Leśne, miejskie, dla każdego. Wybraliśmy 5 najpiękniejszych tras rowerowych na Pomorzu [ZDJĘCIA]

petla reja las 1200x700

Sezon rowerowy ruszył na dobre. Chociaż pogoda w ostatnich dniach nie sprzyjała aktywności na świeżym powietrzu, teraz ma być już tylko lepiej. W najbliższy weekend można śmiało planować rowerowe wycieczki. Wybraliśmy 5 najpiękniejszych – naszym zdaniem – tras na Pomorzu. Wyruszcie i przekonajcie się, że warto. 1. PĘTLA W SOPOCKICH LASACH


Jednym z najciekawszych miejsc dla rowerzystów na Pomorzu jest tzw. Pętla Reja. To odcinek liczący 5,1 km długości, o sporej różnicy wysokości – przekracza ona 50 metrów. Nic więc dziwnego, że zaliczenie kilku przejazdów jest sporym wyzwaniem dla rowerzystów. Asfaltowa droga w sopockim lesie należy do ulubionych miejsc na trening dla zaawansowanych miłośników rowerów, ale jest też miejscem rekreacyjnych przejazdów dla turystów, zmierzających np. do Gołębiewa.

O atrakcyjności Pętli Reja decyduje fakt, że praktycznie cała przebiega w leśnym terenie, ledwie ociera się o pojedyncze zabudowania, a ruch samochodowy na niej jest mocno ograniczony (obowiązuje zakaz wjazdu, który nie dotyczy np. nielicznych mieszkańców). Dobra, asfaltowa nawierzchnia jest natomiast atrakcyjna np. dla miłośników jazdy na rowerach szosowych.

Przemierzając kolejne odcinki Pętli można naprawdę poczuć się jak w lesie, daleko od miasta. Szum samochodów najlepiej słychać przy leśniczówce Gołębiewo, skąd do Obwodnicy Trójmiasta jest zaledwie kilkaset metrów, ale ściana zieleni skutecznie oddziela rowerzystów od tej arterii.

Grafika: Radio Gdańsk


Jednocześnie ogromnym plusem Pętli jest jej łatwa dostępność. Można na nią wjechać z kilku stron. Najłatwiej podjechać ok. 2 km ulicą Reja w Sopocie, biegnącą wzdłuż ogródków działkowych. Inny dojazdy możliwy jest od strony ulicy Spacerowej w Gdańsku-Oliwie. Najwięcej wysiłku wymaga dojazd od strony ul. 23 marca w Sopocie, gdzie trzeba podjechać w okolice Sanatorium Leśnik, a potem przejechać przez skrzyżowania szlaków (tzw. Wielka Gwiazda). Inna możliwa trasa wiedzie od strony Gdyni, gdzie przejazd można połączyć z odwiedzeniem Źródła Marii. W przypadku jazdy z centrum Sopotu wystarczy tak naprawdę najwyżej kilkanaście minut jazdy, by znaleźć się na Pętli.

2. SZLAK ZWINIĘTYCH TORÓW – SŁUPSK

Powstał, bo życie nie znosi próżni. Na przełomie XIX i XX wieku Niemcy intensywnie rozwijali komunikację kolejową na tym terenie. Słupsk skomunikowano z wieloma miejscowościami sąsiadującymi o kilkadziesiąt kilometrów. Miasto było punktem docelowym podróży mieszkańców okolicznych wsi i miasteczek. Ze Słupska można było oprócz Gdańska, Szczecina, czy Berlina dojechać do małych miejscowości w okolicy. Smołdzino, Ustka, Dębnica Kaszubska – tak działała do 1945 roku Słupska Kolej Powiatowa.

FB IMG 1465326218263Źródło: stolp.de


Armia Czerwona, która zajęła w marcu 1945 roku te tereny, już latem poleciła rozebrać linie kolejowe do Budowa i Smołdzina. W sumie zdemontowano około dwustu kilometrów torowiska. Mieszkańcy żartowali, że Rosjanie „zwinęli tory do pozłocenia” i je oddadzą, tylko nie wiadomo kiedy. Po liniach kolejowych zostały puste nasypy, które z czasem zaczęli wykorzystywać rowerzyści. Tak powstał Szlak Zwiniętych Torów.

To piękne, malownicze drogi rowerowe, na których można spotkać pozostałości z czasów działania Słupskiej Kolei Powiatowej. Warto wybrać się ze Słupska na północny wschód, by w lesie odnaleźć zapomnianą stację kolejową Gabel, czyli widelec. Nazwa wzięła się z rozwidlenia linii kolejowej w tym miejscu w kierunku Ustki i Smołdzina. Dziś po stacji została tylko betonowa pusta wieża ciśnień. Nie mniej malownicza jest trasa na południowy zachód w kierunku Dębnicy Kaszubskiej z pięknymi widokami strumieni, zawalonych i zburzonych mostów. Po drodze można napotkać betonowe słupki z oznaczeniami kilometrowej odległości do stacji w Słupsku.

3. WOKÓŁ WYSPY SOBIESZEWSKIEJ

Trasa liczy 28 kilometrów i jest idealna dla osób, które w swoich garażach mają rowery trekkingowe. Jest raczej łatwa, możemy wybrać się na wycieczkę całą rodziną i na pewno nie usłyszymy marudzenia. Całość zajmie nam około trzy godziny. Szlak odkrywa przed rowerzystami niezwykłe walory przyrodnicze Wyspy Sobieszewskiej.

Sama wyspa to część Mierzei Wiślanej. Powstała po utworzeniu się dwóch ujściowych ramion Wisły: naturalnej Wisły Śmiałej w okolicach Górek Wschodnich i sztucznie wykonanego Przekopu Wisły. Ważnym punktem wycieczki będzie odwiedzenie dwóch rezerwatów przyrody: Ptasi Raj i Mewia Łacha. W Ptasim Raju można zobaczyć wielotysięczne stada mew, rybitw, kaczek i innych ptaków wodno-błotnych. Mewia Łacha słynie z około dwustu gatunków ptaków, z czego około 30-40 to gatunki lęgowe. Na plażach wyspy, przy odrobinie szczęścia, można zobaczyć foki szare.

Trasa rozpoczyna się i kończy przy moście pontonowym i pętli autobusowej w Sobieszewie. Na parkingu przy kościele można zostawić samochód. Większość trasy, bo aż 24 km prowadzi oznakowanym niebieskim szlakiem rowerowym im. Wincentego Pola.

wyspa1Źródło: Z zasobów WODGiK Gdańsk


4. REZERWAT PEŁCZNICA

To trasa idealnie „skrojona” dla ludzi, którzy lubią las, jeziora i wiejskie klimaty. A co najważniejsze, żeby dotrzeć do Rezerwatu Pełcznica, będziemy musieli pokonać tylko kilkanaście kilometrów w jedną stronę po niezbyt wymagającym terenie. To opcja w sam raz dla całej rodziny.

Na teren Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego wjeżdżamy od strony gdyńskich Pustek Cisowskich. Trzeba pamiętać jedno – przez cały przebieg trasy trzymamy się szlaku – CZERWONEGO. Trasa wiedzie wzdłuż rzeki Cisówki do Rezerwatu Cisowa. Stąd kierujemy się do Łężyc. Na skrzyżowaniu przy wjeździe do Eko Doliny skręcamy w lewo i z powrotem wjeżdżamy w las. Cały czas trzymamy się szlaku.

1 copy copy copy copy copy copy copy copy copy copy copyFot. Archiwum prywatne


Dojeżdżamy do Bieszkowic, tutaj jednak nie zjeżdżamy nad znane jezioro Zawiat, tylko kierujemy się nad drugie, Bieszkowickie. Trzeba zaznaczyć, że w sezonie oba jeziora są mocno oblegane. Poza sezonem to oaza spokoju. W okolicach jeziora szukamy oznaczeń szlaku i dalej wjeżdżamy w las. Pierwsze jezioro, które napotkamy na swojej drodze, to Rębówko. Jest bardzo urokliwe, ponieważ z każdej strony otoczone jest lasem. To doskonały przystanek na piknik i regenerację sił.

21Fot. Archiwum prywatne


Wracamy na trasę i po kilkunastu minutach dojeżdżamy do rezerwatu zwanego Pełcznicą. Obejmuje on 3 urokliwe jeziorka: Pałsznik, Wygodę i Krypko. Dwa pierwsze to tzw. jeziora lobeliowe, zaś najmniejsze jezioro Krypko jest przykładem jeziora dystroficznego. Miejsce aż kipi spokojem i fantastyczną naturą.

31Fot. Archiwum prywatne



5. OKOLICE JEZIORA OTOMIŃSKIEGO
 

Za punkt, w którym można rozpocząć rowerową wyprawę, może posłużyć parking przy skrzyżowaniu ulic Wybickiego i Kwiatowej w Lublewie. Oprócz miejsca dla samochodów, przygotowano tam także ławki, stoły i zadaszenia, przy których można usiąść i np. po zakończeniu przejażdżki zorganizować mały piknik. Trasa wokół jeziora Otomińskiego wiedzie przez rezerwat Bursztynowa Góra i ma ok. 10 km, co oznacza że – pomimo pagórkowatego ukształtowania – bez kłopotu pokonają ją nawet mniej wytrawni rowerzyści. Jeśli jednak ktoś ma ochotę na dłuższą trasę, to okolice jeziora Otomińskiego również mogą stanowić dobry punkt wypadowy.

000jezzzz1

Po dojechaniu do jeziora Otomińskiego znaki prowadzą m.in. w kierunku Raduni. Aby dostać się do rzeki, należy podążać czarną trasą. Dla bardziej wytrawnych rowerzystów atrakcją będzie długi i stromy zjazd prowadzący do samej rzeki. Wrócić do Lublewa można albo tą samą trasą, albo ścieżką rowerową wzdłuż drogi wojewódzkiej 221 przez Łapino Kartuskie i Kolbudy.

Jednak i Kolbudy nie muszą być końcem jazdy po lesie. Z tej miejscowości dobrze utrzymanymi leśnymi duktami można dojechać do Przywidza. To ok. 15 km w jedną stronę. W kontekście Przywidza warto przypomnieć ciekawy pomysł, który szczególnie powinien zainteresować fanów rowerów szosowych. Rok temu informowaliśmy, że fani dwóch kółek – Grzegorz Żurakowski i Piotr Baran rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją w sprawie stworzenia nowej asfaltowej drogi rowerowej, którą będzie można przejechać z Gdańska do Przywidza. W ich założeniu trasa miałaby prowadzić równolegle do szosy wojewódzkiej, w niektórych momentach przecinać las, ale na  żadnym odcinku nie kolidować z jezdnią użytkowaną przez samochody.

– Nie mamy wątpliwości, że taka „asfaltówka” cieszyłaby się ogromną popularnością nie tylko wśród rowerzystów, ale także wśród fanów rolek. Kolarstwo szosowe zdobywa coraz większą popularność, ale nie zawsze jest bezpieczne. Wielu turystów przyjeżdża do nas samochodami, dopiero tutaj wyciąga rowery z bagażników i podkreśla, że z chęcią pokonałoby na dwóch kółkach trasę od samego Gdańska – mówi Tomasz Herbasz, który w Przywidzu prowadzi kamping.

Niestety, na złożeniu wniosku do Urzędu Marszałkowskiego sprawa na razie stanęła.

ak/pw/mmt/sp/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj