Zamiast ładnych alejek przerzedzony las. Zamiast równych szlaków głębokie koleiny i błoto. Mieszkańcy martwią się o Trójmiejski Park Krajobrazowy. Są zaniepokojeni nadmierną – ich zdaniem – wycinką drzew i rozjeżdżonymi drogami. – Tutaj wcześniej tak nie było – mówi słuchacz Radia Gdańsk, pan Tomasz z Gdyni.
Z panem Tomaszem, jego żoną i ich rocznym synem wybraliśmy się na spacer do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w Gdyni Witominie. Łącznie przeszliśmy blisko sześciokilometrową pętlę. Już na samym wejściu do parku przywitały nas głębokie koleiny, tym trudniejsze do pokonania, bo zamarznięte. Zatrzymujemy się. Pan Tomasz pokazuje zdjęcie tego samego miejsca sprzed kilku miesięcy.
– Widzi pani tu była droga. Elegancko, fajnie, drzewa rosły. Było romantycznie. A teraz? Błoto, jakaś trasa off-roadowa rozjeżdżona przez ciężki sprzęt. Jak żywa rana na ciele. Strasznie się na to patrzy – mówi nie bez emocji. Pan Tomasz do parku przychodzi kilka razy w tygodniu. Twierdzi, że koleiny są chwilami tak trudne do pokonania, że wózek z dzieckiem trzeba przenosić, bo nie sposób przejechać. Problem mają też rowerzyści i biegacze. Idziemy dalej.
Na rozwidleniu dróg widać pokłady ściętego drzewa. Trochę po jednej, trochę po drugiej stronie. – Tego było tutaj więcej. Już wywieźli. Ale widzi pani, jak wykarczowane i przerzedzone. Jestem tym zaniepokojony. Chciałbym, aby osoby odpowiedzialne za porządek i stan tras w tym okręgu pomyśleli o mieszkańcach, o ludziach takich jak ja czy moja żona, że przychodzimy tu odpocząć, cieszyć się tym lasem i nabierać energii, a nie patrzeć na tę dewastację. To jest przecież park. Ja rozumiem plantacje, Bory Tucholskie, działki gdzie tnie się, wycina i sadzi. Ale tutaj? Gdzie ludzie mieszkają i co jest naszym wspólnym dobrem? Nie rozumiem tego. Idąc dalej dochodzimy niemal do samej obwodnicy, gdzie również widać wycięte drzewa i miejsca wycinki.
WYCINKA PARKU
Po drodze mija nas rowerzysta i biegacze. Jest też mieszkanka jednego z gdyńskich osiedli, która wybrała się na spacer z psem. – Rzeczywiście jakiś czas temu prowadzona była tutaj wycinka. Tam na wzgórzach zostały jeszcze gałęzie i na razie tego nikt nie rusza. Ja mam swoje trasy, którymi chodzę z psem, tam akurat nic się specjalnie nie zmieniło. Ale są tu miejsca wyglądające na zdewastowane – dodaje.
Trójmiejski Park Krajobrazowy leży na terenie Nadleśnictwa Gdańsk. Większość terenu stanowią lasy gospodarcze, w których prowadzone są określone działania. Wszystko w oparciu o plan urządzania lasu – wyjaśnia Łukasz Plonus z Nadleśnictwa Gdańsk. – To dokument, który zawiera szczegółowe informacje dotyczące aktualnego stanu lasów, oraz wytyczne jak należy z tym lasem postępować. Chodzi o ochronę i użytkowanie. Jesteśmy zobligowani przez plan urządzania lasu do tego, by pewne zabiegi wykonywać. Jednym z tych zabiegów jest pozyskiwanie drzewa.
Po co takie działania? – Na terenach, o których mowa, prowadzone jest przerzedzenie drzewostanu. Jest on przygotowywany do tego, by od podłoża – czyli przy samym runie – pojawiło się naturalne odnowienie lasu, który z czasem zastąpi ten dojrzały.
„ODNAWIANIE NATURALNE LASU”
– Czy w tym roku z terenu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego zostało ściętych więcej drzew, niż w latach poprzednich? – dopytuję.
– Trudno mówić o tym, że wycinka w którejś części parku jest nadmierna. Ilość pozyskiwanego drewna jest porównywalna do lat ubiegłych. Las w różnych częściach dorasta, dojrzewa i powoli się starzeje, dlatego musimy robić zabiegi, o których wspomniałem, by zainicjować w pewnej części odnowienie naturalne lasu.
– A co z rozjeżdżonymi drogami? – pytam.
– Ten problem pojawia się podczas prowadzonych prac gospodarczych w lesie – przyznaje Łukasz Plonus, ale jak zapewnia, dukty wracają do swojego stanu po zakończonych działaniach. Warunkiem jest jednak sprzyjająca pogoda.
PRZYSZŁOŚĆ PARKU
Przyszłość Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego to duże wyzwanie. Z jednej strony działania w nim prowadzone muszą być kierunkowane w taki sposób, by udostępniać tereny mieszkańcom, a z drugiej, by chronić tereny chronione – jak rezerwaty, których w parku nie brakuje.
TPK boryka się z jeszcze jednym problemem – nadmierną eksploatacją. Dziennie z terenów parkowych korzysta nawet kilkanaście tysięcy osób. Dodać do tego należy różne imprezy – leśnicy przyznają, że odbierają ponad sto zgłoszeń rocznie dotyczących pozwoleń na organizację plenerowych wydarzeń.
Więcej w materiale naszej dziennikarki:
Aleksandra Nietopiel