Spór w Operze Bałtyckiej. Urząd marszałkowski odpiera zarzuty, trwa protest głodowy

„Zarzuty o mobbing i łamanie praw pracowniczych są bezzasadne”. Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego odpowiada związkowcom z Opery Bałtyckiej. W poniedziałek wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność w zakładzie Krzysztof Rzeszutek rozpoczął protest głodowy. Szefowa związku mówi także między innymi o braku umów o pracę czy zapowiadanych zwolnieniach. Dyrektor Departamentu Kultury w urzędzie Władysław Zawistowski uważa, że to podsycanie negatywnych emocji, a nie realna rozmowa o tym, co dzieje się w operze.

„AKCJA NIEZGODNA Z PROCEDURAMI”

– Ze związkowcami rozmawiamy nieustannie. Akcja pana Rzeszutka jest jednostkowa, indywidualna. Nie jest zgodna z procedurami czy przepisami związkowymi. Kiedy się krzyczy „łamanie prawa”, to są ogólniki. Nie po raz pierwszy pan Rzeszutek daje upust swoim emocjom. Mamy doświadczenie, że nie da się z nim negocjować. Do tego mówi o niedorzecznych koneksjach politycznych odnoście pana Warcisława Kunca, że kandydował na prezydenta Szczecina. Pan Rzeszutek też kandydował do sejmiku oraz sejmu. Ten protest, jak rozumiem, nie jest autoryzowany przez związki zawodowe, więc może to być podstawą dla dyrekcji opery do podjęcia radykalnych kroków w stosunku do osoby, która nie chce opuścić budynku opery – mówi Zawistowski.

Rzeczywiście związkowcy donieśli, że otrzymali pismo od Warcisława Kunca, jakoby chciał on dyscyplinarnie zwolnić Krzysztofa Rzeszutka. – Ja nadal protestuję. Jesteśmy w sporze zbiorowym z dyrekcją i związki zawodowe mają szczególne prawa. Moje zwolnienie może doprowadzić do strajku – mówi Radiu Gdańsk Krzysztof Rzeszutek.

„PRACOWNICY DOSTALI ZNACZNE PODWYŻKI”

– Nie podzielam zarzutu o nie wykonywaniu zaleceń Państwowej Inspekcji Pracy. Większość jest wykonywana. Oczywiście nie da się zrobić z tego z dnia na dzień. Co do niektórych jest spór prawny. Dyrektor inaczej interpretuje przepisy i ma do tego prawo. To wszystko jest w toku. Najważniejsze ustalenia z marca są wykonywane. Pracownicy dostali znaczne podwyżki – takie, jakich oczekiwali – dodaje Władysław Zawistowski.

– Pracownicy z innych związków potwierdzają część zarzutów NSZZ Solidarność. – Pan dyrektor od początku pozostaje w konflikcie z całą załogą z powodu ciągłego łamania praw pracowniczych, braku szacunku, chaosu czy fatalnego repertuaru. Według nowego planu do końca roku zostanie zagrany tylko jeden spektakl operowy „Sąd ostateczny” – mówi Radiu Gdańsk Agnieszka Halman, przewodnicząca Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych.

Władysław Zawistowski odpowiada, że na więcej spektakli nie ma pieniędzy. – Do każdego przedstawienia trzeba dołożyć. A my nie bardzo mamy z czego. Dlatego przedstawień nie będzie dużo. Będzie jedna premiera operowa „Sąd ostateczny” i baletowa „Dziadek do orzechów”. Wystawiamy koncerty, które cieszą się popularnością – podkreśla.

DYREKTOR NIE ODNOSI SIĘ DO ZARZUTÓW

Dyrektor opery Warcisław Kunc bezpośrednio do zarzutów się nie odniósł. Wydał krótkie oświadczenie, w którym napisał, że protestujący pracownik nie chciał z nim rozmawiać.

Joanna Stankiewicz/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj