Wszystkich i wszystko można wykpić. Szczególnie władze miasta, gdy sztandarowa inwestycja, otwierana na początku sezonu, psuje się po 10 dniach. Można godzinami pisać o pechu, nieudacznictwie, bylejakości. Ale my awarię kładki na Ołowiance traktujemy z powagą. Oto poradnik, jak ewakuować się z wyspy, gdy nie działa nowiutki most… MINIMUM 2 GODZINY
Po godzinie 19:00 wszystkich turystów znajdujących się na gdańskiej Ołowiance, jak i tych po drugiej stronie Motławy, zaskoczyła wiadomość o niespodziewanej awarii ledwo co otwartej kładki. Z naszych informacji wynika, że serwis na miejscu pojawi się w przeciągu najbliższych 2 godzin, ale to nie oznacza, że zaraz po jego przybyciu przejście zostanie uruchomione.
BANALNE? NIE DLA WSZYSTKICH
O ile mieszkańcom Gdańska przysporzyć to mogło jedynie zdenerwowania, o tyle dla tych, którzy na Ołowiance są po raz pierwszy, mogło okazać się dużym problemem. Na szczęście nie jest to jedyna droga na drugi brzeg. Żeby dostać się z powrotem w okolice hotelu Hilton, trzeba pokonać blisko 1,6 kilometra, co zająć powinno około 20 min.
Przede wszystkim musimy udać się pod Narodowe Muzeum Morskie oddalone od kładki o 3 minuty drogi. Następnie kierując się ulicą Ołowianka, a następnie Szafiarnia iść wzdłuż mariny aż do skrzyżowania z ulicami Długie Ogrody i Stągiewną. Przechodzimy przez most na Motławie i idziemy aż do Bramy Zielonej. Tutaj wszystko zaczyna być jasne – jesteśmy po drugiej stronie gdzie hotel Hilton jest już w zasięgu naszego wzroku. Popsuta kładka – też.
Nie wiesz jak się zachować w Gdańsku, na Ołowiance? Skorzystaj z naszych rad!
Jacek Klejment/aks