Świadek identyfikacji zwłok ofiar po katastrofie Tu-154M: „Obok czarnych worków jakiś typ jadł kiełbasę”

Mija 7 lat od katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Dotąd nie wyjaśniono przyczyny tragedii, jednak nie tylko to jest najważniejsze dla rodzin ofiar. – Najboleśniejsze są dla nich ekshumacje bliskich – mówi Maciej Łopiński, szef gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

– Spotkałem się z różnymi opiniami, ale spotkałem się też z opiniami ludzi, którzy chcą mieć pewność czy w rodzinnym grobie, w trumnie, która została przywieziona ze Smoleńska, naprawdę są zwłoki bliskiej im osoby – dodaje Łopiński.

„JESTEM PEWIEN, ŻE ZAMIAST MAMY W GROBIE LEŻY OBCA KOBIETA”

O tym, że tak nie jest, przekonany jest Janusz Walentynowicz, syn Anny Walentynowicz. – W tej chwili żadna z rodzin, poza tymi, których bliscy już byli ekshumowani, nie ma stuprocentowej pewności czy w ich grobie spoczywają doczesne szczątki ich bliskich. Ja jestem pewien, że w grobie mojej mamy leży obca kobieta – podkreśla Janusz Walentynowicz.

Natomiast Sławomir Rybicki, brat jednej z ofiar katastrofy Arkadiusza Rybickiego, uważa, że nie ma potrzeby ekshumowania ofiar katastrofy. Jego rodzina złożyła nawet w tej sprawie protest przed Sądem Okręgowym w Warszawie, a ten wydał już postanowienie dotyczące skargi na zapowiedź ekshumacji ciał ofiar. Sąd zapyta Trybunał Konstytucyjny czy brak zapisu o możliwości zaskarżenia decyzji prokuratury o ekshumacji jest zgodny z Konstytucją.

Dlaczego jednak doszło do pomyłek? Patomorfolog, który chciał pozostać anonimowy, powiedział, że przy katastrofie o takich rozmiarach, aby mieć pewność, należałoby przeprowadzić badania DNA każdej części ciała. Nie byłoby na to ani czasu, ani możliwości.

„NA KANAPIE SIEDZIAŁO TRZECH OBSKURNYCH TYPÓW. JEDEN JADŁ KIEŁBASĘ”

Reporter Radia Gdańsk dotarł do świadka, który był obecny przy identyfikacji zwłok jeszcze w Moskwie, przed ich wysłaniem ich do Polski. Dymitr Książek, ówczesny lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, wspomina to co zobaczył jak zły sen.

– Zszedłem do podziemi moskiewskiego prosektorium, gdzie trafiały ciała po identyfikacjach. Pod ścianą na podłodze widziałem rząd czarnych, zawiniętych worków. Worki wkładane były do trumien transportowych, które wysyłane były do Polski. Rzuciło mi się w oczy, że na kanapie siedziało trzech obskurnych typów – jeden jadł kiełbasę, drugi popijał coś z termosu. Wokół nich leżały worki, a obok tekturowa trumna z otwartym wiekiem. Nie widziałem nikogo z oficjalnej strony polskiej czy rosyjskiej, kto by dbał o to, czy właściwe ciało trafia do właściwej trumny. Były ponaklejane jakieś plastry z numerami albo nazwiskami, ale nie widziałem żadnej kontroli nad tym… – opowiada naszemu reporterowi.

Dotąd na zlecenie prokuratury krajowej badającej sprawę przeprowadzono 19 ekshumacji, do końca roku planowanych jest w sumie 46, natomiast w przyszłym roku kolejne 26. Przypadek Anny Walentynowicz nie jest odosobniony, bo także ciała Piotra Nurowskiego i Mariusza Handzlika zostały pochowane w niewłaściwych grobach.

Więcej w materiale Daniela Wojciechowskiego:

Daniel Wojciechowski/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj