„Jak wspierać aktywność obywatelską w Gdańsku?” – to temat Panelu Obywatelskiego, który odbył się w sobotę 7 października. Było to już trzecie tego rodzaju spotkanie. Co warto podkreślić, nie brakowało emocji i trudnych pytań. Wśród uczestników trzeciego Panelu Obywatelskiego znaleźli się m.in. prof. Monika Płatek, prawniczka, wykładowca akademicki i feministka z Uniwersytetu Warszawskiego, Piotr Olech z gdańskiego magistratu, odpowiedzialny za integrację społeczną w mieście, dr Anna Strzałkowska, psycholożka i socjolożka z Uniwersytetu Gdańsku oraz seksuolożka Magdalena Łabędź.
NIE ZABRAKŁO TRUDNYCH PYTAŃ
W trakcie panelu rozmawiano o osobach o odmiennej orientacji seksualnej, wykluczeniu społecznym, równouprawnieniu oraz o działaniach, które w tym kierunku podejmowane są np. przez Urząd Miasta w Gdańsku.
Panel podzielony był na wystąpienia gości, dyskusje w grupach, a tak sekcję „pytania i odpowiedzi”. I to właśnie ten ostatni element był najciekawszy, ponieważ na sali znajdowały się osoby, które nie kryły swojego konserwatywnego światopoglądu.
Po wystąpieniu prof. Płatek dotyczącym w głównej mierze dyskryminacji i wysnuwającym tezę, że osoby o innej orientacji seksualnej muszą się ukrywać, głos zabrała jedna z mieszkanek Gdańska. – Jestem mamą trójki dzieci, pracuję w firmie, w której zatrudnionych jest 40-osobowa grupka mężczyzn. Nie jestem źle traktowana i chciałabym zapytać, gdzie tak się dzieje? Jestem osobą bardzo konserwatywną – zaznaczała pytająca.
W podobnym tonie wypowiedział się kolejny pytający, który podkreślił, że funkcjonuje w środowisku artystycznym, w którym często pojawiają się osoby homoseksualne. – Przyznam szczerze, że nie spotkałem się z takim traktowaniem. Skąd takie wnioski? – dopytywał uczestnik.
– Nie dalej niż tydzień temu czytałam o sytuacji człowieka,, który starał się o pracę w sektorze IT. „Spełniasz wymogi, ale nie dostaniesz tej pracy, bo jesteś gejem” – przeczytał w odpowiedzi – tłumaczyła prof. Kwiatek. Zaznaczyła, że dotarła do niej także takie opinie, jakoby na lekcjach religii uczono, że homoseksualizm to choroba psychiczna i dzieło szatana. Po tym zdaniu na sali słychać było spore poruszenie.
„DLA KOGO 50 MILIONÓW?”
Z problematycznymi pytaniami musiał także zmierzyć się przedstawiciel gdańskiego magistratu Piotr Olech. Podczas wystąpienia mówił m.in. o karcie różnorodności, która dotyczy gdańskich urzędników, o nagrodzie równości, którą w grudniu przyzna prezydent Gdańska oraz wsparciu organizacji pozarządowych, na które miasto każdego roku wydaje 50 mln rocznie. Ostatnią kwestię poruszono w pytaniach i odpowiedziach. – Chciałabym się dowiedzieć, które organizacje dostają te 50 mln złotych – mówiła starsza gdańszczanka. – Znam wiele takich organizacji, które próbują pozyskać pewne pieniądze, ale nigdy nie dostały ani grosza. Jestem tutaj z koleżanką, oboje jesteśmy bliżej osiemdziesiątki. Opiekuje się nią. Jak się zgłosiłam do MOPS i dowiedzieli się, że koleżanka ma emeryturę 2,3 tys. zł, to powiedzieli, że nie pomogą, podobnie PCK. I musimy sobie same radzić. Wkurza mnie to, że pamięta się o 60-latkach, ale o 80-latkach już nie – zaznaczyła wyraźnie poruszona kobieta.
Podobny komentarz usłyszała dr Anna Strzałkowska, która mówiła m.in. o zagrożeniach, z którymi muszą mierzyć się osoby LGBT. Powołała się przy tym na jedną ze szkół w Gdańsku Brzeźnie, w którym zagrożonych miałoby być 50 dzieci. – A skąd Pani ma takie informacje? – zapytała jedna z siedzących na sali. – W której szkole znalazła Pani 50 dzieci LGBT – dopytywała kobieta. Gdy dr Strzałkowska odpowiedziała, że z wyliczeń, kobieta podkreśliła, że to żaden argument naukowy. – Jestem byłym belfrem, znam podstawówki w Brzeźnie. Pani czuje się zagrożona, ja tu czuję się bardzo bezpiecznie. Niech Pani nie zasiewa strachu – apelowała pytająca.
DECYZJE WIĄŻĄCE DLA MIASTA
Kiedy na sali po kolejnych wystąpieniach robiło się naprawdę ciekawie, dyskusje niestety urywane były przez moderatorów, którzy powoływali się na argument czasu.
Istotnym elementem sobotniego wydarzenia były także tzw. wystąpienia stron, podczas których o problemach mówiły m.in. dziewczyny z Biało-Zielone Ladies Gdańsk, zespołu rugby oraz przedstawicielki stowarzyszenia Tolerado.
DEBATA?
Do udziału w panelu i zajęcia się danym tematem zaprasza się „losowo wyłonioną, reprezentatywną grupę mieszańców, z uwzględnieniem kryteriów demograficznych, takich jak płeć, wiek, dzielnica czy poziom wykształcenia. Kluczowym elementem panelu obywatelskiego jest debata”. Warto tutaj podkreślić, że na sali nie było żadnych przedstawicieli środowisk prorodzinnych, które czuły się z niej wykluczone. (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Panel obywatelski nie jest zwykłą dyskusją, jego rekomendacje się wiążące dla gminy, jeżeli 80 proc. panelistów zgodnie uzna postulat za słuszny. Więcej o gdańskim Panelu Obywatelskim można znaleźć TUTAJ.