„Zawisza mknął po falach 11 węzłów”. 4. OnkoRejs dobiegł końca, ale… nikt nie chce schodzić na ląd [ZDJĘCIA]

Po 7 dniach żeglugi uczestniczki 4. OnkoRejsu wróciły do Gdyni. W sobotę 28 osób zeszło z pokładu Zawiszy Czarnego.

– Ta podróż ma pomóc wszystkim, których dopadła choroba. Pomaga spełniać marzenia i walczyć ze słabościami. Dała nam różne doświadczenia, poznałyśmy siebie bardziej. Rejs pozwolił zapomnieć o chorobie nowotworowej, nawiązałyśmy nowe znajomości i pokochałyśmy morze – mówiły uczestniczki reporterce Radia Gdańsk, schodząc z pokładu Zawiszy Czarnego na ląd.

PEŁEN PROFESJONALIZM

W rejsie nie brakowało też trudnych momentów. Na wysokości Kalmaru załoga przeżyła sztorm. – Na szczęście dałyśmy radę i udało się bezpiecznie wrócić – wspominały uczestniczki. – To już profesjonalna, zgrana grupa – mówił Rafał Klepacz z Centrum Wychowania Morskiego w Gdyni. – Te kilka dni pokazuje, że załoga działa jak profesjonalny zegarek. Choroba morska niestety nie oszczędziła większości z nich. Ale woda, wiatr i żagle rekompensowały te trudy.

– Dziewczyny świetnie się sprawdziły – komentowała Helena, oficer wachtowy pierwszej wachty. – Moje podopieczne nauczyły się nazw lin, żagli, obsługiwania rufy.

INNY WYMIAR CHOROWANIA

Z kolei uczestniczki zapewniały, że z nabytym doświadczeniem mogłyby nawet żeglować dłużej. – Ręce już się nie trzęsą, ruchy mamy coraz pewniejsze, mogłybyśmy płynąć dalej. Opaliłyśmy się, zmężniałyśmy, dotleniłyśmy na zapas. Teraz nasze chorowanie na pewno będzie miało inny wymiar. Były gorsze dni, ale przy tej chorobie to normalne. Warto walczyć, warto żyć i pokonywać swoje słabości.

– Rejs dobiegł końca. Wracamy w komplecie. Było wiele emocji, zwłaszcza podczas sztormu. Zawisza mknął po falach prawie 11 węzłów – przyznała Magda Lesiewicz, organizatorka. – Fale uderzały o pokład, ale wszyscy byli pod wielkim wrażeniem. Nikt nie spanikował. Momentalnie dziewczyny opanowały nowe umiejętności – dodał kapitan Tomasz Kulawik.

NIKT NIE CHCE SCHODZIĆ Z POKŁADU

Załogę chwalił też bosman Andrzej. Uczestniczki rejsu obiecują, że wrócą na morze. Nikomu nie chce się schodzić po trapie na ląd. Opóźniamy tę chwilę jak tylko możemy.

Anna Rębas/dr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj