Metoda ochrony psów przed kleszczami za pomocą obróżki wykonanej z bursztynu szybko zdobywa popularność. Według jej zwolenników jest bardzo skuteczna, chociaż pojawiają się także głosy sceptyczne. Na forum owczarek.pl można przeczytać, że bursztyn wykazuje bardzo specyficzną oporność elektryczną i naładowuje się elektrostatycznie przez ciągłe pocieranie o sierść psa.
To naelektryzowanie niewyczuwalne ani dla psa, ani dla człowieka, rozprzestrzenia się na całą sierść zwierzaka. W przypadku, kiedy kleszcz uczepi się sierści, doznaje lekkiego wstrząsu elektrycznego i z reguły spada z psa. Do tego dochodzi żywiczno-korzenny zapach bursztynu, potęgowany przez ciągłe pocieranie o sierść, który również ma odstraszać pasożyty.
TYLKO NIEOSZLIFOWANY BURSZTYN
Z pozytywną opinią na temat bursztynowych obroży zgadza się nasza behawiorystka, która występuje we wtorkowej audycji „Psie porady”. – Naszyjniki bursztynowe są genialne, ale to musi być prawdziwy bursztyn i koniecznie nieoszlifowany – mówi Agnieszka Kępka.
WASZE SMS-Y
Od słuchaczy Radia Gdańsk otrzymaliśmy wiadomości potwierdzające skuteczność tej metody.
– Oczywiście, że bursztyny są genialne, Kompan nosi swoje bursztyny codziennie i jeszcze nigdy nie miał kleszcza, a nasze spacery są po łąkach, polach i lasach – napisała Beata.
– Jak już mowa o bursztynie, to mieszkając nad Zalewem Wiślanym, udało mi się pozyskać kilkanaście sztuk. I słuchając audycji z udziałem pani behawiorystki, za jej radą zrobiłem naszyjnik-obrożę dla pieska rasy jork, aby odstraszać kleszcze. Powiodło się, od dwóch miesięcy nie ma ani jednego – opowiada pan Lucjan z Tolkmicka.
– Mój piesek nosi naszyjnik z bursztynu, podobno odstrasza kleszcze, od miesiąca nie złapał żadnego – potwierdza pani Joanna.
hb