– Nie chcemy żadnych wojen ideologicznych, prawych i politycznych – mówią radni PO o dofinansowaniu programu in vitro w Gdańsku. Podczas nadzwyczajnej sesji rada miasta po raz drugi przyjęła uchwałę w tej sprawie. Dokument wcześniej unieważnił wojewoda pomorski, bo brakowało koniecznej opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. W minionym tygodniu pozytywna opinia trafiła do Gdańska. Uchwała została przez radnych ponownie przyjęta, ale nie obyło się bez gorącej wymiany zdań.
„NIE MAM SIŁY SIĘ WYPOWIADAĆ”
Radni PiS oburzyli się, bo radny PO Mateusz Skarbek złożył formalny wniosek o głosowanie uchwały bez żadnej dyskusji. – Po tym, co się zadziało, mam dość i nie mam siły się wypowiadać – powiedział po sesji radny Piotr Czauderna.
Szef klubu PiS Kazimierz Koralewski powiedział, że Platforma Obywatelska ma za nic standardy demokratyczne. – Wyprowadzono nas trochę z równowagi. To zamykanie ust opozycji. Wyszliśmy z sali oburzeni. Program ma szereg zarzutów. Nie przestawia na przykład żadnej alternatywy dla małżeństw, które z przyczyn światopoglądowych nie chcą skorzystać z tej pomocy – mówi Kazimierz Koralewski.
– PO odebrała głos gdańszczanom. Nie była to dyskusja między radnymi z konkretnych partii, ale między gdańszczanami, których reprezentujemy. Wygląda na to, że prawda jest tylko jedna. Ta, która została wygłoszona przez przewodniczącego klubu PO – dodaje radny PiS Łukasz Hamadyk.
PO: DYSKUSJA JUŻ BYŁA
Tymczasem szef klubu PO Piotr Borawski tłumaczy, że dyskusja odbyła się podczas pierwszego głosowania w lutym. – Teraz taki sam druk został zgłoszony. To nie jest dyskusja merytoryczna, a polityczna. My takich emocji nie potrzebujemy. Chcemy jak najszybciej zacząć pomagać ludziom. Nie chcemy tracić czasu. Mamy już informacje z Łodzi, gdzie już działa podobny program miejski, że tam urodziły się już pierwsze dzieci. Teraz pora na Gdańsk – mówi Piotr Borawski.
– Od czasu, kiedy zadeklarowaliśmy chęć dofinansowania in vitro, dostaliśmy mnóstwo wyrazów wdzięczności od mieszkańców Gdańska. Przeszło to nasze najśmielsze oczekiwania. Stajemy po stronie ludzi, dla których in vitro jest jedyną szansą na posiadanie dziecka – dodaje wiceprezydent Aleksandra Dulkiewicz, która była szefową zespołu przygotowującego program.
BĘDĄ POPRAWKI
Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zasugerowała radnym kilka poprawek w uchwale, na przykład w kwestii mierników skuteczności. Radni PO nie wprowadzili jednak żadnych poprawek. – Zrobimy to na etapie konkursu. Znamy podobny przykład z Bydgoszczy. Tam również Agencja zasugerowała pewne poprawki. Radni je nanieśli, a wtedy wojewoda kujawsko-pomorski z PiS zakwestionował dokument. Uznał, że to zupełnie inna uchwała, niż ta, którą oceniała Agencja. To pewna pułapka, w którą nie chcemy wpaść. Na pewno uwagi weźmiemy pod uwagę – dodaje radny Piotr Borawski.
Wszyscy radni Prawa i Sprawiedliwości byli przeciwko przyjęciu programu. Dwóch radnych Platformy Obywatelskiej – Wojciech Błaszkowski i Piotr Dzik – zagłosowało przeciwko uchwale, czterech wstrzymało się od głosu. To Marek Bumblis, Jarosław Gorecki, Lech Kaźmierczyk i Wojciech Stybor. Podobnie zachowali się podczas pierwszego głosowania. Tłumaczyli wtedy, że nie poparli wniosku, bo jest niezgodny z ich sumieniem. Ich zdaniem nie można potępiać ludzi, którzy są przeciwko in vitro. I to rząd powinien stworzyć program oparty na naprotechnologii, by stanowił rzeczywistą i powszechnie dostępną metodę.
PIKIETA
Pół godziny przed rozpoczęciem posiedzenia przedstawiciele Kongresu Nowej Prawicy, Obozu Narodowo-Radykalnego i organizacji Pro Life zorganizowali pikietę przed siedzibą Rady Miasta Gdańska. Sprzeciwiali się wprowadzeniu przez miasto programu dofinansowania metody in vitro. – Jeśli prezydent miasta powołuje się na autorytet kościoła, to niech też zastosuje się do jego słów. Kościół na metodę in vitro się nie zgadza – mówi Przemysław Majewski z Kongresu Nowej Prawicy.
Fot. Radio Gdańsk/Joanna Stankiewicz
– To nie chęć pomocy rodzinom, a gra polityczna z PiS-em. Platforma Obywatelska chce w ten sposób zebrać kapitał polityczny i zagrać na nosie PiS-owi. Uważamy, że wojewoda podjął słuszną decyzję blokując uchwałę. To niedopuszczalne, żeby in vitro było dofinansowywane ze środków miasta, bo nie wszyscy się na to zgadzają – dodaje Krzysztof Przyborowski z Obozu Narodowo-Radykalnego. – Przypominamy też o konstytucyjnym prawie ochrony życia od samego poczęcia. Prezydent Gdańska manipuluje opinią publiczną, bo procedury in vitro są szkodliwe i żerują na braku wiedzy społeczeństwa – mówi Jacek Kończal z Prawicy Rzeczpospolitej.
Program in vitro zostanie wprowadzony w Gdańsku jeszcze w tym roku. Dofinansowanie dla rodzin wyniesie do 5 tysięcy złotych do każdej z trzech możliwych w programie prób. Roczny koszt programu to 1,1 mln złotych.
Joanna Stankiewicz/mar