Gdynia niesłusznie zwolniła ważnego urzędnika w związku z tak zwaną aferą parkingową. Tak uznał Sąd Rejonowy w Gdyni i nakazał przywrócić do pracy Stanisława Zacherta. Zastępca skarbnika miasta był jedną z ośmiu osób, które zwolniono dyscyplinarnie w styczniu 2016 roku. Powodem było to, że ich nazwiska znalazły się na liście osób, które – bezprawnie w opinii miasta – nie płaciły za postój w strefie płatnego parkowania.
„PARKOWAŁ W CELACH SŁUŻBOWYCH”
Stanisław Zachert domagał się w sądzie przywrócenia do pracy i wygrał. Jego adwokat Bartłomiej Owczarek tłumaczy, że Zachert był przekonany, że może korzystać z przywilejów w parkowaniu.
– W swojej ocenie nie czynił niczego nagannego, ponieważ było to związane z jego funkcją służbową. Był urzędnikiem, który nie parkował w celach prywatnych, a jedynie w celach służbowych. Jego biuro mieściło się w budynku głównym Urzędu Miasta, a referaty, które mu podlegały znajdowały się w budynku przy ul. 10 Lutego i musiał je regularnie odwiedzać. Czarę goryczy przelał natomiast fakt, że inne dwie osoby, które znajdowały się w sytuacji podobnej do Stanisława Zacherta, potraktowano bardzo łagodnie, bo ukarano jedynie naganą – tłumaczy Bartłomiej Owczarek.
INNI DOSTALI NAGANY
Mecenas ma na myśli naczelników wydziałów zarządzania kryzysowego, edukacji oraz prezesa miejskiej spółki Forum Kultury, a także jednego z pracowników technicznych gdyńskiego ratusza. Ta grupa osób co prawda miała prawo parkować w strefie za darmo, ale robiła to w czasie gdy nie posiadała wymaganych identyfikatorów. Za to właśnie – jak w styczniu 2016 roku tłumaczył prezydent Gdyni Wojciech Szczurek – ukarano ich naganą.
– Sąd nakazał Urzędowi Miasta w Gdyni przywrócenie Stanisławowi Zachertowi takich samych warunków pracy i płacy jak przed zwolnieniem – powiedział Radiu Gdańsk Rafał Terlecki, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. Wyrok nie jest prawomocny. Gdynia będzie miała szansę się od niego odwołać. Ratusz nie chce komentować sprawy do czasu otrzymania pisemnego uzasadnienia.
Sylwester Pięta/mar