5 powodów, dla których lotnisko w Gdańsku czeka świetlana przyszłość. I problemy, które mogą wpakować je w kłopoty

Gdańsk jest trzecim, po Warszawie i Krakowie, portem lotniczym pod względem liczby pasażerów. W zeszłym roku przewinęło się przez nie ok. 4 mln podróżnych. Jakie szanse i zagrożenia stoją przed gdańskim lotniskiem? Najpierw szanse.

1. Ma zdrową siatkę połączeń

W przeciwieństwie do wielu innych portów regionalnych, Gdańsk nie jest aż tak mocno uzależniony od linii niskokosztowych. Oczywiście – Ryanair i Wizz Air w sumie obsługują ponad 2/3 pasażerów na gdańskim lotnisku – ale bardzo dobrze rozwijają się tu także tradycyjni przewoźnicy. Swoją drogą, bardzo ważne jest to, że swoją ofertę rozwija tu zarówno Wizz, jak i Ryanair. Ale w sumie jeszcze ważniejsze jest to, że…

2. …największym graczem na lotnisku jest Wizz Air

Czemu? Bo to bardziej stateczny i mniej niestabilny z low-costowych gigantów, które opanowały niebo nad Polską. W przeciwieństwie do Ryanaira, węgierska linia nie ma w zwyczaju się obrażać, gwałtowanie zawieszać tras, wchodzić i wychodzić z danych rynków. Wypada się z tego cieszyć tym bardziej w świetle ostatnich wydarzeń, gdy z powodu braku pilotów Ryanair odwołał w sumie ponad 20 tys. lotów i zawiesił aż 34 trasy w sezonie zimowym, w tym 2 z Gdańska.

Ale ważniejsze jest chyba to, że Wizz Air traktuje Gdańsk bardzo poważnie. Świadczy o tym choćby fakt, że to w pomorskim porcie testuje zupełnie nowe trasy, które następnie stają się hitami. Tak było choćby z Reykjavikiem, gdzie z Polski Wizz Air zaczął latać z lekką nieśmiałością właśnie stąd, a dziś lata na Islandię jeszcze z Warszawy i Katowic. Wkrótce do grona polskich lotnisk mających tę trasę dołączy Wrocław. Wizz dba też o dużą różnorodność kierunków – dobrym przykładem są nowe trasy na lato 2018 roku, czyli Wilno i Lizbona. Dla Gdańska szczególnie ważna jest ta druga trasa, bo do tej pory lotnisko miało bardzo słabą ofertę typowo „urlopowych” destynacji na południe Europy.

Jedną z większych zalet lotniska w Gdańsku jest też to, że siatka jest już tak rozbudowana, a statystyki – tak wyśrubowane, że port lotniczy może przestać być niewolnikiem tanich linii i śmiało zachęcać do siebie przewoźników tradycyjnych, o uznanej renomie, którzy do tej pory wybierali tylko Warszawę i Kraków. Pierwsze ruchy w tym segmencie pokazują, że…

3. …lotnisko w Gdańsku ma ogromny biznesowy potencjał

Najlepszym przykładem jest linia KLM, która kilka tygodni po uruchomieniu bezpośredniego połączenia do Amsterdamu była tak zachwycona wynikami sprzedaży, że zdecydowała o zwiększeniu częstotliwości lotów na tej trasie z 1 do 2 lotów dziennie. Takie sukcesy branża lotnicza widzi i docenia, a zapewne będzie to miało swoje przełożenie w negocjacjach z innymi przewoźnikami. Takimi jak British Airways, bo loty na Heathrow to w tej chwili największe marzenie na gdańskiej liście życzeń. Czemu, skoro do Londynu można dolecieć z Gdańska zarówno Wizzem, jak i Ryanairem? Chodzi o możliwości transferowe i o bezpośredni dostęp do największych europejskich lotnisk, co ma niebagatelne znaczenie przy organizacji dużych imprez, kongresów czy nawet planowaniu inwestycji w danym regionie. W tym zakresie Gdańsk już ma się czym pochwalić, ale jest też sporo do poprawy.

Jeśli jednak jest jedna rzecz, której Gdańskowi zazdroszczą prezesi innych polskich lotnisk, to są to…

4. …pasażerowie ze Skandynawii

Tak, lotnisko im. Lecha Wałęsy idealnie wykorzystuje swoje położenie i jest mekką dla turystów z tego regionu. A skandynawski pasażer charakteryzuje się głównie tym, że zostawia mnóstwo pieniędzy na lotnisku, nie tylko w barach i restauracjach, bo drożyzna w porcie lotniczym jest dla niego równie dotkliwa, jak promocja w jego lokalnym supermarkecie. Tacy pasażerowie kupują więc na potęgę rzeczy, na które przeciętnego Kowalskiego nie stać, a lotnisko w Gdańsku zyskuje na tym finansowo, cały czas śrubując swoje wyniki pod względem przychodów. Z tego względu lotnisko w Gdańsku..

5. …mocno inwestuje w ofertę handlową

Pierwsze efekty widać już teraz. Gdańsk jako pierwsze lotnisko w Polsce wprowadzi tzw. walk-through, co oznacza, że aby znaleźć się przy lotniskowej bramce, będziemy musieli przejść przez strefę handlową. Do tego lotnisko wprowadzi inne „udogodnienia”, które mają skłonić nas do robienia zakupów: numer bramki, z której będzie odlatywał nasz samolot będzie pojawiał się na kilkanaście minut przed wylotem, a same sklepy i punkty usługowe są ustawione w przemyślany sposób. Najdroższe marki znajdują się blisko bramek, z których odlatują samoloty w stronę Skandynawii, z kolei po drugiej stronie znajdują się punkty usługowe „na każdą kieszeń”.

A problemy i bariery? Oczywiście są.

1. Wyjść z cienia Krakowa

W środowisku osób zarządzających lotniskami w Polsce krąży opinia, że niezależnie od tego, jak mocno dane lotnisko będzie się starało o danego przewoźnika czy nową trasę, to najpierw dana linia wejdzie do Warszawy, potem do Krakowa, a jeśli i tu rynek przyjmie ofertę z zainteresowaniem, to dopiero wtedy do gry włączy się Gdańsk lub Wrocław. I faktycznie trochę tak jest. Największym wyzwaniem dla lotniska w Gdańsku będzie z pewnością zbudowanie unikalnej oferty destynacji i przewoźników, która będzie wyróżniała to lotnisko nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.

2. Bariery polityczne

Ruch na polskich lotniskach rośnie w lawinowym tempie, ale z drugiej strony, polityka bardzo mocno determinuje kształt siatek połączeń na lotniskach. Świetnym przykładem jest ostatnia decyzja Ryanaira, który od końca marca zawiesi loty z Warszawy do Wrocławia i Gdańska, Jest to decyzja, na której nie zyskuje nikt (bo LOT i tak lata na tych trasach pełnymi maszynami), a mocno traci pasażer. A także samo lotnisko, bo trasa do Gdańska generowała ruch w postaci ponad 300 tys. pasażerów rocznie! Gdańsk traci też bezpośrednie połączenie ze stolicą Niemiec, bo z rynku znika linia lotnicza Air Berlin, to jednak nie będzie dla pasażerów aż tak odczuwalna strata.

3. Warunki atmosferyczne

Ze względu na swoje położenie, nie ma chyba drugiego lotniska w Polsce równie mocno narażonego na mgły i trudne warunki, które powodują opóźnienia lub odwołania lotów. Częściowym rozwiązaniem tego problemu może być np. instalacja systemu ILS wyższej kategorii, ale też jest to kłopot, z którym na dłuższą metę lotnisko nie jest sobie w stanie poradzić.

4. Lotnisko w Gdyni

Póki co, port lotniczy w Kosakowie jest zamknięty, ale władze miasta procesują się z Komisją Europejską i chcą doprowadzić do otwarcia go dla pasażerów. Na krótką metę dla pasażerów doprowadzenie do takiej sytuacji byłoby być może korzystne, ale w długiej perspektywie to potencjalnie spore zagrożenie dla portu im. Lecha Wałęsy. Czemu? Teoretycznie można wyobrazić sobie sytuację, w której istnienie dwóch lotnisk w tak bliskiej odległości sprawi, że będą ze sobą mocno konkurowały. Lotnisko w Gdyni będzie próbowało zapewne przekonać do siebie przewoźników atrakcyjnymi rabatami lub innymi „zachętami”. A ponieważ w Gdańsku obecne są już właściwie wszystkie ważne linie lotnicze obecne na polskim rynku (wyłączając easyJet), siłą rzeczy nęcone będą linie obecne na tym lotnisku. I jeśli którąś uda się skusić, będzie to oznaczało osłabienie pozycji lotniska w Gdańsku, co może odbić na jego wynikach pasażerskich i finansowych, a pośrednio – na możliwościach ściągania do siebie zupełnie nowych przewoźników i kierunków.

Mariusz Piotrowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj