– Sto tysięcy gdynian skazano na tułaczkę w nieludzkich warunkach, której wielu nie przetrwało. Trzeba o tym pamiętać – między innymi takie słowa padły podczas uroczystości 78. rocznicy rozpoczęcia wysiedlania gdynian przez Niemców.
W południe złożone zostały kwiaty pod tablicą „Ku czci wysiedlanych gdynian” na gdyńskim dworcu PKP, a następnie pod pomnikiem Gdynian Wysiedlonych u zbiegu ulic Starowiejskiej i Dworcowej. Pomnik znajduje się w miejscu symbolicznym, bo to właśnie tutaj wysiedlani Polacy czekali na kolejowy transport w nieznane.
– Tutaj nas wysadzono i czekaliśmy na pociąg. Dostaliśmy też zupę od Polskiego Czerwonego Krzyża. Jak patrzę na ten pomnik, który przedstawia matkę ciągnącą dziecko, to mam przed oczyma obrazy z tamtych strasznych chwil – wspomina Bronisława Wegner, która została wraz z rodziną wysiedlona z Gdyni. – Wieźli nas bydlęcymi pociągami przez dwa tygodnie. Myśleliśmy, że wywożą nas do Związku Radzieckiego, ale trafiliśmy do Siedlec. Wróciliśmy po wojnie – dodaje.
GDYNIA BYŁA SOLĄ W OKU
Gdynia była pierwszym polskim miastem, w którym Niemcy rozpoczęli wysiedlenia polskiej ludności. Te rozpoczęły się w połowie października 1939 roku i trwały do 1942 roku. W pierwszej fazie Niemcy ogłaszali wykwaterowanie danej dzielnicy, dając Polakom od kilku do kilkunastu minut na opuszczenie domów.
– To były tzw. porządki Niemców, którym Gdynia, najnowocześniejsze polskie miasto, była solą w oku. Na dodatek w ten sposób tworzyli sobie bazę mieszkaniową dla żołnierzy Kriegsmarine, którzy mieli stacjonować w Gdyni – mówi Benedykt Wietrzykowski, prezes Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych. – Wielu z wysiedlonych nigdy do Gdyni nie wróciło. Nie dlatego, że nie chciało, tylko dlatego, że nie wytrzymało trudów nieludzkiego transportu i zmarło.
Według szacunków, Niemcy z Gdyni wysiedlili prawie 80 procent polskiej ludności. Oznacza to, że z domów wyrzuconych zostało ok. 100 tysięcy gdynian.
Marcin Lange/mich