Ruszył proces Henryka Jagielskiego przeciwko Lechowi Wałęsie. Jagielski: „Nazwał mnie Bolkiem. To oszczerstwa”. Pełnomocnik b. prezydenta nie komentuje

W gdańskim Sądzie Okręgowym ruszył proces, w którym Henryk Jagielski, były działacz opozycji i współorganizator strajku w Stoczni Gdańskiej, pozwał byłego prezydenta, bo – jak twierdzi – ten naruszył jego dobra osobiste. Podczas konferencji naukowej, którą w styczniu tego roku zorganizował IPN, Wałęsa miał zasugerować rzekomą współpracę Jagielskiego ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. – To kłamstwa i pomówienia – tłumaczy Henryk Jagielski. – Nazwał mnie Bolkiem. To oszczerstwa podstawionych świadków. Na tej konferencji w Warszawie tak naubliżał, że szkoda było słuchać – dodaje Henryk Jagielski, który od Lecha Wałęsy domaga się przeprosin.

PREZYDENT NIE KOMENTOWAŁ

Lech Wałęsa nie stawił się w sądzie. Jego pełnomocnik, adwokat Maciej Prusak nie chciał komentować pozwu Jagielskiego. – Prezydent Lech Wałęsa złożył odpowiedź na pozew w tym sporze. Wnosimy o oddalenie powództwa w całości, dlatego więcej komentarza z naszej strony nie będzie. Lech Wałęsa nie stawił się w sądzie, bo nie miał takiego obowiązku – dodał pełnomocnik byłego prezydenta.

W procesie zeznawali dwaj świadkowie: Krzysztof Wyszkowski i Sławomir Cenckiewicz. – Słowa Wałęsy były próbą odwrócenia uwagi od oskarżeń wobec siebie – twierdzi Wyszkowski. – Uznałem, że to jest oszczercze, godne potępienia wystąpienie człowieka, który skrzywdził innego człowieka i później tę ofiarę chce po raz któryś krzywdzić przedstawiając fałszywe oskarżenia – mówi.

– Henryk Jagielski w latach 60. miał rejestrację jako tajny współpracownik „Rak”, ale ta sprawa, wydaje mi się – była incydentalna. Tak naprawdę żadnych materiałów, które by świadczyły o tym, że realnie ta współpraca miała miejsce, po prostu nie ma – dodaje Sławomir Cenckiewicz.

Sąd kolejną rozprawę sąd zaplanował na 23 czerwca.

Grzegorz Armatowski/mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj