Od wielkiej ulewy mija właśnie rok. W wyniku powodzi zginęły dwie osoby, poważnie ucierpiała też miejska infrastruktura. Pod adresem władz miasta padło wiele zarzutów, m.in. o zbyt wolne reagowanie na atak żywiołu. Czy Gdańsk wyciągnął wnioski? Sprawdziliśmy gotowość miasta na ponowny atak powodzi. Padać zaczęło 14 lipca ok. godziny 14:00. Opady stopniowo narastały w całym regionie, paraliżując ruch na drogach w różnych częściach Pomorza. Zakorkowane było nie tylko Trójmiasto, ale również Banino, Półwysep Helski, Rumia, Reda, Bolszewo, Władysławowo. W wielu miejscowościach zabrakło prądu, wiele posesji zostało zalanych.
W wyniku powodzi najmocniej ucierpiał Gdańsk. W ciągu czternastu godzin średnie opady deszczu w Gdańsku wynosiły 160 l/m2, co równa się dwumiesięcznej normie opadów w całym regionie. Miesięczna suma opadów w lipcu zeszłego roku była największa w historii pomiarów meteorologicznych w Gdańsku. Jak w rozmowie z Radiem Gdańsk powiedziała Agnieszka Kowalkiewicz, rzeczniczka spółki Gdańskie Wody, tak duże opady zdarzają się raz na 500 lat. Dla porównania: średnia suma opadów w powodzi z 2001 roku wynosiła 127 l/m2.
NIEMAL SZEŚCIOKROTNY WZROST OPADÓW
Najmocniej zalane były okolice skrzyżowania Grunwaldzkiej ze Słowackiego (podobnie jak przy okazji powodzi z 2001 roku) oraz Oliwa, w której woda zalała również część ogrodu zoologicznego. Zwierzęta nie ucierpiały. To właśnie w Oliwie wystąpił największy opad, który osiągnął poziom 170 l/m2.
Stacja pomiarowa w Gdańsku Matemblewie odnotowała niemal sześciokrotny wzrost sumy opadów w ciągu niespełna dziesięciu godzin (czytając wykres należy dodać dwie godziny do każdego wskazania).
PONAD 300 INTERWENCJI I DWIE OFIARY ŚMIERTELNE
Gdańscy strażacy interweniowali ponad 300 razy. Wielu wysłano do dzielnicy Osowa, gdzie woda spłynęła z terenów wysoczyzny. Zorganizowano tam punkt przejęcia sił i środków, z którego wysyłano strażaków do poszczególnych zadań. W innych częściach miasta zalany został tunel przy dworcu PKP Gdańsk Główny. Zalany był Węzeł Kliniczna.
Mocno ucierpiała Galeria Bałtycka we Wrzeszczu. Woda zalała sporo sklepów, które musiały zutylizować sporą część towaru. Niektóre z nich musiały zostać otwarte na nowo, jak np. Empik, który do normalnego funkcjonowania wrócił we wrześniu.
We Wrzeszczu utonęło dwóch mężczyzn, którzy w piwnicy próbowali uratować swój dobytek.
Po pomoc do miasta zgłosiło się 29 rodzin (69 osób), które ucierpiały wskutek ulewy. Otrzymały pomoc socjalną, finansową, psychologiczną i prawną, a dwie z nich przeniesiono do nowych lokali komunalnych.
POWÓDŹ MIEJSKA
Zdaniem Haliny Burakowskiej, dyrektor oddziału morskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdyni, przez Gdańsk rok temu przeszła powódź miejska. – To nowość ostatnich lat. W latach 90. tego typu powodzi w ogóle nie było – mówi Halina Burakowska w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk. – Gdańsk jest zagrożony różnego rodzaju powodziami np. z rzek, ze strony morza, a w wyniku zmian klimatu mamy również powodzie miejskie. Na powodzie rzeczne czy sztormowe jesteśmy przygotowani. Wiemy, kiedy będą, gdzie woda może zalać, jaki będzie jej zasięg. Powódź miejska to zjawisko gwałtowne, na które szczególnie duże miasta nie są gotowe. Stanowią największe zagrożenie dla mieszkańców i infrastruktury miejskiej. Trzeba ograniczyć jej zasięg i poczucie zagrożenia oraz adaptować miasto do zagrożeń płynących ze zmian klimatu, w tym wypadku do powodzi o bardzo dużym natężeniu w krótkim okresie.
PONAD 10 MILIONÓW STRAT
Kilka dni po ulewie prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, przedstawił bilans finansowy. Miasto oszacowało straty na blisko 10,5 miliona zł. Naprawa sześciu tramwajów wyniosła 3,5 miliona zł. Naprawy zbiorników retencyjnych to blisko 2 miliony zł. Poniżej dokładne zestawienie strat.
„SŁUŻBY MIAŁY PROBLEM Z KOMUNIKACJĄ” – RAPORT BŁĘDÓW POPEŁNIONYCH PRZEZ MIASTO
Wieczorem 14 lipca Tadeusz Bukontt, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miejskim w Gdańsku poinformował o przebiegu zdarzeń wiceprezydenta Gdańska Piotra Kowalczuka, który pod nieobecność Pawła Adamowicza (który przebywał wtedy w delegacji w Niemczech) pełnił obowiązki prezydenta miasta. Piotr Kowalczuk jest zastępcą Pawła Adamowicza ds. polityki społecznej. Przejął wtedy rolę Piotra Grzelaka, zastępcę ds. polityki komunalnej (odpowiedzialnego za bezpieczeństwo przeciwpowodziowe miasta), który przebywał na urlopie. Piotr Kowalczuk zdecydował o zwołaniu zespołu zarządzania kryzysowego, który zebrał się w Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego przy ul. Wyspiańskiego na godzinę 22:00. Następnego dnia ok. południa w mieście był już prezydent Paweł Adamowicz, który przejął zarządzanie sztabem kryzysowym.
We wrześniu dziennikarz portalu Trójmiasto.pl Maciej Naskręt opublikował raport, w którym wylicza błędy gdańskich urzędników oraz służb miejskich odpowiedzialnych za walkę z żywiołem. „Ze zgromadzonych materiałów wyłania się obraz miejskich służb, które mają problemy z komunikacją i szybkim przekazywaniem sobie nawzajem informacji” – pisał w zeszłym roku Maciej Naskręt na portalu Trójmiasto.pl. Brak sprawnej reakcji i informacji przekazywanej mieszkańcom oraz kontakt między sobą poprzez SMS-y to jego główne zarzuty wobec magistratu. – Urzędnicy zapewniali mnie wielokrotnie, że oni opróżniali zbiorniki retencyjne, po czym na jaw wyszło, że nie mogą ich po prostu opróżnić, bo są zaprojektowane, by opróżniać się w zależności od stanu wody – mówi w rozmowie z nami Maciej Naskręt.
– Ok. 18:00 pojawiały się kolejne ostrzeżenia z instytutu meteorologii. W tym czasie urzędnicy nie informowali mieszkańców o zagrożeniu powodziowym. Nie docierała do nich żadna informacja – kontynuuje dziennikarz portalu Trójmiasto.pl. – O 19:30 na miasto wyjechały służby ratownicze, ale urzędnicy z Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego nie mieli z kontaktu ze strażą pożarną i odwrotnie. Centrum miało informacje tylko z miejskich spółek. Nie podejmowano działań, które miały ostrzec mieszkańców przed powodzią.
ZERWANA ŚLUZA I ODWOŁANIE PREZESA MELIORACJI
Dziennikarz zwrócił również uwagę m.in. na zerwaną śluzę w zbiorniku przy ul. Subisława na Żabiance. Fala powodziowa dotarła do zbiornika 15 lipca o 8:00 rano, chociaż deszcz przestał padać 5 godzin wcześniej. Przez blisko 4 godziny nie zrobiono nic, by zmniejszyć poziom wody w zbiorniku i zminimalizować ewentualne zniszczenia. Śluza została wyrwana ok. 11:30, ponad 8 godzin po ustaniu deszczu.
W efekcie dziennikarskiego śledztwa Macieja Naskręta ówczesny prezes Gdańskich Melioracji Andrzej Chudziak jeszcze w sierpniu został odwołany ze stanowiska. Dziennikarz czekał miesiąc na odpowiedź na pytania adresowane do władz miejskiej spółki. Andrzeja Chudziaka na stanowisku zastąpił Ryszard Gajewski. Spółka obecnie nosi nazwę Gdańskie Wody.
NOWE ZBIORNIKI RETENCYJNE
Rok po powodzi Piotr Grzelak zapewnia, że w przypadku powtórki ulewy sprzed roku służby miejskie powinny działać sprawnie. – Wszystkie działania miasta po 14 i 15 lipca 2016 roku były szeroko aspektowe. Dotyczyły działań miękkich, takich jak edukacja, działania związane z planami zagospodarowania przestrzennego czy współpraca z radami dzielnic. Z drugiej strony dotyczyły działań infrastrukturalnych, czyli przygotowania dużego programu gospodarowania wodami opadowymi na terenach miejskich, szacowanego w sumie na 150 milionów złotych – mówi samorządowiec. – W ramach tego programu mają powstać zbiorniki na górnym i dolnym tarasie miasta. Musimy starać się zatrzymać wodę przed wejściem do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, ale musimy też radzić sobie z wodami, które spłyną na dolny taras miasta. Mają powstać zbiorniki Osowa II, Strzelniczka, Jaśkowa Dolina, Jaśkowy Młyn i Dolny Młyn. To elementy infrastruktury, które mają powstać do 2023 roku dzięki dofinansowaniu unijnemu – mówi wiceprezydent w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.
WZROST RETENCJI ORAZ INFORMOWANIE MIESZKAŃCÓW
Piotr Grzelak podkreśla, że Gdańsk infrastrukturę przeciwpowodziową rozbudował już wcześniej i będzie rozbudowywać dalej. Pozostaje pytanie, czy rozbudował ją skutecznie? – Przypomnę, że od 2001 roku retencja w Gdańsku zwiększyła się pięciokrotnie. Niezależnie od tego jakie inwestycje powstaną, zawsze mogą być skutki, z którymi będziemy musieli sobie poradzić. Naszym zadaniem jest po pierwsze ograniczenie tych skutków, a po drugie pomoc mieszkańcom w usuwaniu skutków – mówi dalej zastępca Pawła Adamowicza. Wiceprezydent Grzelak dodaje, że miasto przygotowało dla mieszkańców informacje o tym, jak postępować w przypadku ulewy. Plakaty powinny wisieć na klatach schodowych budynków mieszkalnych.
Samorządowiec mówi również, że poszkodowani mieszkańcy mogą liczyć na bezpłatną pomoc ze strony miasta. – W przypadku wystąpienia tego typu ulewnych deszczów w ramach bezpłatnej pomocy można liczyć na pomoc w postaci żywności, ubrań, ręczników, artykułów szkolnych – mówi Piotr Grzelak. – Można liczyć na pomoc w odpompowaniu wody z zalanych pomieszczeń i wsparcie w sprzątaniu piwnic i podwórek. Odpowiedzialność leży po naszej stronie. Można liczyć na wsparcie w osuszaniu pomieszczeń, wywozu odpadów, pomocy prawnej, psychologicznej, oraz pomoc w wycenie strat.
ZBIORNIKI DZIAŁAJĄ SAMOCZYNNIE
W kwestii wysokiej retencyjności Gdańska z Piotrem Grzelakiem zgadza się Ryszard Gajewski, prezes spółki Gdańskie Wody. Jego zdaniem, Gdańsk jest pod tym względem ewenementem w skali kraju. – Mowa o 49 zbiornikach retencyjnych. One funkcjonują samoczynnie, gdy zaczyna padać ich poziom rośnie i napełniają się. Jednocześnie odpływ ze zbiornika też jest większy ponieważ wysokość nad przelewem też nam wzrasta – mówi Ryszard Gajewski dla Radia Gdańsk. – Zbiornik napełnia się aż do poziomu maksymalnego, a to, że rośnie wynika z tego, że więcej wody napływa niż odpływa, bo woda cały czas upływa – potok, który jest poniżej budowli upustowej zbiornika też cały czas pracuje. Jest tak zaprojektowany żeby przenieść bezpieczną ilość wody. Należy pamiętać o tym, że gdybyśmy odprowadzali większą ilość wody ze zbiornika to mogłaby ona występować z brzegów potoku.
Obecnie na gdański system monitoringu i elementów osłony przeciwpowodziowej składa się:
– 14 automatycznych stacji pomiarowych opadu, które działają przez cały rok
– 7 pluwiografów PG-891 pomiaru opadów deszczu
– 18 automatycznych stacji monitoringu stanu wód w potokach zlewni Strzyży,
– 49 zbiorników retencyjnych
– ponad 15 tyś metrów bieżących wałów przeciwpowodziowych,
– 8 przepompowni melioracyjnych, o łącznym wydatku 4670 l/s
-15 przepompowni na kanalizacji deszczowej w tym 1 drenażowa.
Z informacji, które uzyskaliśmy od Gdańskich Wód wynika, że w ciągu roku doposażenie Miejskiego Magazynu Przeciwpowodziowego zwiększyło się o:
– 12 ścianek przeciwpowodziowych (jedna ścianka ma długość 15 m, wysokość 0,8 m i zastępuje ok. 300 worków z piaskiem)
– 3 pompy spalinowe pływające
– 3 pompy spalinowe powietrzne
– 3 agregaty prądotwórcze o mocy 11,7 kw (w stosunku do stanu z lipca 2016 roku liczba ta została podwojona)
– 3 osuszacze powietrza
– łódź z silnikiem Honda
– wózek widłowy
Planowane są dalsze doposażenia. Oprócz tego, Gdańskie Wody stworzyły 20 terenowych punktów poboru worków z piaskiem (ok. 300 worków w każdym). Worki są przeznaczone dla służb miejskich. Rozbudowano wewnętrzny system informacji o stanie opadów w poszczególnych dzielnicach Gdańska. W tej chwili sieć tworzy 18 deszczomierzy. To podstawowe narzędzia do zobrazowania zagrożenia i przewidzenia jego konsekwencji. Obserwacja przebiegu opadów przez deszczomierze ma pozwolić na przygotowanie odpowiednich co do miejsca i czasu działań interwencyjnych.
Opracowano również numeryczny model hydrologiczny zlewni potoku Oliwskiego, Prochowego, Rynarzewskiego i Strzyży. To skomplikowane narzędzia, które pokazują, jak zachowa się dana zlewnia w momencie opadu o określonej wysokości. Ma to ułatwić wskazanie zbiorników, które będą najbardziej efektywne w wykorzystywaniu i które najbardziej warto inwestować. Modele numeryczne pozwalają również aktualizować mapy zagrożenia powodziowego.
SPRAWNA REAKCJA
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz powołał również zespół ds. wdrażania strategii zarządzania wodą w mieście. Ma on spojrzeć na gospodarkę wodną z perspektywy zmian klimatu. – To najbardziej wrażliwa gospodarka na zmiany w tym zakresie – mówi dalej Ryszard Gajewski. – Musimy się do tych zmian adaptować. Chcemy znaleźć powiązania pomiędzy różnymi aspektami wody w mieście, aby wodę traktować jako zasób, zagospodarowywać ją, ale również pamiętać, że może być ona groźnym żywiołem.
Zdaniem ekspertów, powodzi miejskich się nie pozbędziemy, ale możemy zmniejszyć ich skutki i lepiej reagować. – Miasto musi gromadzić wodę w zbiornikach retencyjnych, a woda, która nie zmieści się w kanalizacji deszczowej, powinna spłynąć na obszary zagłębień lokalnych – mówi Halina Burakowska z IMGW.
Posłuchaj materiału Daniela Wojciechowskiego: