Niewiarygodne! Kot przeżył pożar restauracji w Egiertowie. Strażacy: „To kropla szczęścia w morzu nieszczęścia”

To niewiarygodne, a jednak to stało się naprawdę. W zgliszczach doszczętnie spalonej restauracji w Egiertowie strażacy znaleźli żywego kota. Jak mówią, to kropelka szczęścia w wielkim nieszczęściu, które się przytrafiło. Nasi słuchacze informowali nas, że mogą zaopiekować się małym pogorzelcem, jeśli ten nie ma gdzie mieszkać. Strażacy jednak uspokajają, kot ma się dobrze.
– Kota zabrał syn właściciela spalonej restauracji. Był na miejscu wraz z żoną. Ten kot został przygarnięty przez właścicieli i pracowników lokalu. Wszyscy go znali. Po prostu on tam żył – mówi st. kpt. Fryderyk Mach z Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach.

POŻAR, KTÓRYM ŻYŁA CAŁA POLSKA

Pożar wybuchł we wtorek rano. Ogień w mgnieniu oka zajął drewnianą konstrukcję budynku gastronomiczno-hotelowego znajdującej się w pobliżu drogi krajowej nr 20. Walka z żywiołem zaczęła się o 8 rano. Wezwane na miejsce służby zablokowały drogę. Zagrożony były przyległe budynki. Wezwano kolejne zastępy straży pożarnej.

Pojawili się także dziennikarze. Zdjęcia płonącego budynku obiegły internet, a walkę strażaków pokazywały na żywo największe polskie stacje telewizyjne. Będący na miejscu reporter Radia Gdańsk relacjonował wydarzenia, mówiąc, że „mieszkańcy Egiertowa są w szoku, a siła żywiołu jest niewyobrażalna”. Pożar ugaszono dopiero o godzinie 15. Na szczęście ludzie ewakuowali się zawczasu. Nikt nie zginął. Ochroniono także podziemny zbiornik gazu…

JAK UDAŁO MU SIĘ PRZETRWAĆ?

Po częściowym ugaszeniu pożaru wykonano niezbędne prace rozbiórkowe i dogaszona palące się elementy konstrukcji. Kiedy przeszukano pogorzelisko wydarzyło się coś, co niektórzy z obecnych nazwali cudem. Z podpiwniczeń spalonego budynku strażacy wydobyli kota. Żył.

– Schował się w jednym z pomieszczeń piwnicznych, gdzieś, gdzie płomienie bezpośrednio nie dotarły. Ucierpiał na pewno, był przestraszony, mocno zlany wodą, a wcześniej poddany działaniu wysokiej temperatury. Pomieszczenie, w którym przebywał musiało być tak usytuowane, że kotek miał stały dostęp powietrza. Dla nas to było zaskoczenie. Taka kropla szczęścia, w tym morzu nieszczęścia –
Fryderyk Mach.

TO ZDJĘCIE CHWYTA ZA SERCE

W galerii zdjęcia z akcji gaśniczej, w tym zdjęcia strażaków, którzy uśmiechają się chwile po tym, jak udało im się ocalić zwierzę.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj