RDOŚ kontra burmistrz Łeby. Poszło o skandaliczną wycinkę drzew

Trzysta drzew nielegalnie wycięto w Łebie – to ustalenia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku. RDOŚ składa też doniesienie do prokuratury na burmistrza Łeby, który – zdaniem urzędników – nie wstrzymał karczowania chronionego lasu i zbyt późno zawiadomił urzędników. Andrzej Strzechmiński odpowiada, że to absurd.
RDOŚ wydała oficjalny komunikat w sprawie zniszczenia lasu w Łebie. Ustalono, że wycięto nielegalnie około trzystu drzew w wieku od 40 do 60 lat i zniszczono siedliska chronionych roślin. Do wycinku kwalifikowało się najwyżej kilka sosen.

– Wskutek wycięcia dużych fragmentów lasów doszło do uszczuplenia i fragmentacji zarówno pasa lasów ciągnących się przez Mierzeję Sarbską (lasy te stanowią część korytarza ekologicznego południowo-bałtyckiego), jak i bezpośredniego zniszczenia i uszczuplenia powierzchni cennych siedlisk przyrodniczych. Lasy porastające mierzeję stanowią najważniejszy komponent środowiska tej części pasa nadmorskiego. Ma to znacznie szerszy wymiar niż tylko oddziaływanie miejscowe. Nadmorskie bory bażynowe stanowią siedlisko 2180, które ciągnie się wzdłuż strefy brzegowej morza i we wschodniej części miejscowego planu (dla ul. Nadmorskiej w Łebie). Objęte jest ochroną w granicach obszaru Natura 2000 Mierzeja Sarbska PLH220018. Przyrodniczo i przestrzennie teren, na którym wycięto drzewa, jest więc powiązany z tym obszarem. Ponadto teren wycinki znajduje się w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego. (…) Stwierdzono wycięcie całości drzewostanu sosnowego nadmorskiego boru bażynowego – około 300 drzew w wieku 40-60 lat w bardzo dobrym stanie. Tylko kilka sosen kwalifikowało się do wycięcia. Zniszczono siedliska cennych gatunków grzybów, w tym porostów, a także roślin objętych ochroną ścisłą, m.in. wrzośca bagiennego Erica tetralix, widłozęba Bergera Dicranum undulatum oraz gatunków pod ochroną częściową: bażyny czarnej, turzycy piaskowej, widłozęba miotłowego, rokietnika pospolitego, gajnika lśniącego, tujowca tamaryszkowatego. Zniszczeniu uległy też miejsca bytowania zwierząt leśnych, głównie saren, dzików i zajęcy.

„MIAŁEM PRZYKUĆ SIĘ DO DRZEWA?”

Ponadto zdaniem RDOŚ w Gdańsku, burmistrz Łeby działał zbyt opieszale i powinien wstrzymać wycinkę oraz niezwłocznie zawiadomić odpowiednie służby. Burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński podkreślał w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk, że gdy tylko dowiedział się o karczowaniu lasu, zawiadomił odpowiednie służby. Zarzuty Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku uważa za absurdalne.

– Ja niezwłocznie zawiadomiłem wszystkich, policję, RDOŚ, leśników. To był początek weekendu, piątek i sobota. Mogę to wszystko udowodnić. W związku z tym, że jakiś czas temu kierowano do mnie telefonicznie groźby karalne, mam zainstalowany w telefonie system rejestrujący wszystkie rozmowy przychodzące i wychodzące. Jak tylko dostałem informację o wycince, zadzwoniłem do leśników z Lęborka i Choczewa. Powiadomiłem komendanta powiatowego policji w Lęborku, który od razu przysłał patrol. Dzwoniłem też do pani dyrektor RDOŚ w Gdańsku, jeszcze pojechałem, cofnąłem się do pracy, bo na biurku miałem wizytówkę z numerem telefonu. Co miałem jeszcze zrobić, przykuć się do drzewa? – odpowiada burmistrz Łeby.

ZGŁOSZENIE WPŁYNĘŁO W SOBOTĘ PRZED POŁUDNIEM

Jak ustalił reporter Radia Gdańsk, zgłoszenie do policji w Lęborku wpłynęło w sobotę 25 lutego przed południem. Andrzej Strzechmiński utrzymuje, że równolegle o sprawie poinformował Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Gdańsku.

Sprawę nielegalnego wykarczowania czterech hektarów boru bażynowego w Łebie bada już Prokuratura Rejonowa w Lęborku. Na razie dochodzenie prowadzone jest w sprawie zniszczenia siedlisk przyrodniczych o dużej wartości.

Przemysław Woś/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj