Od 13 listopada wchodzą w życie zmiany w przeglądach rejestracyjnych samochodów. Dotyczą one opłat i możliwości „wycofania” się z badania.
Według znowelizowanego prawa o ruchu drogowym za badanie będziemy płacić „z góry”, a wszystkie obserwacje diagnosty będą zapisywane w Centralnej Ewidencji Pojazdów, a kierowca w razie stwierdzenia usterki nie będzie mógł wycofać się z badania.
NIE BĘDZIE KOMBINOWANIA
– Zmiany mają zwiększyć bezpieczeństwo na drodze, ale tez ukrócić tak zwaną turystykę przeglądową – tłumaczy Waldemar Najmowski z ośrodka szkolącego diagnostów w Gdańsku.
– Nierzadko były sytuacje, w których diagnosta stwierdził usterki. Wynik był negatywny, ale kierowca nie zgodził się z wynikiem, przerwał badanie i pojechał na inną stację, gdzie diagności byli mniej restrykcyjni. Od połowy listopada będzie to nie do pomyślenia, ponieważ drugi diagnosta łącząc się z CEPIK od razu zobaczy, że kierowca uzyskał wynik negatywny, co więcej zobaczy wykryte przez poprzednika usterki – tłumaczy Najmowski.
Na usunięcie usterek kierowca będzie miał 14 dni.
WIĘCEJ INFORMACJI W SYSTEMIE
Od 4 czerwca w systemie CEPIK 2.0 pojawią się też informacje o zabezpieczeniach w pojeździe, ale też wprowadzane przez ubezpieczalnie, o szkodach istotnych, czyli takich, które mają wpływ na bezpieczeństwo.
Według wiosennego raportu NIK połowa sprawdzanych przez diagnostów samochodów była badana nieprawidłowo, a 1/3 nie powinna w ogóle dostać pieczątki w dowodzie, bo miała niesprawny układ hamulcowy lub kierowniczy.
Według przytoczonych statystyk, w Polsce zaledwie co pięćdziesiąte auto nie przechodzi badania technicznego. W Niemczech co czwarte.
Sebastian Kwiatkowski/mmt