25 lat temu Polak jako pierwszy odkrył planety pozasłoneczne i rozważał, czy znajdziemy na nich życie

Amerykańska agencja kosmiczna NASA i Europejskie Obserwatorium Południowe chwalą się przełomowym odkryciem. Zespół siedmiu planet obecnych w układzie TRAPPIST-1 budzi nadzieje na znalezienie życia. Niewielu z nas pamięta, że w latach 90. nowe światy jako pierwszy odkrył Polak, Aleksander Wolszczan. I to był prawdziwy przełom. – To sensacyjne odkrycie – przyznaje wybitny polski astronom, odkrywca pierwszego pozasłonecznego układu planetarnego, Aleksander Wolszczan z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii w USA, komentując doniesienia NASA. Już ponad 20 lat temu w rozmowie z Radiem Gdańsk rozważał, czy poza naszym układem jest życie.

POZAZIEMSKA „LATARNIA MORSKA”, UMARŁA GWIAZDA

Wyobraźnię rozpalał wówczas pulsar PSR 1257+12, wokół którego krążą trzy planety. – Pulsar to gwiazda neutronowa, pozostałość po wybuchu gwiazdy supernowej. Wybuch supernowej to śmierć masywnej, normalnej gwiazdy. Zatem te gwiazdy, które nam radioastronomom objawiają się jako pulsary, to umarłe gwiazdy – mówi astronom Marii Prucińskiej.

Tłumaczy, że pulsary przypominają latarnie morskie. Z tą różnicą, że w odległą przestrzeń wszechświata promieniują wąską wiązkę promieniowania radiowego. Błyski tego promieniowania Wolszczan obserwował przy pomocy radioteleskopu. Z analizy zakłóceń wiązki fal wywnioskował, że wokół pulsara muszą krążyć planety. Najpierw odkrył jedną, potem drugą, w końcu trzecią.

CO SIĘ CZUJE, ODKRYWAJĄC NOWE ŚWIATY

– Moment postawienia hipotezy to zupełnie coś innego niż późniejsze jej weryfikowanie. W końcu trzeba było postawić kropkę nad i dokonać finalnej analizy. Na dwoje babka wróżyła. Mogło się okazać, że są to planety, ale nie musiało. Jednak udało się. Towarzyszyło temu poczucie ulgi – zwierza się naukowiec, pytany o to, co czuł znajdując nowe światy.

PSR 1257+12 jest oddalony od nas o 980 lat świetlnych. To oznacza, że światło musiałoby „lecieć” blisko 1000 lat, żeby pokonać tę odległość. Planety odkryte przez NASA znajdują się o wiele bliżej, bo w odległości „zaledwie” 40 lat świetlnych. Jedno się nie zmienia. I wtedy, i teraz, w ludziach budzi się nadzieja, że w bezkresie kosmosu spotkamy w końcu kogoś podobnego do nas.

„TO NIE BĘDĄ MAŁE ZIELONE LUDZIKI”

– My jesteśmy istotami żyjącymi na planecie krążącej wokół gwiazdy. Wobec tego odkrycia planet mogą doprowadzić do odpowiedzi na pytanie, czy gdzieś tam jest życie. (…) Nie ma co spekulować na ten temat. Z całą pewnością nie będą to małe zielone ludziki mówiące po angielsku, a jeszcze lepiej, po polsku – żartuje astronom.

Czy na odkrytych przez pana planetach nie ma żadnego życia? – dopytuje się Prucińska. Profesor odpowiada rozsądnie, nie pozbawiając jednak nikogo nadziei: – Na pewno nie może być tam życia takiego, jakie znamy tu, na Ziemi. A co tam może być, kto to wie…

Zapraszamy do wysłuchania archiwalnej audycji:

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj