelskiego. Chcę im pokazać, że obywatel ma coś do powiedzenia w sprawach swojego kraju, że mamie zależy na edukacji dzieci. Docierają do nas głosy na temat naszej akcji, że to kontrowersyjne, ale uważamy, że znacznie większą szkodę wyrządzi dzieciom ta reforma. Problemem byłoby to, gdyby nasze dzieci wyrosły na osoby bierne, nie potrafiące bronić swoich praw. My będziemy im dziś opowiadać o tym, co to jest strajk, postawa obywatelska, jakie są prawa obywateli – wyjaśnia Anna Kacmajor z Inicjatywy Rodziców „Zatrzymać Edukoszmar”.

– Ja się dowiedziałem o tej akcji z poczty pantoflowej – opowiada Mariusz Wyciszkiewicz, tata gimnazjalistki. – Powiedziałem sobie: stać biernie nie będę. Jednocześnie chcę zaznaczyć, że to nie są wagary, to nie jest dzień wolny na leniuchowanie. My chcemy naświetlić dzieciom to, co mogą swoją obywatelską postawą zrobić – dodaje.

ZALEŻY OD SZKOŁY

Skutki akcji rodziców są różne. Są szkoły, jak np. gdańskie gimnazjum nr 19, gdzie na 202 uczniów w piątek do szkoły przyszło 37. W gimnazjum nr 10 w Gdańsku absencja też jest duża – na 161 uczniów na lekcjach było 30.

Ale są i takie szkoły w Gdańsku jak gimnazjum nr 2, gdzie – jak powiedziała nam dyrekcja – nie odnotowano szczególnie niższej absencji. Jak poinformował nas dyrektor gdańskiego gimnazjum nr 29, w tej szkole również nie odnotowanego znaczącego spadku obecności uczniów.

W Gdyni wszystkich gimnazjalistów jest 5827. – Na 32 gimnazja w tak krótkim czasie odpowiedziało 18 szkół. Nieobecnych jest dzisiaj 814 uczniów. Większość dyrektorów zgłasza, że są to nieobecności wynikające z dłuższej nieobecności, czyli choroby. Warto zaznaczyć, że frekwencja w okresie jesienno-zimowym na poziomie 88 proc. jest swoistą normą – wyjaśnia rzecznik gdyńskiego magistratu Sebastian Drausal.

RODZICE ZBIERAJĄ PODPISY

Jednocześnie rodzice zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum ogólnokrajowe dotyczące reformy oświaty i deklarują, że w ramach protestu nie będą puszczać dzieci do szkół każdego 10 dnia miesiąca. Warto dodać, że pierwszy raz akcję tego typu przeprowadzono w Zielonej Górze. Kolejne miasta, m.in. Kraków, deklarują dołączenie do niej.

Tymczasem pomorska kurator oświaty Monika Kończyk podkreśla, że jest otwarta na dialog z rodzicami i zaprasza na spotkania w kuratorium. – Nigdy nie odmawiam rozmowy i jestem gotowa wyjaśnić rodzicom wszystkie wątpliwości dotyczące reformy – dodaje Monika Kończyk.

Ewelina Potocka/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj