Wsiadasz do autobusu, ale kierowca nie sprzeda Ci biletów, bo się skończyły. Co robić w takiej sytuacji?

Do czego pasażer jest zobowiązany, a jakie ma prawa? Zapytaliśmy w Zarządzie Transportu Miejskiego w Gdańsku. – Jeśli kierowca lub motorniczy nie ma biletów, to musiały one się po prostu skończyć. W takim wypadku pasażer powinien opuścić pojazd na najbliższym przystanku. Jeśli będzie kontynuował podróż, to spełni przesłanki, by otrzymać mandat – mówi rzecznik ZTM Zygmunt Gołąb.

KLUCZOWY PIERWSZY PRZYSTANEK

Jednak brak biletów u kierowcy i jednoczesna kontrola niekoniecznie oznaczają mandat. Z taką sytuacją musiała zmierzyć się pasażerka łódzkiej komunikacji miejskiej. Motorniczemu skończyły się bilety, więc nie mogła ich kupić. Zaraz po tym podeszli do niej kontrolerzy i wypisali mandat. Kobieta kary nie przyjęła, a sąd po wielu latach przyznał jej rację. Tu jednak kluczowy był jeden czynnik: tramwaj nie dojechał jeszcze do pierwszego przystanku, więc pasażerka nie miała okazji wysiąść.

W tym miejscu trzeba wyraźnie zaznaczyć, że brak biletów u kierowcy nie upoważnia pasażera do dalszej podróży. Dlatego o warto o nie zadbać jeszcze przed wejściem do pojazdu. – Mamy sto biletomatów w mieście. W tym roku zostało uruchomionych 29 biletomatów Mennicy Polskiej, oprócz tego 50 biletomatów firmy Avista i 20 SKM, gdzie też można kupić nasze bilety. Można je też pozyskać przez aplikację mobilną. Każdy, kto ma smartfona, może kupić bilet nawet taniej niż w kiosku, biletomacie czy u kierującego pojazdem – wylicza Zygmunt Gołąb.

PRZEWOŹNIK CZY PASAŻER

Dbaniem o to, żeby biletów w autobusach i tramwajach nie zabrakło, zajmują się przewoźnicy, z którymi gdański Zarząd Transportu Miejskiego podpisał umowy. To 3 spółki: Gdańskie Autobusy i Tramwaje, PKS oraz Warbus. To właśnie te firmy są odpowiedzialne za sytuację, w której kierowca nie posiada już biletów.

– Kierowcy i motorniczowie mają obowiązek posiadania określonej puli biletów. Przed rozpoczęciem kursów pobierają je u swoich przewoźników, to wewnętrzne kwestie organizacyjne. W sytuacji, kiedy zrobimy kontrolę w danym pojeździe i nie będzie tam biletów, to na przewoźnika może być nałożona kara finansowa. On według umowy po prostu musi zapewnić bilety – wyjaśnia rzecznik ZTM.

Jednak nie tylko ZTM może sprawdzać, czy kierowcy i motorniczowie posiadają bilety. Takie przypadki mogą zgłaszać również pasażerowie. Wystarczy zadzwonić do centrali ruchu pod numer 58 520 57 75 lub wysłać maila na ztm@ztm.gda.pl.

Takie przepisy funkcjonują w wielu polskich miastach. Jednak do problemu inaczej podchodzi się w Gdyni. Jak podkreśla Marcin Gromadzki z tamtejszego Zakładu Komunikacji Miejskiej, miasto wyłamało się z ogólnej zasady już wiele lat temu.

– Gdynia jest pierwszym miastem w Polsce, które już w 1992 r., czyli w momencie powołania niezależnego od przewoźników organizatora usług – ZKM w Gdyni – przyjęło rozwiązanie, że w przypadku, gdy kierowca nie posiada karnetów, pasażer ma prawo kontynuować przejazd. Podczas kontroli biletów pasażer powinien powiadomić o tym fakcie kontrolera, który potwierdza taką informacje u kierowcy i odstępuje od nałożenia opłaty dodatkowej. Nie przypominam sobie zdarzenia, a pracuję w gdyńskim ZKM od początku jego funkcjonowania, w którym ta reguła postępowania kontrolerów zostałaby naruszona – mówi.

CO Z WYDAWANIEM RESZTY?

Problemy z kupnem biletów w autobusie lub tramwaju nie pojawiają się jednak tylko wtedy, kiedy kierowca już ich nie ma. Mowa oczywiście o płaceniu nieodliczoną kwotą. Za 10 złotych raczej biletu nie kupimy, bo prowadzący pojazd nie będzie miał drobnych do wydania. Według rzecznika ZTM to sprawa naturalna, bo praca kierowcy polega przede wszystkim na „bezpiecznym i komfortowym dowiezieniu pasażera z jednego przystanku na drugi”. Jednak wystarczy wrócić pamięcią do grudnia ubiegłego roku, by przypomnieć sobie o planach zawarcia w umowie obowiązku o posiadaniu przez kierowcę drobnych pieniędzy do wydania reszty. Ostatecznie ten zapis w umowie się nie znalazł.

– Płatność za bilet w pojeździe jest możliwa wyłącznie gotówką kwotą odliczoną. I nie chodzi tutaj o to, żeby płacić garścią monet 5-groszowych, bo kierowca czy motorniczy nie będzie tego liczył. Chodzi o to, żeby w miarę możliwości te 3,80 mieć przygotowane w drobnym nominale, czyli dwójka i złotówka plus 80 groszy i wtedy ten zakup jest bezproblemowy. Kierowca nie ma obowiązku wydawać reszty z wyższych nominałów, bo jego głównym zadaniem jest dowiezienie pasażera w konkretne miejsce na czas. Jakiekolwiek próby kupna czy polemiki z kierującym pojazdem mogą skutkować opóźnieniem się kursu, a to sytuacja niekomfortowa. Przede wszystkim zdrowy rozsądek i dobra wola po obu stronach – apeluje rzecznik ZTM.

Rozwiązaniem problemu drobniaków ma być elektroniczna portmonetka. To system proponowany przez Metropolitalny Związek Komunikacyjny Zatoki Gdańskiej.  Polegałby na tym, że pasażer sam wcześniej doładowywałby kartę, a następnie przy wejściu i wyjściu z pojazdu zbliżałby ją do kasownika. W ten sposób zapłaciłby tylko za konkretny kurs i nie musiałby korzystać z gotówki. Takie rozwiązanie jest wykorzystywane między innymi w Poznaniu.
W sumie w Gdańsku w 2016 roku wystawiono ponad 64 tysięcy mandatów za brak biletów w gdańskiej komunikacji miejskiej. Po 9 miesiącach 2017 roku ta liczba przekroczyła 53,5 tys. W złotówkach kwoty za kary wyniosły odpowiednio ok. 3,8 mln oraz ok. 3,5 mln. W 2016 roku gdańską komunikacją miejską podróżowało łącznie około 175,5 mln pasażerów. Więcej na ten temat w materiale po godz. 17.

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj