Błędnie nazwane ulice są niemal w każdym mieście w Polsce, ale w Gdańsku jest ich wyjątkowo dużo. Co ciekawe, poprawek nie chcą ich mieszkańcy, bo może to oznaczać spore problemy. Okazuje się, że błędy w nazwach ulic mają korzenie jeszcze w czasach powojennych. Głównie dlatego, że część nazw była tłumaczona z niemieckiego, czasami próbowano jest spolszczać.
– Niemieckiej nazwy nie wypadało zostawiać. Mi najbliższa jest ulica Wilhelma Stryjewskiego. Problem polega na tym, że ten znany gdański malarz nazywał się Stryowski – mówi Ewa Kowalska, autorka bloga iBedeker.
NIE TEN GENERAŁ
To zrozumiałe, że w przypadku tłumaczenia, błędy mogły się pojawić. To, co może budzić największe zdziwienie, to „wpadki” w nazwach ulic, których patronami są Polacy. W Gdańsku takich nie brakuje.
Jednym z przykładów jest ulica Antoniego Giełguda. Tu problem jednak jest bardziej złożony. Taką postać bez problemów znajdziemy w podręcznikach do historii. Antoni Giełgud był zasłużonym generałem polskim z XIX wieku. Nie umniejszając jego zasług, zaznaczyć należy, że… nie o tego Giełguda chodziło radnym nadającym jego imię ulicy przy Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Patronem ulicy powinien być Ignacy Giełgud, który również był generałem wojsk polskich, a przede wszystkim był dowódcą oddziału podczas oblężenia Gdańska w 1807 roku.
PATRON, KTÓREGO NIE BYŁO
Podobnym przypadkiem niechlubnej dla miasta pomyłki jest ulica generała Józefa Fiszera. Problem w tym, że chcąc zgłębić wiedzę historyczną o tym generale, nie znajdziemy go w sieci. W tym przypadku zdecydowanie chodziło o generała Stanisława Fiszera, również uczestnika w oblężeniu Gdańska w 1807 roku.
Pytanie nasuwa się samo – jak to możliwe, że w czasach, w których każdy może bez problemu sprawdzić niemal wszystko, takie błędy wciąż szpecą gdańską mapę? Jak się okazuje, temat jest doskonale znany miejskim radnym.
TO WSZYSTKO NIE JEST TAKIE PROSTE
– Ruchy, które zajmują się tożsamością gdańska, poruszają co jakiś czas ten temat. Zmiany w nazwach ulic, placach itd. mogą nastąpić tylko w wyjątkowych i uzasadnionych przypadkach. Taki wniosek najpierw musi wpłynąć do rady miasta, następnie przekazywany jest do wydziału geodezji, który w Gdańsku zajmuje się tym tematem – mówi Marek Bumblis z gdańskiej rady miasta.
Wniosek o zmianę może składać miasto, grupa pięciorga radnych, Komisja Kultury albo grupa 50 mieszkańców.
MIESZKAŃCY BOJĄ SIĘ ZMIAN
Gdańszczanie, choć często o błędach wiedzą, nie interweniują. Może to dla nich łączyć się z „niewygodnymi” konsekwencjami.
– Wymiana dokumentów własnościowych, notarialnych, dowodów osobistych itd. Uważam, że taka inicjatywa jak zmiana nazwy ulicy, wprowadzi tylko niepotrzebne zamieszanie – mówi mieszkaniec Gdańska Wrzeszcza.
Są też mieszkańcy, którzy mimo strachu przed „konsekwencjami”, uważają, że nazwy powinny być poprawione.
– Powinno to być jakoś zaakcentowane, że jednak jest to generał Stanisław Fiszer, który jest związany z Gdańskiem. Można np. usunąć tylko błędne imię – sugeruje mieszkanka ul. generała Józefa Fiszera.
– Są ewidentne przypadki, takie jak powojenna pomyłka ulic Dolnego Miasta Wierzbowej i Łąkowej. W tym przypadku zamieniono ze sobą te nazwy, ale ludzie się do tego przyzwyczaili i tak zostało. Mimo wszystko radny twierdzi, że warto przywracać poprawnie brzmiące imiona i nazwiska patronów gdańskich ulic.
Jacek Klejment/mmt