Przez nawałnicę stracił dach nad głową. Pan Władysław w końcu przeniósł się do nowego domu

nowydom2

Kolejna rodzina poszkodowana w sierpniowej nawałnicy przeprowadziła się z kontenera do własnego mieszkania. Władysław Słomiński z Główczewic koło Brus, który latem stracił dach nad głową, ma już nowe lokum.

Zbudowany od podstaw budynek stanął w tym samym miejscu, gdzie przed nawałnicą był jego stary dom.

BEZ PORÓWNANIA Z KONTENEREM

Sierpniowa wichura zniszczyła nie tylko dach, ale też część ścian budynku, w którym mieszkało starsze małżeństwo. Obiekt nie nadawał się do remontu. Wszystko trzeba było zburzyć i zbudować od nowa. Przez ten czas domem pana Władysława była najpierw przyczepa kempingowa, a potem ogrzewany kontener. Dzisiaj mężczyzna wraz ze swoją niepełnosprawną żoną mieszkają już w nowym lokum.

– Bardzo dobrze się nam tu mieszka. Jest ciepło. Bez porównania z kontenerem czy nawet z naszym starym domem. Bałem się, że ten nowy dom nie będzie dobry, a jednak spełnia swoje zadanie. Jest dobrze nawet jak są mrozy – mówi pan Władysław.

Tak wygląda nowe mieszkanie pana Władysława. Fot. Radio Gdańsk/Dariusz Kępa

Panu Władysławowi do wykonania pozostały jeszcze drobne prace wykończeniowe. Musi on też odbudować zawaloną stodołę. Słomińscy są już drugą rodziną w Główczewicach, która przeprowadziła się już z kontenera do własnego mieszkania.

7 OSÓB W KONTENERZE

Tymczasem w sąsiednim Orliku bez domu jest jeszcze siedmioosobowa rodzina Przytarskich i Prądzińskich. Wszyscy mieszkają w jednym kontenerze. Pozostaną tam do kwietnia, bo tyle potrwa budowa ich nowego domu. Poprzedni został zniszczony w sierpniowej nawałnicy. – Był on tak zniszczony, że nie opłacało się go remontować. Stary budynek rozebrano i rozpoczęła się budowa nowego. Ta jednak trochę potrwa. Musimy się przemęczyć w kontenerach – mówią panie Teresa i pani Hanna

konteneryprzytarscy
Niektórzy wciąż jeszcze mieszkają w kontenerach. Fot. Radio Gdańsk/Dariusz Kępa

– Ani ugotować, ani nic. Mała kucheneczka, nie ma się jak ruszyć. Duszne powietrze jest straszne. Ja nie mogę wytrzymać. Na szczęście nie jest zimno. Mamy tu mieszkać do kwietnia. Potem musimy kontenery posprzątać i wyprowadzić się – opowiadają obie panie.

Rodzina najbardziej martwi się o rachunki za prąd. Kontenery mieszkalne ze względu na bezpieczeństwo muszą być ogrzewane elektrycznie. Miesięczne opłaty Prądzińskich i Przytarskich przekraczają już dwa tysiące złotych.

 

Dariusz Kępa/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj