Kilkaset drzew wycięto w 2015 roku na polecenie miejskiej spółki – Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Podmiejska gmina Słupsk nałożyła na PGK karę w wysokości miliona złotych. Do dziś jej jednak nie zapłacono.
Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego. Doniesienie do prokuratury dotyczy innego wątku sprawy.
– Nie wiemy jaki jest los pozyskanego dzięki wycince drewna – mówi prezes PGK Jan Gurgun. Na polecenie ówczesnego kierownictwa PGK wynajęta firma wycięła 119 drzew, których wiek przekraczał dziesięć lat. W sumie jednak usunięto ich kilkaset. Podobno po to, by oczyścić teren o powierzchni czterech hektarów na potrzeby upraw rolnych. Za usługę firma, która przeprowadziła wycinkę, otrzymała wynagrodzenie. Około 16 tysięcy złotych. Do dziś nie ustalono jednak, co się stało z drewnem.
– Napisałem do tej firmy, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, złożyłem więc doniesienie do prokuratury. Na podstawie zestawienia, które zrobiła gmina Słupsk, biegły wyceni wartość zaginionego drewna – dodaje prezes Gurgun.
Nielegalną wycinkę bada Naczelny Sąd Administracyjny. Chodzi o zasadność i wysokość nałożonej przez gminę wiejską Słupsk kary. Samorząd żąda zapłaty przez PGK miliona złotych. – Naszym zdaniem, kara powinna wynieść najwyżej 170 tysięcy złotych, a może uda się jej zupełnie uniknąć. Dlatego sprawę bada NSA i będziemy walczyć do końca – mówi prezes Gurgun.
Teren po wykarczowanym lesie jest wykorzystywany rolniczo. PGK go wydzierżawiło za około 11 tysięcy złotych rocznie.
Przemysław Woś/mich